Właśnie się zaczęło. Rosja idzie z pięciu kierunków
Co najmniej trzy duże dywizje wojsk rosyjskich rozpoczęły ofensywę w obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy. Właśnie się zaczęło - alarmują ukraińskie władze. Eksperci ostrzegają, że rosyjska ofensywa może zakończyć się dla Ukrainy tragicznie.
09.02.2023 | aktual.: 09.02.2023 21:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rosyjskie wojsko od tygodnia czyni postępy wzdłuż granicy między obwodem charkowskim i ługańskim. Tempo operacji rosyjskich wzdłuż linii Swatowe-Kreminna wyraźnie wzrosło - ostrzegli analitycy z amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną (ISW)
Szef władz obwodu ługańskiego na wschodzie Ukrainy zaalarmował w czwartek, że właśnie rozpoczęła się rosyjska ofensywa na tym obszarze. - Zaczęło się pewne zaostrzenie i można stwierdzić, że de facto to jest już część pełnowymiarowej ofensywy planowanej przez Rosjan - podkreślił Serhij Hajdaj.
Jak dodał, ukraińskie siły odpierają permanentne ataki przeciwnika. W ciągu ostatnich 7-10 dni zwiększyła się liczba ostrzałów.
Zobacz też: Tak zmieniały się dostawy broni dla Ukrainy. Weteran GROM wyjaśnia
Dowództwo rosyjskie zaangażowało co najmniej trzy dywizje regularnej armii na około 50-kilometrowej linii Swatowe-Kreminna. Jak podało ISW, znajdują się tam elementy kilku pułków 144. dywizji zmechanizowanej i 3. dywizji zmechanizowanej oraz pułk 90. dywizji pancernej Centralnego Okręgu Wojskowego.
Według ISW, wspierają je elementy 76. dywizji powietrznodesantowej i niezidentyfikowane elementy wojsk Południowego Okręgu Wojskowego.
Rosyjska ofensywa na pełną skalę
Generałowie, którzy śledzą rozwój sytuacji w Ukrainie, ostrzegają, że Rosja przeprowadzi ofensywę na kilku kierunkach.
- Napór na kierunkach mocno wzrośnie. Rosjanie przyśpieszyli swoje działania, które planowali na później. Chodzi o to, żeby zadać Ukrainie jak największe straty przed dostarczeniem broni z Zachodu. Chcą, żeby dostawy najwyżej uzupełniły straty Ukrainy, a nie dały szans na zbudowanie nowych, większych zdolności bojowych - ocenia płk rez. Piotr Lewandowski, weteran wojen w Iraku i Afganistanie.
Jego zdaniem, głównym celem wojsk rosyjskich będzie zajęcie całego Donbasu, bo właśnie tego chce Władimir Putin od początku wojny. - Obie strony będą miały bardzo duże straty. Ukraina, żeby wygrała, musi zadać trzy razy większe straty niż Rosja - wylicza płk Lewandowski.
Zdaniem ekspertów, wojska rosyjskie uderzą na szerokim froncie. Armia będzie prowadzić rozpoznanie, gdzie siły ukraińskie będą najsłabsze. - Drugim celem jest to, żeby Ukraina i NATO nie wiedziały, gdzie będzie główny wysiłek. Jak Rosjanie uzyskają prowadzenie, finalnie ten front się zwęzi - twierdzi.
Z kolei generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych, przewiduje, że Rosjanie uderzą jednocześnie w kierunku: Ługańska, Kreminnej, Swatowe i Krupiańska.
- Ich celem jest też Izium i Kramatorsk, a nawet Zaporoże. To jest wiele kierunków. To znaczy, że mają potencjał, który zmusi Ukraińców do manewrowania odwodami. Jeżeli Ukraińcy przerzucają wojska na kierunek północny, to znaczy, że zagrożony jest też obwód charkowski. Rosjanie od listopada zbudowali trzy razy większą przewagę - mówi gen. Skrzypczak.
Zdaniem wojskowego, Ukraińcy nie mają w tej chwili dużych odwodów, brakuje im sprzętu. A ten, który Zachód daje metodą kroplówkową, nie jest wystarczający.
- Rosjanie dlatego się śpieszą i szukają kierunku, który pozwoli im rozwinąć operację i dojść do Dniepru. Jeżeli jest tak, jak mi się wydaje, czyli, że Ukraińcy nie mają wystarczającej ilości odwodów, to Rosja ma szansę przełamać obronę na jednym albo dwóch kierunkach. To jest bardzo niebezpieczny i ciężki czas dla Ukrainy. Zachód musi przyśpieszyć dostawy broni i amunicji. To, czy Ukraina wytrzyma natarcie, zależy od tego, czy Zachód da broń i amunicję. Nie za trzy miesiące, ale już. Bo jeżeli Rosjanie przełamią obronę, to nie będzie o czym rozmawiać - alarmuje były dowódca Wojsk Lądowych.
"Rasputica" nic nie zmieni
Rozmówcy Wirtualnej Polski zwracają uwagę, że sytuacja jest zupełnie inna, niż rok temu, kiedy Rosjanie utknęli w swoich działaniach przez roztopy nazywane "Rasputica".
- Nie czeka nas powtórka z tamtego roku, bo nasycenie piechoty jest inne. Rosjanie mieli zupełnie inne siły i inną koncepcję walki. Obecnie chodzi o wyniszczenie sił, a to można robić przy każdej pogodzie. Pogoda upośledza sprzęt obu stron. Co prawda zawsze jest korzystniejsza dla obrońców, bo ci muszą mniej manewrować, ale nie o to chodzi w tej walce - tłumaczy płk Lewandowski.
Gen. Skrzypczak wtóruje i jest przekonany, że Rosja nauczyła się na błędach i wyciągnęła wnioski z porażki, którą poniosła w 2022 roku. Były dowódca Wojsk Lądowych ostrzega przed lekceważeniem wroga. - Niech komentujący nie mówią głupot o pogodzie. Oni wiedzą, że za późno rozpoczęli operację. A teraz mrozy dopiero będą. Gdyby teraz Rosjanie przeszacowali swoje zdolności, to nie uderzaliby na pięciu kierunkach. Po drugie - główne odwody armii rosyjskiej nadal stoją w rejonie Kurska i Woronieża, gdzie czekają na tzw. okienko pogodowe - podkreśla ekspert.
- Przestrzegam przed optymizmem i lekceważeniem, bo to się może skończyć katastrofą - podsumowuje gen. Skrzypczak.
Wielkie natarcie Rosji zaczęło się
Ukraina zdaje sobie sprawę z trudności, które czekają ją w najbliższym czasie. Ołeksij Daniłow, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy, na początku lutego przewidywał, że Rosja przygotowuje się do "maksymalnej eskalacji", do której może dojść w połowie lub pod koniec miesiąca.
Doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego Mychajło Podolak również ogłosił w czwartek, że nowa rosyjska ofensywa na szeroką skalę przeciwko Ukrainie już się rozpoczęła.
- Główne aktywne działania bojowe trwają w obwodach ługańskim i donieckim na wschodzie kraju - powiedział Podolak. Zaznaczył, że walki są toczone na "dosyć szeroką skalę". - To właśnie jest ta ofensywa, ona już się rozpoczęła - dodał.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski