Kapitalizm po polsku
Na początku lat 90. właściwie każdy chodnik czy trotuar były zaanektowane przez ulicznych sprzedawców. Przejście tarasowały polowe łóżka i kartonowe pudła obłożone zagranicznymi towarami w kolorowych opakowaniach.
Obok śledzi leżały skarpetki Adidas, a wśród nich mieniły się jaskrawo żółte banany. Ten swoisty melanż nikogo jednak nie raził. Wręcz przeciwnie. Ludzie byli zachwyceni.
Na zdjęciu: sprzedaż skór i czapek lisich na Bazarze Różyckiego na warszawskiej Pradze, 1994 rok.