Opozycja jednym głosem. Chce powołania komisji śledczej po doniesieniach Banasia
- Marian Banaś jest akuszerem wiedzy o nielegalnych działaniach rządu – mówił w Sejmie Krzysztof Gawkowski z Lewicy. Wszystkie kluby i koła opozycyjne opowiedziały się za powołaniem komisji śledczej po doniesieniach szefa NIK.
W czwartkowej konferencji prasowej wzięli udział: Borys Budka z KO, Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL, Krzysztof Gawkowski z Lewicy, Hanna Gill-Piątek z Polski 2050, poseł KP Polskie Sprawy Paweł Szramka oraz przedstawiciel Porozumienia Lech Jaworski.
Ogłoszono, że opozycja przygotowała wniosek o powołanie komisji śledczej ws. działań prokuratury. To reakcja na ostatnie doniesienia szefa NIK Mariana Banasia. To właśnie on jako pierwszy apelował o powołanie komisji w celu zbadania, czy faktycznie były naciski na osoby zeznające w jego sprawie.
Sprawa szefa NIK. Wniosek opozycji o komisję śledczą
- Ten wniosek jest wnioskiem uzgodnionym, jest wnioskiem wynikającym z dbania o przejrzystość funkcjonowania państwa. To nie jest wniosek w sprawie obrony kogokolwiek oprócz obrony niezależności kontrolerów NIK. Chcemy, żeby sejmowa komisja śledcza, bo nie wierzymy w bezstronność prokuratury, zbadała sytuację, w której mogło dochodzić do wywierania wpływów, nacisków, zeznań, które uniemożliwiłyby funkcjonowanie niezależnej NIK - zapewnił Kosiniak-Kamysz.
- Ta współpraca to jest coś naturalnego i składając podpisy, klub Koalicji Obywatelskiej pokazuje, że to jest najlepsza droga do tego, by nasi wyborcy wiedzieli i mieli pewność, że w tych fundamentalnych dla Polski sprawach, zawsze opozycja może mówić jednym głosem - podkreślił Borys Budka z KO.
- Najwyższa Izba Kontroli za rządów Mariana Banasia to izba prawdy o rządach PiS - oświadczył Krzysztof Gawkowski z Lewicy. - Odpowiedzialnością opozycji jest obnażyć prawdę o tych rządach. Tylko komisja śledcza może dać taka odpowiedź. Czas najwyższy za pomocą komisji śledczej odsłonić kurtynę wszystkich przekrętów PiS - powiedział politykiem dodając, że "prezes Banaś jest akuszerem wiedzy o nielegalnych działaniach rząd".
"Szokujące informacje". Marian Banaś mówi o szantażu
W poniedziałek prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś ogłosił na konferencji prasowej, że dysponuje oświadczeniami osób, które nakłaniano do składania fałszywych zeznań obciążających jego i jego rodzinę.
Dodał, że w zamian za to, osobom tym proponowano opuszczenie aresztu tymczasowego i oczekiwanie na proces w domu. Banaś zaznaczył, że "nie uległy szantażowi, spędziły w areszcie tymczasowym prawie dwa i pół roku".
- Ile jest jeszcze takich osób, które zetknęły się z taką propozycją? Ile jest osób, które uległy szantażowi? - pytał Banaś. - Nie pozostawię tego bez odpowiedzi - dodał.
Namawianie tych osób trwało wiele miesięcy. To kilka osób, których tożsamości nie możemy ujawnić. Cały atak jest skumulowany i wymierzony w osobę prezesa NIK Mariana Banasia. Nie będziemy w tej sprawie zawiadamiać prokuratury. Na tym etapie nie wyobrażamy sobie, żeby organ, którego m.in. dotyczy zawiadomienie, był sędzią we własnej sprawie. Chcemy, żeby sprawą zajął się Sejm i poszczególne kluby poselskie. Przedstawiciele poszczególnych klubów mogą po zapoznaniu się z materiałami zawiadomić prokuraturę - powiedział Wirtualnej Polsce mec. Marek Małecki.
Pod koniec lipca Prokuratura Krajowa poinformowała o złożeniu do marszałek Sejmu wniosku o uchylenie immunitetu Marianowi Banasiowi. O zgodę Sejmu wystąpił prokurator generalny, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Śledczy zamierzają postawić Banasiowi kilkanaście zarzutów. Wśród nich jest m.in. podanie nieprawdy w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych. Według prokuratury szef NIK mógł narazić Skarb Państwa na stratę ponad 50 tysięcy złotych z należnego podatku dochodowego.