Wraca sprawa byłego kandydata na prezydenta RP Mariana Kowalskiego
Sąd ponownie rozpatrzy sprawę pobicia mężczyzny przez byłego kandydata Ruchu Narodowego na prezydenta RP Mariana Kowalskiego. Decyzja sądu I instancji uniewinniająca go miała być "dość powierzchowna".
W poniedziałek sąd odwoławczy uwzględnił apelację prokuratury i uchylił orzeczenie sądu I instancji - Sądu Rejonowego Lublin-Zachód, który w grudniu 2016 roku uniewinnił Kowalskiego, tłumacząc, że nie ma wystarczających dowodów, by go ukarać. Twierdził też wówczas, że sprawcą pobicia mógł być inny pracownik ochrony klubu.
Sędzia Agnieszka Kołodziej uzasadniając tę decyzję, zwróciła uwagę, że Kowalski zazwyczaj nie wychodził z klubu w czasie interwencji, ponieważ ochrona terenu przed klubem nie należała do jego obowiązków. Przypomniała również, że Kowalski pełnił funkcję ochroniarza przez ponad 20 lat i nigdy nie było na niego skarg. Dodała też, że nie miał powodów do atakowania pokrzywdzonego.
- Sąd I instancji dokonał dość powierzchownej, jednostronnej oceny dowodów, która nie uwzględnia wszystkich ujawnionych w toku procesu okoliczności - uzasadnił orzeczenie Sądu Okręgowego w Lublinie, sędzia Artur Makuch.
Przypomnijmy, że Kowalskiego oskarżono o to, że w 2014 r. jako szef ochrony lubelskiego klubu Graffiti podczas awantury miał szarpać jednego z gości w szatni, wypchnąć go na zewnątrz i złamać mu nos. Miał też szarpać jego żonę.
Sędzia Makuch powiedział we wtorek, że z sentencji wyroku sądu I instancji można wnioskować, że całkowicie odrzucono zeznania pokrzywdzonego mężczyzny i jego żony, którzy wskazywali Kowalskiego jako sprawcę pobicia. - To, iż agresja fizyczna, uderzenia, pochodziły od pracownika ochrony, pokrzywdzony i jego żona wskazują konsekwentnie od pierwszego zgłoszenia zajścia - podkreślił. Zwrócił jednocześnei uwagę, że nie przesądza to o winie Kowalskiego.
On zaś nie przyznał się do winy. Jak zaznaczył, jego działania podczas kłótni gości klubu miały jedynie charakter słowny. - To jest pewne novum, wszelkie okoliczności niejasne zostały potraktowane jako mnie obciążające, więc spotkamy się ponownie w sądzie rejonowym - powiedział Kowalski po ogłoszeniu wyroku.