Wpadka Benjamina Netanjahu. Premier Izraela mówi o potędze swego kraju

Błąd szefa izraelskiego rządu. Benjamin Netanjahu nazwał swój kraj "potęgą nuklearną". Po chwili poprawił swoje przejęzyczenie. Wpadka może spowodować kolejną falę dyskusji nad tym, czy Izrael nie posiada broni atomowej.

Wpadka Benjamina Netanjahu. Premier Izraela mówi o potędze swego kraju
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański
Katarzyna Romik

Izrael oficjalnie nie posiada broni jądrowej. Są jednak eksperci, którzy oceniają, że kraj ten może mieć do dyspozycji nawet 80 głowic. Informacje te nigdy nie zostały potwierdzone.

Czy "przejęzyczenie" Benjamina Netanjahu zostanie tak odebrane?

Premier Izraela w czasie rządowego posiedzenia mówił o umowie, którą jego kraj zawarł z Grecją i Cyprem w sprawie budowy podmorskiego gazociągu.

Netanjahu stwierdził, że - tu cytat - projekt jest o tyle istotny, że zmieniamy Izrael w potęgę nuklearną. Po chwili szef rządu zreflektował się i zaznaczył, że chodziło mu o "potęgę energetyczną". Wyjaśniając to, uśmiechnął się tylko.

Komentatorzy już oceniają, że ta wpadka Benjamina Netanjahu była zaplanowana i ma związek z obecną sytuacją na Bliskim Wschodzie. Izrael to bowiem jeden z głównych przeciwników Iranu. Przypomnijmy, że Teheran ma w swoim arsenale broń jądrową.

Wpadka Benjamina Netanjahu. Reakcja na sytuację na Bliskim Wschodzie?

Napięcie na Bliskim Wschodzie przybiera na sile. Wszystko za sprawą ataku USA w Bagdadzie, podczas którego zginął m.in. jeden z najważniejszych generałów Iranu. Kasem Sulejmani został zabity w nocy z czwartku na piątek podczas nalotu w stolicy Iraku.

Rozkaz do ataku w Bagdadzie wydał prezydent USA Donald Trump. Otoczenie amerykańskiego dowódcy i liczni komentatorzy na całym świecie zaznaczają, że generał Sulejmani od wielu latach był namierzany przez służby. Iran niemal natychmiast zapowiedział zemstę.

Według agencji Reutera, w październiku dowódca elitarnych sił Al-Kuds spotkał się w Bagdadzie, w pobliżu amerykańskiej ambasady, z przywódcami szyickich milicji w Iraku. Wezwał wtedy do wzmożenia ataków na Amerykanów i zachęcał do użycia nowej broni dostarczonej przez Iran. Generał Kasem Sulejamni miał też zapowiedzieć utworzenie nowej grupy paramilitarnej.

Irański generał przez lata był nazywany "dowódcą cieniem". Uważano go za jedną z ważniejszych postaci w tej części świata. Swobodnie podróżował po Bliskim Wschodzie. Po wybuchu wojny domowej w Syrii kilka razy odwiedzał Damaszek i rozmawiał z prezydentem Baszarem al-Asadem.

W ocenie jednego ze źródeł agencji Reutera, irański generał okazywał "wręcz bezczelną, przesadną pewność siebie", także - po grudniowym ataku na bazę USA w Iraku, w którym zginął Amerykanin.

Źródło: rmf24.pl

Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz też: Władimir Putin szokuje. "Rosja testuje Polskę"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (457)