Wojna w prokuraturze, służby mają obawy. Nieoficjalne ustalenia
Gęstnieje atmosfera wokół sporu o odwołanie Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego i powołanie w jego miejsce p.o. Jacka Bilewicza. Swój sprzeciw wyrazili również prokuratorzy regionalni i naczelnicy wydziałów w Prokuraturze Krajowej. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, służby liczą na "pokojowe" rozwiązanie sprawy.
- To tak jakby naczelnicy zarządów Centralnego Biura Śledczego Policji przeciwstawili się ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, który nadzoruje policję. Tutaj może być "gruba jazda", gdyby przełożeni kazali policji wchodzić do siedzib prokuratur w przypadku powołania nowych prokuratorów - mówi nam wysoko postawiony oficer służb.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że taki wariant jest rozważany w przypadku, kiedy Prokurator Generalny i minister sprawiedliwości Adam Bodnar będzie chciał obsadzić Prokuratury Okręgowe, Regionalne i Rejonowe. Z kolei, w tym wariancie, śledczy - nominaci b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, mieliby nadal próbować pozostawać na stanowiskach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- W policji liczą na "pokojowe" oddanie stanowisk, a nie konieczność interwencji. W każdej Komendzie Wojewódzkiej policja ściśle współpracuje z prokuraturą, w wydziałach dochodzeniowo-śledczych ta współpraca jest 24 godziny na dobę. Trudno się dziwić, że gdyby taki rozkaz przyszedł odgórnie, nikt nie garnąłby się do jego wykonania - mówi nasz informator ze służb. I jak dodaje, w służbach nie chcą powtórki scen z siedziby TVP przy ul. Woronicza w Warszawie czy w ubiegłym tygodniu w Pałacu Prezydenckim przy zatrzymaniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
Według naszych ustaleń, "efekt mrożący" wśród policjantów miało również wywołać śledztwo wszczęte przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji i Służby Ochrony Państwa podczas zatrzymania byłych ministrów z PiS.
W odpowiedzi KGP zapewniała, że wszystkie czynności podjęte w sprawie były zgodne z obowiązującymi przepisami i poszanowaniem godności osób zatrzymywanych.
Zdaniem byłego Prokuratora Krajowego, byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, szansą na wyjście z impasu wobec decyzji ministra Adama Bodnara jest "niewielka skala tzw. protestu śledczych".
- Jeśli popatrzymy na liczby, to "protest" ogłosiło 22 funkcyjnych prokuratorów, osób wyselekcjonowanych przez b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę bądź jego zastępców. To nie są osoby znikąd. W ich przypadku to nie profesjonalizm był wykładnią do awansu na te stanowiska. Z kolei 99 proc. prokuratorów, którzy do tej pory pracowali, pracuje nadal. I nie jest to ze szkodą dla poszczególnych spraw - mówi Wirtualnej Polsce Janusz Kaczmarek, były Prokurator Krajowy w latach 2005-2007.
W jego opinii, protest prokuratorów nominowanych za PiS, jest "per saldo" przyznaniem racji ws. decyzji ministra Adama Bodnara.
- Nie było w historii funkcjonowania prokuratury tego typu zachowania w postaci barykadowania się w gabinetach i ogłaszania tego publicznie. I dyskontowania decyzji przełożonego, jakim jest Prokurator Generalny. To pokazuje, że prokuratura, która miała być apolityczna, poprzez swoich przedstawicieli, taką instytucją nie jest - dodaje Kaczmarek.
Przypomnijmy, w weekend prokuratorzy regionalni i naczelnicy Wydziałów Zamiejscowych Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej wydali komunikat, w którym podkreślają, że odwołanie Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego było "pozbawione podstaw prawnych".
W piśmie wyrazili oni "stanowczy sprzeciw" wobec powołania Jacka Bilewicza na nieistniejące stanowisko pełniącego obowiązki Prokuratora Krajowego. Przekonują, że działania Bodnara nie wywołują "żadnych skutków prawnych". Prokuratorzy podkreślają, że według nich Dariusz Barski "w dalszym ciągu pełni funkcję Prokuratora Krajowego, a podjęte przez Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego działania nie mają mocy prawnej".
Tym samym dołączyli oni do protestu zastępców Prokuratora Generalnego, według których Dariusz Barski nadal jest szefem prokuratury.
W efekcie zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand wydał zarządzenie, którym ograniczył wstęp do Prokuratury Krajowej osobom postronnym. Decyzja ta ma uniemożliwić objęcie obowiązków przez Bilewicza.
