Wybory 2020. Robert Biedroń wysłał Jackowi Sasinowi fakturę na 68 mln. Stawia mu warunek
- Jeśli nie zapłacisz tej faktury w terminie, to staniesz przed Trybunałem Stanu - zwrócił się do ministra aktywów państwowych kandydat na prezydenta. Robert Biedroń działanie Jacka Sasina nazywa "wyborczą hucpą i cyrkiem".
Senat poinformował niedawno, że odkrył, gdzie są pakiety wyborcze, które znalazły się w Poczcie Polskiej. Koszt ich wyprodukowania szacuje się na 68 mln zł. Organizacją wyborów zajmował się minister aktywów państwowych. Ostatecznie nie doszło do głosowania 10 maja. Wiele osób uważa, że pieniądze zostały zmarnowane i chce wyciągnięcia konsekwencji.
Konferencję w tym temacie zorganizował Robert Biedroń. Polityk wyliczył, że za tę kwotę można kupić 4 mln obiadów dla dzieci w szkołach, 1000 respiratorów czy wybudować 12-14 żłobków. Pakiety mają pójść na makulaturę. - Te pieniądze zostały utopione. Nie możemy odwracać od tego głowy. PiS nie może za to uniknąć odpowiedzialności - mówił stojąc przed siedzibą Poczty Polskiej w Warszawie.
Przeczytaj: Ile kosztowały wybory prezydenckie? Gigantyczna kwota poszła w kosz
Kandydat w wyborach prezydenckich wystawił fakturę Jackowi Sasinowi. - Jeśli nie zapłacisz w terminie, to staniesz przed Trybunałem Stanu - powiedział Biedroń. Dodał, że każdego dnia Polki i Polacy "płacą wysoką cenę za nieudolność tego rządu". Organizację wyborów przez ministra aktywów państwowych nazwał "wyborczą hucpą i cyrkiem".
W sprawie wyborów głos zabrał również sam zainteresowany. "Opozycja drwi z konstytucyjnego porządku prawnego. Wybory prezydenckie zostały zablokowane przez Senat oraz część władz samorządowych. Cała operacja służyła jedynie wymianie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na Rafała Trzaskowskiego. Platforma Obywatelska stawia interes partyjny ponad narodowym!" - napisał Sasin w mediach społecznościowych.