Wozy na lawecie i czeki przed umową. Afera Funduszu Sprawiedliwości na dziesiątkach tysięcy stron
Ministerstwo Sprawiedliwości ma dowody, że Marcin Romanowski w kampanii wyborczej wręczał w swoim okręgu czeki na zakup wozu strażackiego miesiąc przed zawarciem umowy – dowiaduje się WP. Resort wie też o przypadkach przywożenia wozów strażackich na lawecie na potrzeby zdjęć polityków Suwerennej Polski.
Prokuratura Krajowa, Najwyższa Izba Kontroli, Krajowa Administracja Skarbowa, Centralne Biuro Antykorupcyjne to instytucje, które badają obecnie aferę Funduszu Sprawiedliwości. Do śledczych regularnie trafia gigantyczny materiał do przeanalizowania. Z informacji WP wynika, że tylko w ciągu ośmiu dni resort sprawiedliwości przekazał prokuraturze 50 000 stron dokumentów, które będą musiały być przeanalizowane.
W ubiegłym tygodniu w śledztwie zgromadzonych było już 300 tomów akt, a ta liczba ciągle rośnie. Jak dowiaduje się WP, Ministerstwo Sprawiedliwości udokumentowało przekazanie przez Marcina Romanowskiego czeku na zakup wozu strażackiego w czasie kampanii wyborczej w jego okręgu, mimo że umowa w tej sprawie została zawarta miesiąc później. – Pojawił się na scenie, fotografował się i chwalił wręczaniem pieniędzy, mimo że umowa nie była podpisana – mówi nasze źródło.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pod prąd na S7. Potężny mandat i badania lekarskie dla 79-latka
Ministerstwo Sprawiedliwości zabezpieczyło również maile, w których pracownicy resortu odpowiedzialni za Fundusz Sprawiedliwości sugerują lub wprost wskazują podmiotom, w jaki sposób mają wypełnić wniosek, by został on uwzględniony. Rozmówcy WP mówią, że w pismach wprost padają sformułowania o tym, co obligatoryjnie musi znaleźć się we wniosku, by dostać pieniądze.
Wóz na lawecie
Urzędnicy w resorcie sprawiedliwości przekonują, że lista nieprawidłowości, które potwierdzają wykorzystywanie funduszu do celów politycznych, jest bardzo długa. Ministerstwo Sprawiedliwości ma informacje o tym, że jeden z przekazywanych wozów strażackich w rzeczywistości został przywieziony na lawecie, bo nie był jeszcze gotowy do przekazania.
– Wóz przyjechał niekompletny, został przekazany, zostały zrobione zdjęcia z politykami, a następnie został zabrany, bo jeszcze nie był gotowy – mówi rozmówca WP. Ministerstwo Sprawiedliwości przyznaje, że ostatnie czeki w ramach Funduszu Sprawiedliwości były wręczane przez działaczy Suwerennej Polski jeszcze w grudniu, już po zmianie władzy.
Romanowski unika konferencji
O wręczanie czeków jeszcze przed podpisaniem umowy chcieliśmy zapytać samego Marcina Romanowskiego, ale były wiceminister sprawiedliwości od dwóch dni nie pojawia się na konferencjach prasowych Suwerennej Polski. Inni politycy tej partii nie chcieli wprost odpowiedzieć ani na szczegółowe pytania, ani nie powiedzieli, gdzie jest ich partyjny kolega.
- Pamiętam, jak pan Komorowski albo pan Tusk robili konferencje prasowe, a za nimi udawali, że budują jakąś drogę. To rzeczywiście nie jest właściwy standard – stwierdził Michał Woś. Poseł nie chciał powiedzieć, czy w związku z przesłaniem wniosku o uchylenie mu immunitetu, zamierza się go dobrowolnie zrzec. – Jak przeczytam ten wniosek, poznam szczegółowe uzasadnienie, to podejmę decyzję – stwierdził.
Morawiecki oczekuje przeprosin
Podczas konferencji prasowej politycy Suwerennej Polski przekonywali, że wszystkie decyzje w sprawie Funduszu Sprawiedliwości były legalne, bo minister sprawiedliwości mógł wskazywać podmioty uprawnione do dofinansowania. Dodali też, że pieniądze nie musiały być przeznaczone wyłącznie na pomoc ofiarom przestępstw, ale również mogły służyć m.in. prewencji.
Opublikowane przez TVP taśmy, na których Marcin Romanowski określa Kornela Morawieckiego "ruskim agentem", a Mateusza Morawieckiego niemieckim lub niemieckim i ruskim, dolały oliwy do ognia w Zjednoczonej Prawicy. W środę były premier przyznał, że "oczekuje przeprosin od pana Romanowskiego albo bardzo wyraźnego stwierdzenia, że słowa, które padły, są sfałszowane, nieprawdziwe, zmanipulowane".
Wiceprezes Suwerennej Polski Michał Wójcik powtórzył, że wypowiedź była niefortunna, ale słowo przepraszam nie padło, mimo próby dopytywania przez dziennikarzy. – Uważam, że takie słowa nie powinny paść i uważam, że słowo przepraszam – jeśli te słowa są prawdziwe – należy się. Ale to pytanie powinno być kierowane do kogoś innego – dodał z kolei Janusz Kowalski.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W środę Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że unieważnia 23 umowy z Funduszu Sprawiedliwości, z których wypłacono ponad 105 mln zł. Decyzja zapadła na podstawie opinii Prokuratorii Generalnej. Wątpliwości resortu dotyczyły zawartych umów o łącznej wartości 219 mln złotych.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: patryk.michalski@grupawp.pl