Rosja publikuje dokumenty z Powstania Warszawskiego. Historyk IPN: Wpisuje się w rosyjską propagandę
Rosyjski MON ujawnił nowe dokumenty na temat Powstania Warszawskiego i wkroczenia Armii Czerwonej do Warszawy. Według Moskwy, materiały dowodzą m.in. mordów AK na Żydach i Ukraińcach w Warszawie oraz przeczą tezom, że Sowieci nie pomagali powstańcom. Ale polscy historycy mówią o propagandzie.
17.01.2020 16:02
"Dokumenty wskazują, że jednostki AK unicestwiały Ukraińców i Żydów pozostałych w mieście, a sowieckich oficerów uciekających z niewoli niemieckiej siłą przetrzymywano jako zakładników" - napisało w komunikacie rosyjskie ministerstwo obrony. Zbiór nowych dokumentów wydanych z okazji 75. rocznicy wkroczenia Armii Czerwonej do Warszawy zatytułowano "Warszawa w ogniu".
Co na to polski Instytut Pamięci Narodowej? Historycy IPN wciąż analizują nowy materiał. Ale zdaniem dr Kazimierza Krajewskiego z warszawskiego oddziału Instytutu, oskarżenia pod adresem AK o mordowanie mniejszości są częścią rosyjskiej ofensywy propagandowej, którą od tygodni prowadzi Kreml. Nie są też niczym szczególnie nowym.
O przypadkach zabijania Żydów przez żołnierzy AK pod dowództwem kpt. Wacława Stykowskiego "Hala" przez pisał w 2012 w "Gazecie Wyborczej" dr Michał Cichy. Ale jak sam potem przyznawał, były to wypadki morderstw dokonywanych przez ludzi w mundurach AK, a nie organizacji.
- Patologie się zdarzały, bo zdarzają się wszędzie, zwłaszcza podczas wojny. Ale były one ścigane i tępione przez AK i władze powstańcze - zaznacza Krajewski.
Jak dodaje, jedyne znane przypadki mordowania ukraińskich cywili w Warszawie były dokonywane przez wojska Hitlera, np. podczas rzezi Woli.
Przeczytaj również: Rosja odtajnia dokumenty ws. Polski. Siergiej Ławrow komentuje też decyzję Andrzeja Dudy
ZSRR nie pomógł i nie wyzwolił
Według historyka fałszywa jest też narracja o tym, że Armia Czerwona czyniła rzeczywiste kroki by pomóc warszawskim powstańcom.
- Z badań również rosyjskich historyków wiemy, że był rozkaz Stalina, aby zatrzymać się na Wiśle i poczekać, aż Hitler rozprawi się z powstaniem. Owszem, były zrzuty broni, ale choć w liczbach, w praktyce były one często zrzucane bez spadochronów, a paki z bronią rozbijały się na ziemi i w efekcie były nieprzydatne. O tym mówili mi m.in. powstańcy na Czerniakowie - opowiada ekspert.
Jak dodaje, prawdziwą pomocą nie był też desant tzw. Berlingowców, który skutkował głównie wysokimi stratami wśród polskich żołnierzy, ale z punktu widzenia wojskowego nie był przydatny.
- To było ostatnie ciche porozumienie Hitlera i Stalina. Obie strony były zadowolone - ocenia.
Zdaniem Krajewskiego, wkroczenie wojsk sowieckich do Warszawy w styczniu 1945 r. nie było wyzwoleniem stolicy, ale "zakończeniem jednej okupacji i początkiem nowej dyktatury".
- Tam, gdzie wcześniej Polaków więziło Gestapo, potem robiły to służby sowieckie - mówi Krajewski.
Wymiana ciosów
Podobnie na rosyjską publikację zareagowała polska ambasada w Moskwie.
"Szanujemy przelaną krew w walce z nazizmem, ale w 1945 r. stalinowski reżim przyniósł Polsce terror, zbrodnie i wykorzystanie. Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę od nazistów, ale nie przyniosła Polakom wolności" - oświadczyła ambasada na Twitterze.
Wpis ten szybko spotkał się z ripostą rosyjskiego MSZ. W mało dyplomatycznym stylu.
"Uwolniwszy Warszawę i całą Polskę od nazistów, Armia Czerwona uratowała życie Polakom. Wolności trzeba było bronić samemu" - napisano w odpowiedzi.
Przeczytaj również: Mateusz Morawiecki mocno o Rosji. "Stara się odtworzyć stalinowską wersję historii"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl