Wybory 2019. PiS i opozycja walczą o samorząd. "Kaczyński kocha nadzór", "Schetyna brzytwy się chwyta"
Nowa strategia opozycji: przekonać Polaków, że PiS chce "zawładnąć" samorządami, bo dla "ogarniętego obsesją nadzoru" Jarosława Kaczyńskiego to jeszcze niezagospodarowany do końca obszar władzy. Odpowiedź PiS: bzdura, nie chcemy zabierać samorządom żadnych kompetencji. Ta awantura potrwa do wyborów jesiennych.
Zaczęło się kilka tygodni temu.
Popularni prezydenci miast związani z opozycją przedstawili i podpisali 21 tez samorządowych. Lokalni włodarze domagają się w nich pełnej samodzielności przy realizacji własnych zadań samorządowych. Chcą również zniesienia kadencyjności dla wójtów, burmistrzów i prezydentów, narzuconej w ubiegłym roku przez PiS.
Wśród tez samorządowców jest także samodzielne kształtowanie polityki podatkowej. Włodarze chcą też decentralizacji służby zdrowia, a także tego, by władze centralne konsultowały z przedstawicielami samorządu i społeczności lokalnej wszystkie projekty ustaw.
Deklaracja zakłada też przekształcenie Senatu w tzw. Izbę Samorządową czy likwidację urzędu wojwody. "Przedstawiciele samorządu terytorialnego (...) powinni uzyskać reprezentację na szczeblu najwyższych władz państwowych i uczestniczyć aktywnie w tworzeniu regulacji prawnych. Należy znieść monopol partii politycznych w procesie stanowienia prawa w Polsce" – czytamy w dokumencie.
Magiczne słowo "nadzór"
Podpisana kilka tygodni temu deklaracja mocno zdenerwowała partię rządzącą. Politycznie uderzała w PiS. Twarz przedsięwzięciu dali najbardziej znani włodarze: Aleksandra Dulkiewicz, Rafał Trzaskowski czy Jacek Jaśkowiak. Wszystko pod nieformalnym patronatem Donalda Tuska.
Ale potem przedstawiciele władzy wykorzystali deklarację samorządowców i przekierowali dyskusję na wygodne dla siebie tory. – To kolejny świetny pretekst, by pokazać wyborcom, co naprawdę knuje opozycja. Polacy chcą silnego państwa, "z silną ręką". Tak jest od lat, jest to w tkance Polaków i to się nie zmieni – uważa jeden z polityków PiS.
CZYTAJ TEŻ:* *Kaczyński buduje listy i szuka liderów. Gwiazdy z Europarlamentu wrócą do Polski. PiS rusza z kampanią
Partia rządząca orzekła już, że opozycja dąży wraz z zaprzyjaźnionymi samorządowcami do "wypowiedzenia posłuszeństwa państwu". Do tej walki włączyła się telewizja publiczna, w której temat szykowanego "rozbicia Polski przez totalną opozycję" był jednym z czołowych.
Politycy opozycji z kolei – a nawet byli politycy PiS – twierdzą, że taka narracja PiS to przygotowywanie gruntu do "przejęcia samorządów".
– Pisowski rząd postanowił rozmontować w Polsce samorządy, najbardziej udaną w Polsce reformę po 1989 roku. Dlaczego chce to zrobić? Główny kreator polityki w Polsce, Jarosław Kaczyński, po prostu ma obsesję kontrolowania wszystkiego. Jak mówił kiedyś były poseł PiS-u: "gdy w obecności prezesa użyłem słowa 'nadzór', miałem wrażenie. że uderzyłem go w strefy erogenne". Powiedzmy sobie więc szczerze - wolny, polski samorząd jest po prostu czymś, co stoi w absolutnej sprzeczności z tym wrodzonym odruchem prezesa Kaczyńskiego – uważa senator Jan Filip Libicki, współpracujący niegdyś z Kaczyńskim, były polityk PiS.
Według Libickiego "operację rozmontowania samorządu w Polsce trzeba jakoś przygotować, więc opowiada się te wszystkie bzdury o rozbiciu dzielnicowym, o potrzebie budowy unitarnego państwa".
– I oto nagle pojawia się sprawa Westerplatte – zauważa polityk [szczegóły TUTAJ]. Twierdzi na Salon24.pl, że "ta sprawa dla rozmontowania polskiego samorządu jest argumentem wręcz idealnym, bo trudno zaprzeczyć, że teren Westerplatte, należący do Miasta Gdańska, wydaje się być zapuszczony".
