Włodzimierz Cimoszewicz: trzeba utrzymywać kontakty z Białorusią
Trzeba utrzymywać, stwarzać warunki do kontaktów między ludźmi, przecież te setki tysięcy Polaków na Białorusi i Białorusinów w Polsce, nie są do licha odpowiedzialne za politykę pana Łukaszenki - powiedział Włodzimierz Cimoszewicz, Marszałek Sejmu, gość Salonu Politycznego "Trójki".
29.07.2005 | aktual.: 29.07.2005 12:13
Jolanta Pieńkowska: Panie marszałku, czy wezwanie naszego ambasadora na konsultacje do kraju i apel do unii europejskiej, aby zainteresowała się tym co dzieje się na Białorusi, to wszystko co Polska może zrobić w tej chwili?
Włodzimierz Cimoszewicz: Gdy chodzi o posunięcia dyplomatyczne, polityczne - nieomal tak. Chociaż zapewne jeżeli unia europejska podejmie ten apel i przejdzie w pewnym momencie do rozmowy na temat konkretów jak struktura europejska mogłaby zareagować na zachowania władz białoruskich, to będzie też czas na konkrety, czyli na to, czy mamy rozszerzyć embargo wizowe w odniesieniu do rozmaitych oficjalnych przedstawicieli tego państwa, prawdopodobnie obejmuje coraz większą grupę ludzi.
Czy mamy stosować jakąś formę także działań natury ekonomicznej, choć nie w odniesieniu może do państw, ale w odniesieniu do konkretnych ludzi, czy instytucji białoruskich. Czy mamy stosować jakieś ograniczenia, chociażby w przejazdach przez terytorium państw europejskich. Można sobie wyobrazić różne posunięcia, no, ale to trzeba przedyskutować z partnerami europejskimi...
Jolanta Pieńkowska: Javier Solana mówi, że czeka na to co powie Polska, że Unia Europejska przychyli się do naszych postulatów.
Włodzimierz Cimoszewicz: To oczywiście dobra jest zapowiedź i jedynym problemem jest to, że mamy koniec lipca, jest taka niepisana tradycja, że przez wakacje nie zbierają się żadne gremia europejskie, ale być może, gdyby sytuacja ulegała jeszcze gorszemu zaostrzeniu to trzeba będzie wystąpić z nadzwyczajnymi wnioskami proceduralnymi w tym zakresie.
Jolanta Pieńkowska: A czy myślimy o tym, żeby na przykład wydalić białoruskiego ambasadora z Polski?
Włodzimierz Cimoszewicz: Nie chciałbym się na ten temat wypowiadać, to jest kompetencja ministra spraw zagranicznych, ale niewątpliwie wezwanie naszego ambasadora na konsultacje, czyli de facto, obniżenie rangi dyplomatycznej naszej reprezentacji w Mińsku, no to jest krok własnie w takim kierunku.
Jolanta Pieńkowska: Panie marszałku, ale to nie jest pierwsza ostra sytuacja w stosunkach polsko - białoruskich. Właściwie to jest dopiero pierwsza tak ostra reakcja Polski, dlaczego wcześniej nie reagowaliśmy bardziej zdecydowanie?
Włodzimierz Cimoszewicz: Ja powiedziałbym, że to jest pierwsza tak brutalna akcja represyjna ze strony władz w Mińsku. Miały miejsce rozmaite incydenty w przeszłości, ale tak źle do tej pory nie było. Nasze reakcje, staraliśmy się, żeby były zawsze proporcjonalne do przyczyny. Nadreagowanie w polityce międzynarodowej jest na ogół błędem.
Jolanta Pieńkowska: A jak pan odbiera te głosy, między innymi polskiego konsula, który został wydalony z Białorusi, że to pan, jako były minister spraw zagranicznych ponosi odpowiedzialność za tę sytuację, bo to pan prowadził taką politykę właśnie pobłażliwą i łagodną, która do takiej sytuacji doprowadziła.
Włodzimierz Cimoszewicz: Nie rozumiem wypowiedzi dyplomaty, tego dyplomaty. Wie pani ja starałem się prowadzić politykę, w której głównymi założeniami były z jednej strony, jednoznaczny otwarty krytycyzm reżimu politycznego i praktyki politycznej na Białorusi. A z drugiej strony próby utrzymywania przyzwoitych stosunków z sąsiadem. Bezpośredni sąsiad Polski, kilkaset tysięcy obywateli polskiego pochodzenia. Spore interesy gospodarcze. Wspólna granica, której przekraczanie trzeba regulować.
Trzeba utrzymywać, stwarzać warunki do kontaktów między ludźmi, przecież te setki tysięcy Polaków na Białorusi i Białorusinów w Polsce, nie są do licha odpowiedzialne za politykę pana Łukaszenki. Ci ludzie mają prawo do dobrych kontaktów między sobą i taka była ta polityka. Więc stwarzanie tego rodzaju zarzutów jest jakimś tam zachowaniem koniunkturalnym, może ten pan myśli już o przychylności nowego ministra spraw zagranicznych po wyborach.
Przeczytaj cały wywiad