RegionalneWrocławKoronawirus. Wideokonferencja lekarzy z Dolnego Śląska i Chin. Pozytywne wnioski dla naszych specjalistów

Koronawirus. Wideokonferencja lekarzy z Dolnego Śląska i Chin. Pozytywne wnioski dla naszych specjalistów

Dolnośląscy lekarze mają za sobą wideokonferencję ze specjalistami z Chin, którzy poradzili sobie z koronawirusem w prowincji Anhui. Wymiana informacji może okazać się kluczowa w dalszym leczeniu chorych na COVID-19 we Wrocławiu.

Koronawirus. Wideokonferencja lekarzy z Dolnego Śląska i Chin. Pozytywne wnioski dla naszych specjalistów
Źródło zdjęć: © East News | Paweł Relikowski
Łukasz Kuczera

O rozmowach polsko-chińskich poinformowało Biuro Prasowe Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego, które pomogło w zorganizowaniu wideokonferencji.

- Po stronie chińskiej w rozmowie uczestniczyło ok. 20 osób. Byli to przedstawiciele departamentu zdrowia, szpitali i wielu lekarzy z pierwszej linii walki z tą ciężką chorobą - zdradził wicemarszałek Marcin Krzyżanowski.

- Prowincja Anhui jest dla nas bardzo istotna, bo sąsiaduje z Hubei, gdzie epidemia rozpoczęła się. Po dolnośląskiej stronie wideokonferencji było 25 osób. Byli to dyrektorzy naszych placówek, które w pierwszej kolejności toczą walkę z koronawirusem - dodał wicemarszałek województwa.

Najlepszym dowodem na coraz lepszą sytuację w Chinach jest fakt, że wszyscy eksperci usiedli tam przy jednym stole, aby uczestniczyć w wideokonferencji. Natomiast w przypadku dolnośląskich medyków było to nie tyle niemożliwe, co niewskazane ze względu na ryzyko rozprzestrzeniania się COVID-19.

- Pozytywna informacja jest taka, że oni mieli 1 tys. zachorowań, a sobie z tym poradzili. Robili to w podobny sposób jak my, czyli poprzez ograniczanie kontaktów międzyludzkich i pozostawanie w domu. Widać, że ta strategia jako jedyna przynosi rezultaty - stwierdził Krzyżanowski.

Chińczycy przekazali stronie polskiej swoje przemyślenia na temat sposobu walki z koronawirusem. Najskuteczniejszym jest izolacja. W Anhui przepisy dotyczące kwarantanny były niezwykle rygorystyczne. Tylko jedna osoba w domu była wyznaczona do jego opuszczenia i mogła to robić raz na dwa dni. Jedynie po to, by zrobić zakupy.

- Były też konkretne pytania na temat leków, terapii, itd. Bez kontaktów z Chińczykami, nasi lekarze musieliby to wypracować sami, a na to czasu nie mamy. Chińczycy są nadal otwarci na wszelkie sugestie z naszej strony. My zadajemy pytania im od naszych lekarzy, wysyłamy je do nich i otrzymujemy odpowiedzi - podsumował wicemarszałek.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)