CZYTAJ TEŻ:* *Budowa Muzeum Westerplatte. Dulkiewicz złożyła ofertę Sellinowi
– Ja nie przeczę, że PiS-owi chodzi także o historyczną wartość tego terenu, ale w awanturze o Westerplatte chodzi o coś więcej – przekonuje senator Libicki. – Chodzi o wyeksploatowanie przemawiającego w tym wypadku do ludzi argumentu, że samorząd źle tym terenem zarządził. A więc w ogóle zarządza źle. A więc trzeba samorząd w Polsce ograniczyć. Warto mieć świadomość, o co tak naprawdę PiS-owi w całej tej awanturze chodzi – dodaje polityk.
"Schetyna? Tonący brzytwy się chwyta"
Dlatego Platforma Obywatelska próbuje stworzyć porozumienie z samorządowcami. I przejąć ich postulaty.
– To będzie kluczowe tło batalii o Sejm i Senat - właśnie wolność samorządów i to, jak urządzone będą małe ojczyzny Polaków – twierdzą sztabowcy opozycji. Grzegorz Schetyna więc jeździ po Polsce i opowiada o tym, że trzeba bronić samorządów, bo inaczej PiS – zdaniem opozycji – całkowicie podporządkuje sobie politykę lokalną.
Członkowie rządu zdecydowanie zaprzeczają.
– To kompletna bzdura. Nikt nie chce odbierać kompetencji samorządom. Ataki Grzegorza Schetyny nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – przekonuje wiceszef MSWiA, członek Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, a także członek ścisłego sztabu wyborczego PiS Paweł Szefernaker, gdy cytujemy mu słowa lidera PO.
CZYTAJ TEŻ:* *Joachim Brudziński szefem sztabu wyborczego PiS. Do ścisłego grona dołączy też Paweł Szefernaker
Ten na wtorkowej konferencji prasowej w Rumii stwierdził: "Rząd chce samorządom odbierać niezależność i podmiotowość. Mówi ustami wiceministra spraw wewnętrznych i administracji o tym, że większe kompetencje dla samorządu to jest słabe państwo. Z takim rządem będziemy walczyć. Nie będzie zgody na to, żeby ograniczać władzę samorządów i prawa obywatelskie. Dzisiaj to jest dla nas najważniejsze".
Schetyna krytykował Szefernakera ze słowa z wywiadu dla "Do Rzeczy". Wiceminister spraw wewnętrznych stwierdził w nim, że "oddanie większej samodzielności samorządom prowadziłoby do federalizacji, a w konsekwencji do potężnego osłabienia państwa". Podkreślił przy tym, że polskie samorządy mają dużo więcej kompetencji, niż te w innych państwach europejskich.
W rozmowie z WP Szefernaker odpowiada Schetynie: – Mam wrażenie, że tonący brzytwy się chwyta. Grzegorz Schetyna chce podzielić i skłócić Polaków, przedstawiając tezy, które nie są zgodne z rzeczywistością. 95 proc. ustaw jest opiniowanych dziś przez Komisję Rządu i Samorządu Terytorialnego pozytywnie, co pokazuje, jak realnie wygląda współpraca rządu z samorządem. Na zespołach i posiedzeniach komisji są burzliwe dyskusje, często się nie zgadzamy, ale na koniec dochodzimy do konsensusu. Rząd współpracuje z samorządem i ta współpraca moim zdaniem układa się dobrze.
Wiceszef MSWiA wymienia m.in. miliardy złotych przeznaczone z budżetu centralnego na wsparcie budowy dróg lokalnych czy odbudowywanie takich instytucji jak posterunki policji, oddziały Poczty Polskiej czy połączenia PKS.
– Współpracujemy w ramach istniejącego systemu, gdzie władza centralna i lokalna się uzupełnia, a nie jest wobec siebie przeciwstawna. W ramach obecnego ustroju, gdzie samorząd ma dużą niezależność, należy ten system wspierać, ulepszać, z pełnym poszanowaniem dla samorządów. PO tego nie rozumie, kolejny raz próbuje dzielić – mówi nam Szefernaker.
Temat walki o samorząd będzie podnoszony do samego końca kampanii przed wyborami parlamentarnymi. Samorządowcy planują wystartować w wyborach do Senatu.