Wybory prezydenckie 2020. Szefowa kampanii Andrzeja Dudy tłumaczy się ze słów o wolności słowa
Nie można robić innym ludziom krzywdy poprzez wyzwiska. To miałam na myśli. Bo słowa potrafią ranić - tłumaczy swoją wczorajszą wypowiedź szefowa kampanii prezydenta Andrzeja Dudy, Jolanta Turczynowicz-Kieryłło.
- Jeśli mówimy o korzystaniu z wolności słowa, to musimy brać pod uwagę także wiele innych aspektów, które ze sobą niesie. Dowolność korzystania z wolności słowa może prowadzić do zagrożeń, nawet do zagrożeń interesów, które są ważne z perspektywy państwa - powiedziała w środę w TVP Info Jolanta Turczynowicz-Kieryłło. Te słowa wywołały natychmiast falę krytyki. Odebrano je jako chęć wprowadzenia cenzury.
W czwartek kandydatka PO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska oceniła, że słowa Turczynowicz-Kieryłło "dyskwalifikują" szefową sztabu Dudy.
- Małgorzata Kidawa-Błońska manipuluje wartościami. Hejt nigdy nie jest korzystaniem z wolności słowa. Nie ma zgody na hejt. Hejt ludzi dzieli - odpowiedziała kandydatce KO na prezydenta Turczynowicz-Kieryłło. - Promowanie hejtu, głaskanie, przytulanie osób, które sieją mowę nienawiści nie może spotkać się i nie spotyka się z akceptacją społeczną. Chcemy kampanii uśmiechniętej, życzliwej. Wszystko, czym będziemy się zajmować i czym będziemy się dzielić, to szacunek do drugiego człowieka. I bardzo o to też proszę państwa dziennikarzy i zapewniam, że z naszej strony wysoka kultura debaty publicznej będzie wartością, którą będziemy promować w tej kampanii - dodała w trakcie rozmowy z dziennikarzami w Łowiczu.
- Wszyscy wiemy, jak bardzo mowa nienawiści niszczy ludzi, do czego może doprowadzić. Nie można powiedzieć, że mamy absolutną wolność w wyrażaniu opinii wulgarnych, w opinii, które krzywdzą drugich ludzi, w negowaniu ich godności ludzkiej - mówiła szefowa kampanii prezydenta Andrzeja Dudy. - Wierzę, że nikt z Polaków nie uważa, że słowa pani Kidawy-Błońskiej o tym, że wolność jest absolutna, są prawdziwe. Każda wolność ma swoje granice i tą granicą jest godność drugiego człowieka - dodała.
- Nie można drugim ludziom robić krzywdy poprzez słowa, wyzwiska, gwizdy. To zupełnie co innego niż spór polityczny. Można się dzielić poglądami, można atakować poglądy drugich ludzi, ale w tym wszystkim jest ważna kultura i to miałam na myśli mówiąc o tym, żeby uważać na to, co się mówi, bo słowa potrafią, tak jak śpiewał Czesław Niemen, ranić jak nóż - stwierdziła Turczynowicz-Kieryłło.
- Chcę to podkreślić: jesteśmy przeciwni wszelkiej cenzurze. Cenzura to jest coś innego niż hejt. Nikt się nie zgadza na hejt. Wszyscy się zgadzamy, że należy zrobić wszystko, żeby takich zachowań w przestrzeni publicznej nie było - dodała.