Wybory prezydenckie 2020. Antoni Macierewicz krytykuje Szymona Hołownię za spot wyborczy
- Nie ma słów, żeby potępić zachowanie Szymona Hołowni (...). To jest margines marginesu polskości - stwierdził Antoni Macierewicz. Były minister obrony narodowej mówił także o śledztwie smoleńskim oraz przypadającej w kwietniu 10. rocznicy wypadku prezydenckiego samolotu.
07.02.2020 14:52
Przypomnijmy, że na starcie kampanii prezydenckiej Szymon Hołownia wywołał wielkie zamieszanie. Kandydat na prezydenta umieścił w sieci spot, który większość internautów odczytała jako kpiny z katastrofy smoleńskiej. I choć na początku zarzekał się, że nie było to celowe i odpierał ataki, to po kilku godzinach przeprosił i go usunął.
- Proszę nie namawiać mnie do wypowiadania się o tym Panu. To zachowanie jest marginesem marginesu polskości - przyznał Antoni Macierewicz. Mówiąc o katastrofie smoleńskiej wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości stwierdził także, że jest w posiadaniu "materiałów od aliantów, które ujawniają prawdę o Smoleńsku".
- Nie o wszystkim i zawsze możemy w danym momencie referować. Ale proszę mi wierzyć, mamy te materiały oprócz zdjęć - oświadczył były minister MON. Szef podkomisji ds. badania przyczyn wypadku prezydenckiego Tu-154M dodał, że "przez pierwsze 5 lat od wypadku robiono wszystko, żeby zatrzeć ślady wydarzeń".
- Premier Donald Tusk wziął na siebie odpowiedzialność za śledztwo, ponieważ nadzorował badania katastrofy. To on zajął się kłamstwem smoleńskim i niszczenie dowodów w tej sprawie - oznajmił Antoni Macierewicz. Według polityka w pierwotnej ekspertyzie wykazano, że na pokładzie doszło do wybuchów. - Tylko w raporcie ktoś zmienił zapis na pożar - powiedział w wywiadzie.
Były minister obrony narodowej zwrócił także na tegoroczną symboliczną datę 10 kwietnia. - Ta rocznica przypada w Wielkim Tygodniu, więc będzie wyjątkowa z tego aspektu także metafizycznego podczas przeżywania świąt wielkanocnych - mówił Antoni Macierewicz w rozmowie z PR24.
Rocznica katastrofy Smoleńskiej. Odrębne śledztwa, różne rezultaty
10 kwietnia 2010 roku, podczas próby lądowania w Smoleńsku doszło do katastrofy rządowego samolotu TU-154. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński, jego żona, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
Po katastrofie prezydenckiej maszyny przeprowadzono dwa odrębne śledztwa - rosyjskie (prowadzone przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) oraz polskie (prowadzone przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Polskiego).
Polscy eksperci stwierdzili, że podstawową przyczyną wypadku było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania. Dodatkowo manewr lądowania był utrudniony przez trudne warunki atmosferyczne - uniemożliwiło to załodze wzrokowy kontakt z ziemią oraz spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. W efekcie doszło do zderzenia z brzozą oraz oderwaniem części lewego skrzydła. Samolot stracił sterowność i zderzył się z ziemią.
Od momentu powstania polskiej komisji badania katastrofy smoleńskiej, z jej tezami nie zgadzają się Antoni Macierewicz oraz część rodzin ofiar wypadku TU-154M. Stworzyli swój własny zespół wyjaśniający przyczyny feralnego lądowania Tupolewa. Według osób zrzeszonych w tzw. komisji Macierewicza, tuż przed wypadkiem maszyny miało dojść do serii wybuchów na jej pokładzie. Tę tezę próbowano udowodnić na przykładzie pękającej parówki, czy też puszki z piwem.
Z komisją współpracuje część naukowców, oni też mają stać za kontrowersyjnymi eksperymentami. Wśród najbardziej rozpoznawalnych twarzy tego gremium znaleźli się: Wiesław Binienda, Kazimierz Nowaczyk czy Chris Cieszewski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: PR24