Wybory 2020. Koziński: "Andrzej Duda traci przewagę. Na życzenie własne i PiS‑u" [OPINIA]
Patrząc, w jakiej formie jest ostatnio obóz władzy, szanse na wygraną kandydata opozycji są coraz większe. Wciąż jednak faworytem tych wyborów pozostaje Andrzej Duda – najnowszy sondaż prezydencki WP komentuje Agaton Koziński.
24.05.2020 | aktual.: 24.05.2020 18:16
"Idziemy po was" – to hasło swego czasu rzucił Bartłomiej Sienkiewicz. Teraz przyświeca ono opozycji, która idzie po Andrzeja Dudę. Najbardziej dynamicznie Rafał Trzaskowski. Jeszcze niedawno poparcie w sondażach prezydenckich dla PO szorowało po dnie. Po zmianie kandydata Platforma zrewitalizowała kampanię, nadała jej nową energię i zyskuje punkty poparcia. I ten trend się utrzyma, przynajmniej przez jakiś czas.
Patrząc na ogłoszone dzisiaj najnowsze wyniki prezydenckiego sondażu dla WP, widać niemal wierną kalkę ostatnich wyborów parlamentarnych. Z jednym wyjątkiem – w miejsce Lewicy wskoczył Szymon Hołownia. Pozostali kandydaci są mniej więcej (biorąc poprawkę na błąd statystyczny) na swoim poziomie. Jakby od października ubiegłego roku w polskiej polityce nie zmieniło się prawie nic.
Tylko że tak nie jest. To, że liczby przy procentach wydają się stać w tym samym miejscu, to raczej złudzenie optyczne, a nie opis rzeczywistości. Jakie są najważniejsze zmiany?
Wybory 2020. Duda kontra Trzaskowski. Trzy kluczowe zmiany w kampanii
Przede wszystkim pandemia. Ona całkowicie zmieniła wektory w polskiej polityce. Zwłaszcza teraz, gdy zauważalnie opadła premia dla obozu władzy, tak wyraźnie widoczna w sondażach na początku kryzysu. Dziś po niej nie ma śladu.
Sytuacja zmieniła się na tyle mocno, że wcale nie ma pewności, iż klisze z poprzednich wyborów są cały czas aktualne. Chodzi o polaryzację między PO i PiS. Utrzymuje się ona od 2005 r. Od 2015 r. dawała ona regularnie wygrane PiS-owi. W ostatnich wyborach spektakularnie wysokie. Gdyby więc wybory prezydenckie miały się okazać prostą kalką wyborów parlamentarnych, Andrzej Duda nie miałby się czego obawiać – na 95 proc. wynik byłby po jego myśli.
Ale nastąpił reset – z powodu koronawirusa. Oczywiście, wiele rzeczy płynie dalej utartym korytem. Zmieniło się jednak wystarczająco dużo, by w Pałacu Prezydenckim i na Nowogrodzkiej pojawiły się sporo wątpliwości odnośnie możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji.
Na pewno teraz obóz władzy na autopilocie przez tę kampanię nie przeleci. Musi – przynajmniej w części – wymyślić się na nowo. A to zawsze stres i ryzyko, że pomysłem nie trafi się w oczekiwania wyborców.
Sytuację komplikuje jeszcze fakt, że PiS w kluczowym momencie popełnia strategiczne błędy. Choćby dopuszczając do tego, żeby zapanował chaos w sprawie daty wyborów. Albo wypuszczając z rąk sytuację w radiowej Trójce. Te zdarzenia są groźne dla Nowogrodzkiej, bo wpisują się w metanarrację opozycji: że PiS to amatorzy, którzy nie umieją rządzić, więc trzeba ich zastąpić profesjonalistami. W kluczowym momencie kampanii obóz rządzący dostarczył argumentów na poparcie tej tezy.
I wreszcie trzecia ważna zmiana: zestaw kandydatów. I nawet nie chodzi o podmiankę w Platformie. Trzaskowski jest sprawniejszy kampanijnie niż Małgorzata Kidawa-Błońska. On ratuje szansę PO na drugą turę wyborów – ale jednocześnie konstelacji politycznej nie zmienia.
Robi to natomiast Szymon Hołownia. Człowiek z zewnątrz, który ma dobrą kampanię i który rośnie w sondażach. Rośnie kosztem wszystkich. Trudno wskazać jeden konkretny czynnik ciągnący go w górę – ale rośnie. Hołownia wprowadza duży element niepewności do kampanii, czyni ją nieprzewidywalną.
Wybory 2020. Duda kontra wszyscy. Co zdecyduje?
Dzisiejszy sondaż dla WP potwierdza, że Rafał Trzaskowski odzyskał drugie miejsce w sondażach dla PO. Na pewno spory sukces jak na tak krótką kampanię. Ale czyim kosztem on rośnie? I Hołownia, i Kosiniak-Kamysz trochę stracili – jednak notowania kandydata PO poszły w górę przede wszystkim kosztem Roberta Biedronia. Widać, że to on jest największym przegranym kampanijnego resetu. Z tego dołka raczej już nie wyjdzie.
Tylko Trzaskowskiego wcale to nie musi cieszyć. Przejmując elektorat Biedronia wejdzie do drugiej tury – w której faworytem będzie jednak Andrzej Duda.
Z prostej przyczyny: w Polsce elektorat centro-prawicowy i prawicowy ma dużą przewagę nad lewicowym i centro-lewicowym. O ile wszyscy wyborcy Biedronia, jeśli jacyś zostaną, poprą w drugiej turze Trzaskowskiego, to już wyborcy Kosiniaka-Kamysza, Hołowni i Krzysztofa Bosaka niekoniecznie. To może być ten moment, w którym wszystkie atuty Rafała Trzaskowskiego zaczną być jego obciążeniem (nie mówiąc już o tak prozaicznych jego balastach jak chociażby niesławna awaria oczyszczalni "Czajka" w Warszawie).
Jeszcze jeden rzut oka na sondaż dla WP. Andrzej Duda ma w nim 42,3 proc. poparcia. Suma głosów na jego konkurentów (Trzaskowski + Hołownia + Kosiniak-Kamysz + Biedroń) to 46,6 proc. I tu pojawia się najważniejsze pytanie: czy kandydat opozycji zdoła pozyskać pełne poparcie od innych przedstawicieli opozycyjnych, czy jednak głosy będą się rozkładać bardziej według osi podziałów światopoglądowych? W tym pierwszym przypadku Duda może mieć problem z reelekcją. W drugim – zdobędzie ją bez problemu.
Tyle że ten drugi podział jest bardziej naturalny, dlatego pomimo spadku w sondażach, obecny prezydent wciąż jest najbliżej wygranej. Przeszkodzić mu w tym mogą tylko błędy – jego własne i PiS. Takie jak wspomniany chaos z Trójką chociażby. O losach tej kampanii prezydenckiej tak naprawdę rozstrzygnie sprawność rządu, Nowogrodzkiej i aparatu partyjnego w terenie. Bo te wybory PiS może przegrać sam ze sobą. A Andrzej Duda może je przegrać tylko z Andrzejem Dudą i z PiS-em.