WOPR. Dyżurują całą dobę za najniższą krajową. "Nie jestem nianią na godziny"
Kąpieliska nad Bałtykiem działają pełną parą. Sprzyjają temu pogoda i trwające od prawie tygodnia wakacje. W wielu miejscach formalnie sezon rozpoczyna się 1 lipca i wtedy powinny działać już wszystkie strzeżone plaże. Zapytaliśmy, czy to możliwe i czy nad Bałtykiem nie zabraknie ratowników.
WOPR-owcy z Ustki przyznają, że sytuacja jest skomplikowana. – Zarobki nie są złe, ale mogłoby być lepiej z uwagi na to, że pracujemy codziennie bez dnia wolnego. Niektórzy przez 3 miesiące – mówi nam Patryk.
Daniel, także ratownik z Ustki dodaje, że z obstawą dyżurów jest "słabo". – Cały czas brakuje ratowników.
"Wolą bar niż budkę strażnika"
"Ostatnie 2 miejsca. Poszukuję do pracy nad morzem w zespole ratowników. HEL. Warunki płacowe 2700 zł na rękę, obiad, spanie (domek holenderski)" – w Internecie nie brakuje podobnych ogłoszeń. Pod nimi natychmiast pojawiają się głosy niedowierzających internautów.
Zobacz także: Komisja ds. VAT. Tusk odpowiada na pytanie o Morawieckiego i Kaczyńskiego
"2700 zł za 248 godzin pracy w miesiącu to wychodzi 10,80 zł na godzinę", "To nawet już zabawne nie jest", "Barman za barem dostaje więcej plus tipy i zero odpowiedzialności" - piszą na grupach na Facebooku.
I takie oferty młodzi ludzie wybierają. Stanisław Malepszak, ratownik z Kołobrzegu i instruktor pływania z kilkunastoletnim stażem, w rozmowie z WP ubolewa nad tym. – Młodzi nie chcą pracować. Wolą mniejszą odpowiedzialność i idą np. do gastronomii. Angażując się w WOPR, można zarobić 4100 brutto, ale trzeba się przyłożyć – zapewnił Malepszak.
Ratownicy muszą być skoncentrowani co najmniej 8 godzin (bywają dyżury 12-godzinne). Upał i oślepiające słońce utrudniają dostrzec tych, którzy potrzebują pomocy. WOPR-owcy podkreślają, że tonący nie krzyczą i nie machają rękami, tak jak się to dzieje w filmach. Prawie natychmiast idą pod wodę. Dodatkowo, dotarcie do tonącego utrudnia tłum plażowiczów, którzy zastawiają się parawanami, są często podchmieleni,a nawet agresywni.
Ci, którzy decydują się na to, bywają rozżaleni. – Urlopowicze traktują nas jak opiekunki do dzieci. Nie reagują też, kiedy zwracamy uwagę na spożywanie alkoholu na plaży. Mandat i wezwanie policji w ogóle nie robią na nich wrażenia – mówi nam Patryk.
"Przyjmujemy wszystkich chętnych, nie ma wybrzydzania"
W regionie kujawsko-pomorskim był problem ze skompletowaniem zespołu 10 ratowników wodnych. Problemem okazało się pływanie – ratownik powinien pokonać 400 metrów, czyli 16 długości basenu w osiem minut.
Ratownicy zarabiają najniższą krajową. W sezonie stawki wzrastają do 15-18 zł brutto na godzinę. Takie wyliczenia podaje Maciej Banachowski, prezes kujawsko-pomorskiego WOPR-u. – Jeśli ratownik pracuje przez 248 godzin w miesiącu, jest w stanie wyciągnąć ponad 4 tysiące złotych brutto, więc to zdecydowanie lepiej niż poza sezonem – mówi.
Patryk, ratownik z Ustki przyznaje, że nie jest idealnie, ale lepiej niż choćby rok temu. – Wieże od tego roku są nowe drewniane z oknami, wcześniej siedzieliśmy na blaszanych otwartych. Odpoczywamy, jak pada deszcz, ale nadal musimy siedzieć na plaży – mówi nam.
Wojewódzkie stacje WOPR-u zapewniają, że tych, którzy czuwają nad bezpieczeństwem nad morzem, nie zabraknie. Grafiki uda się wypełnić.
Stanisław Malepszak z Kołobrzegu: – 11 lat temu było tak, że miałem 60 miejsc i 180 podań. Teraz przyjmujemy wszystkich, którzy złożą podania i nie wybrzydzamy. Wychodzimy z założenia, że przyjmujemy ratowników bez doświadczenia, bo w ciągu tygodnia możemy ich przeszkolić – przyznaje. Malepszak ocenia, że w Kołobrzegu uda się otworzyć wszystkie stanowiska.
Całodobowa gotowość
Kołobrzeg uruchomił całodobowe dyżury WOPR-owców. Od 1 lipca do 31 sierpnia na 3 plażach będzie 11 stanowisk i 55 ratowników. Regularne dyżury na plaży są w godzinach 10-18. Od 18 do 22 ratownicy będą mieć 4-osobowe patrole, a od 22 do 10 rano będą pod telefonem.
- W tamtym roku było 10 nocnych interwencji. Większość z nich zakończyła się powodzeniem, tylko w jednym wypadku nie udało nam się uratować mężczyzny, który utonął – mówi Malepszak.
Całodobowych dyżurów nad Bałtykiem nie planuje WOPR z Władysławowa. – Mamy SAR i Brzegową Stację Ratowniczą i to oni pełnią dyżury 24-godzinne. My jesteśmy cały czas na Zatoce Puckiej – zapewnia Jarosław Radtke, wiceprezes pomorskiego WOPR-u.
W Ustce dyżurują poza swoimi obowiązkami zapisanymi w umowach. – Od lipca będą jeszcze 3-osobowe piesze patrole po plaży do godziny 21. Po 21 nie mamy obowiązku odbierać telefonu alarmowego, nie mamy żadnej umowy po tej godzinie. Ale często odbieramy. I reagujemy z własnej woli – mówi nam Patryk.
Od 1 do 24 czerwca w całej Polsce utonęło 90 osób.
Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl