Wybory prezydenckie. Jarosław Kaczyński zirytowany Elżbietą Witek
Jak ustaliła WP, w ostatnich dniach notowania marszałek Sejmu Elżbiety Witek w kierownictwie PiS spadły niemal do zera. A prezes Jarosław Kaczyński nie ukrywał irytacji postawą drugiej osoby w państwie. Wszystko przez jej brak reakcji na próbę przesunięcia wyborów przez opozycję na termin po 6 sierpnia.
Początek ubiegłego tygodnia. W biurze PiS przy ul. Nowogrodzkiej pojawia się marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Osobiście wezwał ją prezes PiS Jarosław Kaczyński. Nie bez powodu. Jest zirytowany pojawiającymi się informacjami o planach części opozycji, która nie wyklucza przełożenia wyborów na późniejszy niż 28 czerwca termin.
Wybory prezydenckie. Pomysł opozycji
Przypomnijmy, pomysł, z którego się ostatecznie wycofano, zakładał przełożenie wyborów po 6 sierpnia, a następnie przekazanie obowiązków prezydenta marszałkowi Tomaszowi Grodzkiemu. Krokiem ku temu było zgłoszenie przez wicemarszałków Senatu: Gabrielę Morawską-Stanecką (Lewica)
oraz Michała Kamińskiego (PSL)
senackiej poprawki o przełożenie wyborów.
Kaczyński był zirytowany również tym, że ustawa ws. wyborów leżała na biurku marszałka Tomasz Grodzkiego, a ten zwlekał z podaniem daty posiedzenia Senatu, na którym miałoby odbyć się głosowanie nad jej przyjęciem bądź odrzuceniem.
- Marszałek Sejmu dała się zdominować przez marszałka Grodzkiego. Prezes Kaczyński był wściekły. Wybory 10 maja się nie odbyły. Gdyby głosowanie było, prezydent Andrzej Duda miałby zapewnioną drugą kadencję. A teraz zaczęto dyskutować o tym, że wybory w ogóle miałyby się odbyć po 6 sierpnia i głowę państwa mógłby zastąpić marszałek Senatu - mówi nam osoba z otoczenia kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości.
Nieoficjalnie, Elżbieta Witek usłyszała na Nowogrodzkiej kilka cierpkich słów ze strony prezesa Kaczyńskiego. M.in. że sobie nie radzi i nie reaguje na to, co robi Senat. - Rozmowa trwała kilkanaście minut. I nie należała do najmilszych - mówi nasz informator.
Marszałek wyszła z biura mocno zdenerwowana i kazała zwołać w Sejmie konferencję prasową.
Zobacz wideo: Jarosław Gowin: na 99 proc. marszałek Witek ogłosi, że wybory odbędą się 28 czerwca
Nerwowa atmosfera udzieliła się marszałek w trakcie konferencji. Atakowała marszałka Senatu, opozycję i podniesionym głosem odpowiadała na pytania dziennikarzy.
Wybory prezydenckie. Irytacja Jarosława Kaczyńskiego
- Jestem zaniepokojona tym, co się dzieje w Senacie, jak postępuje marszałek Tomasz Grodzki. Otrzymałam od niego zapewnienie, że nie będzie trzymał ustawy ws. wyborów prezydenckich przez 30 dni - mówiła na briefingu Marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
Według niej, takie działanie było "bardzo niepoważne i szkodliwe dla państwa". Witek podkreśliła, że chce zaapelować do "rozsądku i poczucia odpowiedzialności senatorów", aby nie przedłużać prac nad ustawą.
- Apeluję do marszałka Senatu, by przywołał do porządku senatorów. Można w Senacie przyjąć ustawę ws. wyborów prezydenckich jeszcze w tym tygodniu; proszę nie opóźniać prac nad nią - mówiła.
Efekt? Żaden... Tego samego dnia marszałek Senatu Tomasz Grodzki zapowiedział, że posiedzenie Senatu zaplanował dopiero na początek przyszłego tygodnia. - Chcemy, aby bardzo intensywne tempo prac senackich było zachowane, planuję zwołać posiedzenie na poniedziałek, wtorek i środę. Będziemy w stanie przekazać ten akt ustawodawczy do Sejmu na początku przyszłego tygodnia - mówił Grodzki.
Po tym wystąpieniu irytacja na Nowogrodzkiej sięgnęła zenitu. Następnego dnia sprawy w swoje ręce wziął osobiście prezes PiS Jarosław Kaczyński. Polityk razem z liderem Solidarnej Polski Zbigniewem Ziobro oraz szefem Porozumienia Jarosławem Gowinem wydał wspólne oświadczenie ws. wyborów prezydenckich.
- Jedyny możliwy termin to 28 czerwca. Nie ma możliwości przeprowadzenia kolejnych zmian. Ci, którzy to proponują, sieją zamęt i za nic mają konstytucję. Niektórzy czytają konstytucję w ten sposób, że gdyby przyjąć tę metodę, to można uznać, że któryś z tych interpretatorów jest na przykład królem Polski - mówił dosadnie lider Prawa i Sprawiedliwości. Wyręczył tym samym Elżbietę Witek, która wizytę na Nowogrodzkiej zapamięta na bardzo długo.
Dość symbolicznej postawy Elżbiety Witek nie dało się nie zauważyć. Jak w ubiegłym tygodniu pisał w felietonie dla WP Marek Kacprzak, Witek wcale nie ma na celu podniesienia statusu urzędu marszałkowskiego, tylko mówi w imieniu PiS.
"Marszałek Sejmu, która jest drugą osobą w państwie, dla podnoszenia szacunku urzędu powinna wręcz manifestować swoją samodzielność i własną niezależność polityczną, a nie wcielać się w rolę rzecznika partii. Pomylenie ról często ma wyraz chociażby w konferencjach prasowych przed rozpoczęciem obrad Sejmu, które przybierają raczej postać ataku na opozycję i przedstawiania linii programowej PiS, niż omawianie tego, co będzie się działo podczas posiedzenia" - pisał Marek Kacprzak.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl