Dolny Śląsk. W lasach dramatyczna susza, płonęła Radunia
Dwa samoloty gaśnicze i dziesięć jednostek straży pożarnej walczyło wczoraj z pożarem na górze Radunia w Masywie Ślęży. Dziś strażacy dozorują teren pogorzeliska, a leśnicy apelują: lasy są suche jak papier, do tragedii tylko krok.
Od 20 kwietnia znów można wejść do lasu. To wielkie szczęście, ale również ogromne zagrożenie. Bo ściółka jest tak sucha, że przy braku ostrożności może dojść do nieszczęścia. Wyprawy do lasów muszą być odpowiedzialne ze względu na wysokie zagrożenie pożarowe. Suche są też trawy na łąkach. Najmniejsza iskra może spowodować pożogę na gigantyczną skalę.
Niebezpieczne podpalenia
Wilgotność ściółki leśnej nie przekracza 10%. - Jest tak sucha jak papier i bardzo łatwo może dość do zapłonu - informuje Patrycja Opalińska, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu. W kwietniu w dolnośląskich lasach pożar wybuchał aż 58 razy. Najgroźniejsze sytuacje strażacy odnotowali w nadleśnictwie Przemków, Śnieżka, Kamienna Góra, Węgliniec i Oleśnica.
W większości tych pożarów za przyczynę można uznać nieodpowiedzialne działanie ludzi. Co sprawiło, że palił się las na zboczu w okolicach rezerwatu przyrody Radunia w pobliżu miejscowości Tąpadło, jeszcze nie wiadomo.
Bo zamkną znów lasy
Spacery po lasach dozwolone. Jednak trzeba pamiętać, że ta sytuacja może nie potrwać długo. Jeśli wilgotność ściółki spadnie poniżej 10 procent, decyzję o zakazie wejścia do zarządzanego przez siebie lasu może podjąć każdy nadleśniczy. Weekend na Dolnym Śląsku zapowiada się pochmurny, jednak nie ma większych perspektyw na oczekiwane opady.