Incydent w windzie
We wrześniu 2014 roku Barack Obama udał się do Atlanty, gdzie w siedzibie jednej z instytucji miał omawiać amerykańską strategię walki z wirusem Ebola (na zdjęciu). W budynku wsiadł do windy otoczony przez agentów Secret Service. Znajdował się w niej również ochroniarz placówki. Mężczyzna zaczął robić zdjęcia prezydentowi, a gdy agenci poprosili o zaprzestanie, nie chciał się podporządkować. Obama opuścił windę, ale część jego świty została, by "prześwietlić" mężczyznę pod kątem zagrożenia. Po sprawdzeniu danych wyszło na jaw, że w ochroniarz był przeszłości aresztowany. Gdy na miejscu pojawił się jego przełożony, natychmiast go zwolnił. Ochroniarz, ku zdziwieniu agentów Secret Service, oddał nabity pistolet. Okazało się, że nikt z prezydenckiej ochrony nie zdawał sobie sprawy, że mężczyzna jadący windą z głową państwa był uzbrojony.
Secret Service rutynowo sprawdza w bazach danych CIA, NSA i Departamentu Obrony ochroniarzy, pracowników i gości hotelowych oraz każdego, kto może stanąć na drodze prezydenta w czasie danej wizyty. Osoby z kryminalną przeszłością, chorobami psychicznymi lub innymi oznakami potencjalnego ryzyka są z reguły pozbawiane możliwości kontaktu z głową państwa. Praktycznie podczas każdej wizyty prezydenta przynajmniej jedna osoba jest odsiewana przez agentów, którzy z jakichś powodów podczas incydentu w windzie w Atlancie nie dopilnowali tej procedury.