Wojna w opozycji. Koalicja Europejska rozpada się. Liderzy bez pomysłu na PiS, "w Tuska nikt już nie wierzy"

Wybory do Europarlamentu to początek końca Koalicji Europejskiej. Magmowaty sojusz stworzony przez polityczne byty nie mające skrawka wspólnego programu rozpada się. Politycy pięciu partii tworzących KE oskarżają się publicznie o porażkę, w kuluarach obrzucają się błotem. – My dopiero teraz przegrywamy te wybory. Wszystkim puszczają nerwy, ludzie robią dziecinadę – mówi WP polityk opozycji.

Wojna w opozycji. Koalicja Europejska rozpada się. Liderzy bez pomysłu na PiS, "w Tuska nikt już nie wierzy"
Źródło zdjęć: © East News | Andrzej Iwanczuk
Michał Wróblewski

CZYTAJ TEŻ:* *Latarnik Wyborczy bez Koalicji Europejskiej. To jedyny komitet, który nie odpowiedział

"Słuchaj, gdybyście nie poszli razem z homoseksualistami, to byłoby lepiej".

Czołowy polityk PSL, były minister rolnictwa Marek Sawicki relacjonuje rozmowę z kolegami ze sklepu z częściami rolniczymi.

Ci zawsze głosowali na PSL. Teraz mieli wątpliwości.

Władysław Kosiniak-Kamysz: – Za dużo ideologii, skręt w lewo w kampanii. Niepotrzebne wzięcie na sztandary spraw idologicznych. Karta LGBT. Występ Jażdżewskiego, piątej kolumny PiS-u. A Donald Tusk? Bardziej zmobilizował wyborców PiS, niż Koalicji Europejskiej.

Obraz
© East News | Jacek Domiński

Lider ludowców rozkłada ręce. Dobija go w TVN24 Monika Olejnik: "To klęska, to porażka, nie czarujcie rzeczywistości! Jak można robić kampanię bez żadnego pomysłu? Co wy robiliście?!".

Polityk PO: – Jak patrzyłem na Władka, to wyglądał, jak by miał się za chwilę kompletnie rozsypać.

Zobacz także: Po wyborach. Miller wytyka opozycji błąd. Chodzi o TVP

Zgniły kompromis
Prof. Rafał Chwedoruk, ekspert od marketingu politycznego: – Tradycyjne medialne otoczenie opozycji przysporzyło jej więcej kłopotów niż pomogło. Epatowanie opinii publicznej tematami kulturowymi nie pomogło.

Polityk PSL: – Nasi wyborcy po prostu się wkurzyli i na wybory nie poszli. Albo je, przepraszam, olali, bo w kampanii mielone były tematy, które z ich życiem na co dzień nie mają nic wspólnego.

Kolejny: – Wyborcy PSL to jest anty-PiS. Oni nie przechodzą na ich stronę. Ale demobilizacja po naszej stronie była wyraźna. Dlatego PiS "poodbijał" nam powiaty.

Obraz
© East News | Grzegorz Bukała

Politycy PSL są wściekli, że pozwolili zdominować na ostatnim etapie kampanii przekaz opozycji sprawami światopoglądowymi. Wszystko inne zeszło na dalszy plan, nawet przedstawiony przez Władysława Kosiniaka-Kamysza program dla rolników czy przez Grzegorza Schetynę dla pacjentów.

Prof. Chwedoruk: – Radykalny obyczajowy przekaz i nadanie mu twarzy Donalda Tuska okazał się samobójstwem. Obserwowałem to ze zdumieniem. Nie wiem, jak w sprofesjonalizowanej polityce można działać w tak niespójny sposób.

CZYTAJ TEŻ:* *Kandydat PSL Władysław T. Bartoszewski: Mówienie o polexicie to propaganda

Ludowcom udało się wprowadzić trzech kandydatów do Europarlamentu. To o jednego mniej, niż 5 lat temu. Tragedii nie ma, ale sukcesu też nie. Bo kandydaci PSL do PE dostali się dzięki głosom wyborców Platformy.

Z drugiej strony, ludowcy skarżą się, że nie mieli właściwie żadnego wpływu na działania sztabu Koalicji Europejskiej, który de facto był sztabem PO. Bo tylko wąska grupa polityków Platformy ten sztab tworzyła – przy wsparciu trzech polityków SLD.

– Cała ta Koalicja to była jak wojna o pokój. To nie miało szans przetrwać dłużej, niż do wyborów do PE – przyznaje rozmówca z opozycji.

PSL ma być wściekłe za to, że zostało zmuszone przez PO i SLD przy namowach Barbary Nowackiej zaakaceptować skrajnie lewicowe organizacje w KE tuż przed wyborami (na czele ze skrajnie antyklerykalną Inicjatywą Feministyczną).

– Zgniły kompromis, na który trzeba było pójść – mówi polityk bliski ludowcom. – Liczono na sukces, który mógłby to skleić. I nic.

Inny rozmówca: – Część wyborców nam tego sztucznego połączenia nie wybaczyła. PiS i tak w nas strzela za "tęczową koalicję". To był populizm, ale część naszego elektoratu to wkurzało, ludzie tego nie rozumieli i chwytali narrację PiS. Dla nas pójście w lewo to droga samobójcza – przekonuje rozmówca z PSL.

Jak słyszymy, na sobotę zaplanowano posiedzenie Rady Naczelnej PSL, która ma ocenić wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego.

CZYTAJ TEZ:* *Koalicja Europejska rozszerza się o skrajnie lewicowe formacje. "Dla wielu to problem"

Chwedoruk: – Kwestie obyczajowe większość wyborców uznaje za drugorzędne i zastępcze. Chce, żeby politycy zajmowali się polityką gospodarczą i społeczną. Sądzę, że świadomie Jarosław Kaczyński zaczął kampanię wyborczą od "piątki" skoncentrowanej na takiej tematyce. Prezes PiS nie doczekał się odpowiedzi na tym samym poziomie z drugiej strony.

Obraz
© East News | Beata Zawrzel

Wziął mandat i cześć
W Koalicji Europejskiej wieje chłodem. Politycy oskarżają się wzajemnie o porażkę w wyborach.

Rzeczniczka SLD Anna-Maria Żukowska robi to nawet publicznie, krytykując strategię KE, ciskając gromy w PSL i narzekając na ogólny marazm opozycji ("Bez programu dłuższego niż kartka papieru i dającego odpowiedzi do Latarnika Wyborczego nie ma nawet co marzyć o wygraniu wyborów"). Wrażenie jest fatalne.

CZYTAJ TEŻ:* *Latarnik Wyborczy bez Koalicji Europejskiej. To jedyny komitet, który nie odpowiedział

Obraz
© Twitter | Twitter.com

Ale to Sojusz i tak jest najbardziej wygranym podmiotem w ramach całej koalicji. Tak twierdzą wszyscy, od prawa do lewa. Niektórzy wręcz jasno kpią z tego powodu ze Schetyny.

– Tak, jak Magda Ogórek pochowała lewicę w 2015 r., tak Grzegorz Schetyna ją wskrzesił – zauważa jeden z naszych rozmówców.

I to prawda: to dzięki liderowi PO do polityki wracają Leszek Miller czy Włodzimiesz Cimoszewicz, byli premierzy, ale też postkomuniści, przeciwko którym walczył niegdyś sam Schetyna.

Niektórzy w Platformie już dziś czują się upokorzeni. Zwłaszcza podejściem Millera.

– Wziął mandat i cześć, nic go już nie obchodzi. W Brukseli całkiem odetną się od PO, nawet na jednym piętrze nie będą siedzieć z naszymi, bo idą do frakcji socjalistów. A u nas doły wściekłe, bo zamiast zadbać o swoich, Schetyna nawpuszczał na listy emerytów. I nic z tego nie mamy – narzeka polityk PO.

Katarzyna Lubnauer w TVN24: – Tak, jak Nowoczesna najbardziej skorzystała na wyborach samorządowych, tak teraz rzeczywiście widać, że najbardziej skorzystało SLD.

Obraz
© PAP | PAP

Partia Lubnauer nie ma po tych wyborach nic. Politycy PO żartują, że korzysta tylko ona, bo liderce Nowoczesnej ma zależeć głównie na tym, by pokazać się w telewizji i "być w obrazku".

