Wojna w Izraelu. Prezydent Turcji wskazuje stolicę Palestyny

Ze Strefy Gazy wystrzelono w sobotę nad ranem dziesiątki rakiet w kierunku Izraela. Odpowiedzialność za ten atak wziął na siebie radykalny Hamas, ugrupowanie, które kontroluje Strefę Gazy. W atakach do niedzielnego popołudnia zginęło w Izraelu około 600 osób.

W odpowiedzi Izrael zaatakował cele w Strefie Gazy. Rzecznik izraelskiej armii poinformował w niedzielę o trafieniu 800 obiektów Hamasu i zabiciu setek bojowników.

Turcja już w sobotę deklarowała, że kraj jest gotowy pomóc w deeskalacji napięcia. Minister spraw zagranicznych odbył w sobotę rozmowy ze swoimi odpowiednikami z Arabii Saudyjskiej, Kataru, Iranu, Palestyny ​​i Egiptu - podał Reuters.

W niedzielę prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wezwał strony do "powstrzymania się od impulsywnych kroków, które zaostrzą konflikt". Reuters przypomina, że w przeszłości Turcja wspierała Palestyńczyków i gościła u siebie członków Hamasu, którzy są odpowiedzialni za atak na Izrael.

- Trwały pokój regionalny będzie możliwy jedynie poprzez znalezienie ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńsko-izraelskiej. W tym względzie, jak zawsze podkreślaliśmy, bardzo ważne jest zachowanie perspektywy rozwiązania dwupaństwowego - powiedział w niedzielę Recep Tayyip Erdogan.

Reuters relacjonuje, że zdaniem Erdogana, "utworzenie niepodległego państwa palestyńskiego zgodnie z granicami wyznaczonymi w 1967 r., z nienaruszoną integralnością terytorialną i ze stolicą w Jerozolimie, jest obecnie koniecznością, której nie można opóźniać".

- Ponieważ sprawiedliwość jest opóźniona, niestety cenę za to płacą Palestyńczycy, Izraelczycy i cały nasz region - powiedział Erdogan, cytowany przez agencję Reuters.

Palestyna cały czas uważa Jerozolimę za swoją stolicę. Jednak miasto jest kontrolowane przez Izrael, który również uważa ją za stolicę swego kraju.

Czytaj także:

Czego właściwie chce Hamas? [OPINIA]

Przeżyli atak bojowników Hamasu. Przerażająca relacja. "To był dramat"

Źródło: Reuters