Auta gasły tuż po zatankowaniu. Obajtek zabiera głos
- To nie jest posada po znajomości, tylko po kompetencjach i nie ma nic wspólnego ze sprawą dworku - przekonuje Daniel Obajtek, komentując sprawę posady dla Piotra Długosza w zagranicznej spółce Orlenu. Odnosi się też do afery na jednej ze stacji, gdzie kierowcom wlano więcej wody niż paliwa.
Piotr Długosz to założyciel i wieloletni Przewodniczący Rady Fundacji HANDICAP, która od 2020 roku dzierżawi od Daniela Obajtka jego dworek na Pomorzu. Teraz dostał się do Rady Dyrektorów spółki Lotos Norge, zagranicznej spółki Orlenu. Zapewnia mu to zarobki na poziomie kilku tysięcy euro miesięcznie - czytamy w informacji Radia Zet.
Daniel Obajtek stanowczo zaprzecza. - Nikt nie płaci mi żadnej złotówki za dzierżawę, nikt ode mnie nic nie dzierżawi. Nieruchomość przekazałem na 40 lat - zapewnia w Radiu Zet.
- Osoby, które tam zasiadają, to osoby, które mają kompetencje, zwłaszcza związane z wydobyciem w tym zakresie. Pan Piotr Długosz jest pionierem geotermii. To człowiek, który ma unikatowe kompetencje - przekonuje Obajtek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ogromne problemy kierowców. "Więcej wody niż paliwa"
Prezes Orlenu odnosi się też do afery wokół rozwodnionego paliwa na jednej ze stacji w Koszalinie. Kierowcy po wyjeździe ze stacji mieli ogromne problemy. Ich auta odmawiały współpracy po przejechaniu raptem kilkuset metrów. Okazało się, że w zbiornikach mieli więcej wody niż paliwa.
- Jeden zbiornik się rozszczelnił. Awarie się zdarzają - tłumaczy Obajtek. Jednocześnie deklaruje, że poszkodowanym zostaną wypłacone odszkodowania. Jak mówi, do tej pory zgłosiło się siedem osób.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Źródło: Radio Zet