- Zarządzenie dotyczy kwestii wejścia do budynku Prokuratury Krajowej i odnosi się do prawa do wejścia dla osób, które posiadają tzw. wejściówki stałe, ale także do trybu wydawania innych wejściówek, które przychodzą, nie są pracownikami prokuratury, czy nie są prokuratorami, czy też pracownikami prokuratury - powiedział w TV Republika zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand.
Postawę prokuratora Hernanda skomentowała prezes Stowarzyszenia Lex Super Omnia prok. Katarzyna Kwiatkowska.
- Z informacji i zachowania pana prokuratora Hernanda i pana Ostrowskiego (zastępcy Prokuratora Generalnego - przyp. red.) wynika, że panowie zamierzają okupować prokuraturę. Są to działania kompletnie niezgodne z prawem i myślę, że wcześniej czy później poniosą za to surowe konsekwencje. Zapominają o tym, że Adam Bodnar jest naczelnym organem prokuratury - mówiła w Radiu TOK FM.
Jak zapowiedział w programie Wirtualnej Polski wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Śmiszek, pełniący obowiązki Prokuratura Krajowego Jacek Bilewicz ma pełnić tę funkcję przez dwa miesiące.
Po tym czasie zostanie ogłoszony konkurs na nowego szefa Prokuratury Krajowej. - Kontrola śledztw ws. dwóch wież, kwestia respiratorów, afery wizowej, wykorzystanie środków z Funduszu Sprawiedliwości - to zadania, które m.in. w czasie dwóch miesięcy ma skontrolować p.o. Prokuratora Krajowego - mówił Krzysztof Śmiszek w Wirtualnej Polsce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W piątek Adam Bodnar spotkał się z prokuratorem krajowym Dariuszem Barskim i wręczył mu "dokument stwierdzający, że przywrócenie go do służby czynnej w dniu 16 lutego 2022 przez poprzedniego Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro, zostało dokonane z naruszeniem obowiązujących przepisów i nie wywołało skutków prawnych". Według resortu sprawiedliwości, od piątku Dariusz Barski "pozostaje w stanie spoczynku, co powoduje niemożność sprawowania przez niego funkcji Prokuratora Krajowego".
W obronie prokuratora Barskiego stanął prezydent Andrzej Duda i politycy PiS. Po poniedziałkowym spotkaniu poinformował, że nie wyraził zgody na odwołanie Prokuratora Krajowego. Podobne stanowisko przekazał po spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem. - Ustawa stanowi jasno: odwołanie Prokuratora Krajowego może nastąpić wyłącznie po konsultacji, która ma być przeprowadzona pomiędzy premierem a prezydentem i wymaga zgody prezydenta na piśmie. Takiej konsultacji w ogóle nie było - przekonywał Andrzej Duda.
Odmiennego zdania jest szef rządu. Pytany o swoją decyzję w piątkowym wywiadzie dla TVN24, TVP i Polsat News powiedział: "nie ma żadnych wątpliwości, że nie mamy dwóch Prokuratorów Krajowych". Z kolei w niedzielę w mediach społecznościowych napisał: "Tak jak skończyła się pisowska okupacja Polski, tak skończą się okupacje przez PiS państwowych urzędów" - przekazał premier Donald Tusk.
Z kolei w poniedziałek na konferencji prasowej, pytany o decyzje ministra sprawiedliwości dotyczące odwołania Prokuratora Krajowego, mówił: - Opinia pana Bodnara jest różna od tej, którą wyraził prezydent. (...) Ustaliliśmy z panem prezydentem, że wszystkie decyzje, także te dotyczące prokuratury, powinny podlegać weryfikacji prawnej, także wtedy, kiedy jest spór - podkreślił Tusk.
Organem, który także włączył się do sporu jest Trybunał Konstytucyjny, który wydał w poniedziałek zabezpieczenie, domagając się wstrzymania wszelkich działań ws. Prokuratury Krajowej. W rozmowie z WP prof. Andrzej Zoll wskazywał, że jest ono całkowicie bezprzedmiotowe, gdyż Trybunał nie ma takich uprawnień.
Swój ruch wykonał również Andrzej Duda, który zawnioskował do TK, by zmiany w Prokuraturze Krajowej były rozpatrzone pod kątem sporu kompetencyjnego między nim, rządem i Prokuratorem Generalnym, co w zamyśle ma zablokować jakiekolwiek ruchy strony rządowej.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski