Wraca temat cen regulowanych. Wiceszef MSZ: jest taka możliwość

Czy rząd faktycznie rozważa wprowadzenie cen regulowanych na podstawowe produkty żywnościowe? O takim pomyśle mówił kilka dni temu poseł PiS Kazimierz Smoliński. Okazuje się, że nie była to wyłącznie jego indywidualna opinia.

- Przepisy prawa przewidują taką możliwość, konstytucja nawet coś takiego umożliwia - powiedział Paweł Jabłoński w piątek w programie "Graffiti" na antenie Polsat News - Nie można niczego wykluczać, ale każde działanie będzie poprzedzone bardzo dokładną analizą - dodał.

Przepisy, na które powołuje się Jabłoński, są zawarte w tzw. ustawie covidowej. Regulacja cen może być wprowadzona poprzez rozporządzenie w drodze porozumienia ministrów rolnictwa, gospodarki i zdrowia. Mogą oni ustalić, że "maksymalne ceny lub maksymalne marże hurtowe i detaliczne stosowane w sprzedaży towarów, lub usług mających istotne znaczenie dla ochrony zdrowia, lub bezpieczeństwa ludzi, lub kosztów utrzymania gospodarstw domowych".

Jabłoński podkreślał, że podobne przepisy dotyczące cen funkcjonują już na Węgrzech, a kolejnym krajem, który rozważa takie rozwiązanie, jest Francja. Na razie rząd zamierza jednak skupiać się na propozycjach zawartych w tarczach antyinflacyjnych.

- Wczoraj została uchwalona tarcza antyinflacyjna, która metodami obniżania podatków, akcyzy, VAT-u ma wpływać na ceny ostatecznie detaliczne. To jest nasza idea i mamy nadzieję, że to się sprawdzi, że ceny będą spadały - powiedział.

Polityk dodał, że tarcze nie są jednak ostatnim sposobem na walkę ze wzrostem cen i jeżeli zajedzie taka potrzeba, to rząd wdroży kolejne rozwiązania. - My wychodzimy z założenia, że właściwymi narzędziami jest przede wszystkim ten impuls fiskalny, czyli obniżania podatków - stwierdził.