Lubnauer politycznie wisi na łasce Schetyny. Tyle że jego wpływy w opozycji się kurczą.

Lider PO jest twarzą porażki Koalicji Europejskiej. Bo sam zdecydował się wziąć odpowiedzialność za jej wynik. Wynik niezły, ale gorszy od PiS-u. A sam ten fakt jest już klęską.

Kilka tygodni temu Schetyna szczerze przyznał w jednym z wywiadów: "Mi nikt nie da przegrać wyborów. Tym się różni PiS od PO. To jest partia demokratyczna, która daje mi całe instrumentarium i mówi: 'Walcz, chłopie!'. Nikt mi jednak nie pozwoli przegrać tych wyborów, następnych i prezydenckich. Nikt mi nie da następnej szansy".

Jak stwierdził lider PO, "nawet niewielka przegrana w wyborach europejskich będzie dużą porażką".

Polityk PO: – W partii krąży ten wywiad.

Kolejny: – Tylko że my nie mamy nikogo prócz Grzegorza. W Tuska już mało kto wierzy.

CZYTAJ TEŻ:* *Trzaskowski: Koalicja Europejska wygra wybory 26 maja

Obraz
© East News | Wojciech Stróżyk

Tusku, nie musisz
Szef Rady Europejskiej długo nie zabierał głosu po wyborach do PE (zrobił to dopiero we wtorek). Mimo że mocno i jednoznacznie wsparł Koalicję Europejską na ostatnim odcinku kampanii.

I co?

Nic. – Nie ma żadnego "efektu Tuska" – twierdzą nasi rozmówcy z lewej strony opozycji.

– Wystąpienie Tuska to przekonywanie przekonanych. Bez znaczenia, co powie, w jakim towarzystwie i w jakiej roli. Jego słowa nie mają większego znaczenia, wykraczającego poza liberalny elektorat, który wziął udział w wyborach – komentuje w rozmowie z WP prof. Chwedoruk.

Ci z Platformy twierdzą jednak: – Gdyby nie Donald, to byśmy skończyli na 30 proc.

Ci bardziej realistyczni zaznaczają: – 39 proc. to sukces Grzegorza, nie Tuska. Gdyby PiS miał 37 proc., a my byśmy skończyli na tym samym wyniku, to Schetyna byłby wynoszony pod niebiosa. Po prostu pisowcom udało się zmobilizować swoich: narzędziami, które my, jako opozycja, nie mamy. Bo nie mamy władzy.

CZYTAJ TEŻ:* *Tusk, Sekielski i ostatnia szansa opozycji. "Jeśli nie teraz, to nigdy"

Czy Tusk ma jeszcze szansę po tę władzę sięgnąć? Pytanie, czy w ogóle ma chęć. Porażka Koalicji Europejskiej odsuwa scenariusz powrotu byłego premiera do Polski na wybory parlamentarne. Sam Tusk głos w tej sprawie może zabrać już 4 czerwca w Gdańsku.

W PO wiedzą jednak, że sam Tusk nic nie zdziała. Tuż przed wyborami apelował: "Mówię do tych wszystkich, którzy się zastanawiają, którzy dobrze życzą Polsce, którzy dobrze życzą Polsce w UE, a nie dokonali jeszcze wyboru. Proszę, nie ryzykujcie tej przyszłości!".

Nic to nie dało. Apel Tuska miał znaczenie marginalne.

Jeśli szef RE wróci, to na wybory prezydenckie. Budzi to jednak już dziś nieco mniejszy entuzjazm, niż wcześniej.

– Trzeba wziąć porażkę za jaja, a nie patrzeć na innych. Mieliśmy wiele atutów w tej kampanii. Nie dało rady. Trzeba szukać nowych pomysłów. I nowej formuły – słyszymy.

Polityk PO: – My liżemy rany i się okładamy, a PiS jedzie dalej i robi swoje.

Komentatorzy zgodnie twierdzą: wybory parlamentarne będą dużo trudniejsze dla opozycji, niż dla PiS. A bez zwycięstwa 26 maja, trudno sobie wyobrazić zwycięstwo PO i sojuszników na jesieni.

Bez wygranej jesienią nie będzie już lizania ran. Będą lecieć głowy.

Michał Wróblewski
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (809)