Wojna o ambasadorów. Polacy wskazują, kto powinien decydować
Trwa wojna o ambasadorów między Pałacem Prezydenckim a Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Rozpaliła ją na dobre niedawna decyzja o odwołaniu ambasadora RP przy NATO Tomasza Szatkowskiego. Kto powinien decydować w sprawie powoływania ambasadorów RP? Prezydent czy szef polskiej dyplomacji? Polacy są w tej kwestii podzieleni.
W marcu minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przedstawił listę około 50 ambasadorów, którzy mieli stopniowo wracać do kraju. Prezydent Andrzej Duda przystał na to - pod warunkiem, że większość z nich zostanie odwołana po zakończeniu zwyczajowej kadencji trzech - czterech lat. Według podjętych wówczas ustaleń, do wyborów prezydenckich misje mieli kontynuować Krzysztof Szczerski (ONZ), Jakub Kumoch (Chiny), Adam Kwiatkowski (Watykan) i Paweł Soloch (Rumunia). Marek Magierowski miał po odwołaniu z Waszyngtonu objąć placówkę w Buenos Aires.
Początkowo wszystko wskazywało, że udało się w tej kwestii zawrzeć kompromis. Prezydent zgodził się odwołać Andrzeja Sadosia, za rządów PiS stałego przedstawiciela przy UE. Ale jego następca w Brukseli, Piotr Serafin, oficjalnego powołania już nie dostał. Ustalenia to jedno, a rzeczywistość, to zupełnie inna kwestia.
Spór rozgorzał na dobre, gdy sejmowa komisja spraw zagranicznych zaakceptowała kandydaturę Jacka Najdera na ambasadora Polski przy NATO. Kilka dni później rzecznik MSZ poinformował, że zakończyła się misja nie tylko dotychczasowego ambasadora przy NATO, ale także dyplomatów we Włoszech, Peru i na Łotwie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Powinni opuścić parlament". Bosak ocenił posłów Ziobry
- Nie widzę kompletnie żadnego uzasadnienia dla odwołania ambasadora Tomasza Szatkowskiego tuż przed szczytem NATO - powiedział we wtorek w rozmowie z RMF FM prezydent Andrzej Duda.
Według Dudy rząd łamie procedury i próbuje nominować ludzi na stanowiska ambasadorskie "na siłę", bez uzgodnienia z prezydentem.
Polacy opowiadają się za prezydentem, ale przewaga jest nieznaczna
Co na temat sporu o ambasadorów myślą Polacy? United Surveys na zlecenie Wirtualnej Polski zapytało Polaków, kto powinien decydować o powoływaniu i odwoływaniu ambasadorów RP.
36,6 proc. ankietowanych odparło, że decyzję taką powinien podejmować prezydent. 23,8 proc. badanych uznało, że powinno to leżeć w gestii premiera, a 13 proc. uważa, że tę kwestię należałoby powierzyć Sejmowi.
Według 10,7 proc. badanych decyzję powinien podejmować minister spraw zagranicznych. 4,5 proc. ankietowanych uznało, że powinien się tym zajmować "inny organ".
11,4 proc. badanych udzieliło odpowiedzi: "nie wiem/trudno powiedzieć".
Wyborcy PiS murem za prezydentem
Jak odpowiadali wyborcy poszczególnych ugrupowań? Najbardziej zdecydowani w tej kwestii byli ci, którzy głosują na PiS. Aż 79 proc. z nich jest zdania, że w kwestii powoływania i odwoływania ambasadorów decyzję powinien podejmować prezydent.
6 proc. ankietowanych z tej grupy uznało, że decyzja powinna leżeć w rękach premiera, 1 proc. - ministra spraw zagranicznych. 7 proc. było zdania, że kwestię tę powinien rozstrzygać Sejm. Tyle samo odpowiedziało: "nie wiem/trudno powiedzieć".
Wyborcy KO, Trzeciej Drogi, Lewicy i Konfederacji wolą premiera
Zupełnie inaczej odpowiadali wyborcy Koalicji Obywatelskiej. Żaden z nich nie uważa, że o powoływaniu i odwoływaniu ambasadorów decyzję powinien podejmować prezydent. 45 proc. z nich uznało, że sprawa ta powinna być rozstrzygana przez premiera, a 21 proc., że przez ministra spraw zagranicznych.
20 proc. badanych z tej grupy uznało, że sprawą powinien zajmować się Sejm, 4 proc. powierzyłoby tę kwestię "innemu organowi". Natomiast 10 proc. wybrało odpowiedzieć: "nie wiem/trudno powiedzieć".
24 proc. ankietowanych wyborców Trzeciej Drogi uznało, że o sprawie powinien decydować prezydent. 43 proc. powierzyłoby tę kwestię premierowi, 30 proc. - ministrowi spraw zagranicznych, a 3 proc. - Sejmowi.
Wśród ankietowanych wyborców Lewicy tylko 12 proc. pozostawiłoby kwestię powoływania ambasadorów prezydentowi. Większość - 47 proc. - uznało, że sprawą powinien zajmować się premier, a 15 proc., że minister spraw zagranicznych. 4 proc. jest zdania, że powinien o tym rozstrzygać Sejm. 22 proc. ankietowanych wyborców Lewicy wybrało natomiast odpowiedzieć: "nie wiem/trudno powiedzieć".
5 proc. ankietowanych wyborców Konfederacji uznało, że o sprawie powinien decydować prezydent. Ponad połowa - 53 proc. - powierzyłoby tę kwestię premierowi, 6 proc. - ministrowi spraw zagranicznych, a 23 proc. - Sejmowi.
7 proc. ankietowanych wyborców Konfederacji uznało, że decyzje powinien podejmować "inny organ". 6 proc. odpowiedziało z kolei: "nie wiem/trudno powiedzieć".
Sondaż przeprowadzony na zlecenie Wirtualnej Polski przez United Surveys 24-26 maja 2024 roku. Badanie zrealizowane metodą CAWI/CATI (ratio 50/50) na grupie 1000 osób.