Ambitne plany
Robert: Chodzi o to, żeby leczyć powikłania Joachima, bo to jest rehabilitacja. W Polsce nie jesteśmy w stanie zrobić tego w sposób ciągły ze względu na mało skoordynowany ruch samochodowy, który jednak jest u nas duży. Po drugie jest to motywacja - wyjeżdżamy z jakiegoś miejsca i jesteśmy umówieni z jakimiś osobami na końcu trasy. Musimy dotrzeć z punktu A do punktu B w wyznaczonym czasie i nie ma tu czegoś takiego, że się nie chce, albo coś nagle nam wyskoczy. Jesteśmy sami z rowerami i własnymi możliwościami.