Wrak radzieckiego bombowca odkryty w Bieruniu. Czekał tam 75 lat
Dokładnie w 75 rocznicę od zestrzelenia, w lesie pod Bieruniem (Śląskie) odkryto fragmenty wraku radzieckiego bombowca produkcji amerykańskiej. Na pokładzie samolotu B-25 Mitchell znajdowało się pięciu członków załogi. Natrafienie na szczątki trzech z nich zaskoczyło poszukiwaczy.
20.01.2020 16:43
W ostatni weekend Muzeum Śląskiego Września 1939 w Tychach pochwaliło się najnowszym odkryciem. Tak jak przypuszczano wcześniej, w lesie pod Bieruniem (zaledwie 10 kilometrów od centrum Oświęcimia), odkryto zestrzelony przez niemieckie wojsko bombowiec B-25 Mitchell. Produkowana przez Amerykanów maszyna służyła Armii Czerwonej w czasie II wojny światowej.
Właśnie taki samolot, z piątką żołnierzy na pokładzie, rozbił się 19 stycznia 1945 roku. Według dokumentów, katastrofę przeżył tylko jeden - dowódca Aleksiej Boczin, któremu udało się wyskoczyć z maszyny. O jego losie wiadomo jedynie, że schwytany przez Niemców, dostał się do niewoli. Ani jego kompanów, ani wraku nie udało się odnaleźć. Aż do teraz.
- Wiedzieliśmy o tym samolocie z relacji świadków zebranych przez naszego kolegę, który jest regionalistą i dysponuje sporą dokumentacją na ten temat. Nie przypuszczaliśmy jedynie, że odnajdziemy też ciała lotników. Ile dokładnie, dowiemy się po zakończeniu czynności przez prokuratora - mówi nam Arkadiusz Dominiec z tyskiego muzeum, który kierował pracami poszukiwawczymi.
Wykopaliska rozpoczęto w niedzielę, ale dzień wcześniej trzeba było dokładnie oczyścić teren rozległego na kilkanaście metrów krateru, który miał powstać po uderzeniu samolotu o ziemię. Nadzorowane przez archeologa prace doprowadziły poszukiwaczy do zaskakującego odkrycia. Natrafiono nie tylko na pozostałości po bombowcu.
Ze zgromadzonej dokumentacji wynika, że w 1958 roku doszło do ekshumacji lotników, których pochowano na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Pszczynie. Jednak po chwili od rozpoczęcia poszukiwań w miejscu prawdopodobnej katastrofy okazało się, że pomiędzy fragmentami poszycia znaleziono szkielet z... założonym spadochronem. W pobliżu odkopano także szczątki drugiego oraz całkiem możliwe, że również trzeciego członka załogi.
- Od razu po ujawnieniu szczątków zadzwoniłem na policję. Musieliśmy wstrzymać prace także ze względu na znalezienie amunicji z karabinu maszynowego kaliber 0,5 cala i wezwaliśmy saperów. Wczoraj przyjechała też prokuratura wojskowa i okręgowa. Do czasu oczyszczenia terenu i zabrania zwłok nie możemy dalej prowadzić poszukiwań - informuje Dominiec.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.