Władysław Kosiniak-Kamysz: Polska musi być gotowa na najgorsze, ale zbroi się na pokój
Wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz ostrzega, że Polska żyje w stanie "ani wojny, ani pokoju". A to wymaga przygotowania na najtrudniejsze scenariusze, w tym wojnę hybrydową i cyberataki. W rozmowie z Patrycjuszem Wyżgą w programie "Didaskalia" minister szczegółowo omówił wyzwania bezpieczeństwa, strategiczne cele Polski i swoje ambicje polityczne.
Co musisz wiedzieć?
- Polska jest gotowa na każdy scenariusz: Kosiniak-Kamysz podkreśla, że Polska wzmacnia zdolności obronne, by odstraszać agresorów, inwestując w cyberobronę, sztuczną inteligencję i nowoczesny sprzęt wojskowy.
- Sojusze to fundament bezpieczeństwa: Polska aktywnie buduje relacje z NATO, USA i krajami skandynawskimi, wzmacniając wschodnią flankę, w tym przesmyk suwalski.
- Wsparcie Ukrainy to polska racja stanu: Minister widzi w walce Ukrainy przedłużenie polskiego bezpieczeństwa, dążąc do współpracy militarnej i gospodarczej z Kijowem.
Wojsko: Fenomenalny świat pod cywilnym nadzorem
Władysław Kosiniak-Kamysz, z wykształcenia lekarz, z entuzjazmem opisuje swoją rolę jako ministra obrony narodowej. Podkreśla, że wojsko to unikalna sfera, wymagająca od polityka umiejętności zarządzania i stawiania strategicznych celów.
- Wojsko jest czymś niezwykłym, czymś fenomenalnym. Cała kultura wojskowa, język, komunikacja, sposób zarządzania to inny świat. Uważam, że im silniejszy polityk z silniejszym mandatem i możliwościami oddziaływania, tym lepiej dla danego resortu. To nie jest tak, że ministrem zdrowia musi być lekarz, ministrem przemysłu górnik czy hutnik. Chodzi o sprawność poruszania się w świecie polityki, podejmowania decyzji, umiejętności zarządcze - stwierdza minister w "Didaskaliach".
Czyj jesteśmy gotowi na wojnę? - Władysław Kosiniak-Kamysz didaskalia #156
- Od 10 lat jestem członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Nie ma nikogo, kto by dłużej był w Radzie Bezpieczeństwa, bo do tej pory byłem razem z Andrzejem Dudą przez 10 lat jego prezydentury. Ale jego już nie ma, jest nowy prezydent, a ja wciąż jestem w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, trzecią kadencję - zaznacza minister.
Zaznacza też, że cywilny nadzór nad armią polega na rozdzielności ról między mundurem a garniturem, gdzie polityk stawia cele, a dowódcy realizują rozkazy.
- Rozdzielamy mundur od garnituru. Jest rola dowodzenia i rola zarządzania. Ja nie wydaję rozkazów. Rozkazy wydają dowódcy swoim podwładnym. My stawiamy zadania, cele, wyzwania i to jest coś, czym się zajmujemy – zarządzaniem sferą bezpieczeństwa – tłumaczy.
Bezpieczeństwo w stanie "ani wojny, ani pokoju"
Rozmowa z Patrycjuszem Wyżgą koncentruje się też na nowej rzeczywistości bezpieczeństwa, gdzie granice między wojną a pokojem się zacierają. Kosiniak-Kamysz podkreśla konieczność przygotowania na różne scenariusze, w tym wojnę hybrydową i cyberataki.
- Musimy być gotowi na różne scenariusze. Musimy uzbroić się, żeby odstraszać. Musimy się szkolić, żeby w każdej sytuacji potrafić się odnaleźć, mieć umiejętność dobrego zachowania w trudnych sytuacjach kryzysowych. Musimy wzmacniać sojusze. To bardzo ważne. Pielęgnowanie tych sojuszy i Unii, i NATO, i bilateralnych, na przykład ze Stanami Zjednoczonymi. Musimy przestawić tok myślenia, że nie żyjemy ani w czasie wojny, ani w czasie pokoju. To najtrudniejsze, bo ten stan nie jest określony z uwagi na rozwój technologii. Klasyczne pojęcia, klasyczne granice się zamazały - stwierdza.
- Wojna hybrydowa – takie pojęcie zostało wprowadzone. Ona i tak nie oddaje tego stanu, w którym dzisiaj jesteśmy. Zmieniamy prawo, żeby odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości - wyjaśnia minister.
Kosiniak-Kamysz przywołuje słowa generała Karola Molendy o ograniczeniach prawnych w działaniach wyprzedzających.
- Generał mówi: jesteśmy sojuszem, jesteśmy w NATO. Sojusz defensywny, nikogo nie atakujemy, jesteśmy w stanie pokoju. Ale widzę, że moje umiejętności pozwalają mi czasami dostrzec, że ktoś się na nas szykuje. Ale nie mogę zrobić ruchu wyprzedzającego, bo nie pozwalają na to przepisy. Jesteśmy w sojuszu obronnym. NATO jest na rzecz pokoju i buduje zdolności odstraszania, obrony. To stała strategia. Odstraszać? Po to się zbroimy, żeby być silnym, żeby nie opłacało się nas zaatakować i bronić, kiedy przyjdzie potrzeba. Pokój wymaga odwagi i siły. Bo ten facet po drugiej stronie gada językiem siły. I tylko ten język rozumie - mówi Kosiniak-Kamysz w rozmowie z Patrycjuszem Wyżgą.
Kosiniak-Kamysz odpiera obawy o wycofanie wojsk USA z Europy, wskazując na ich stabilną obecność w Polsce.
- Amerykanie nie opuszczą Europy, bo to oznaczałoby koniec ich roli jako mocarstwa. Europa ma wydawać więcej na zbrojenia, żeby zatrzymać Amerykanów, a nie ich zastąpić. Mija rok prezydentury Donalda Trumpa i nie ma decyzji o zmniejszeniu kontyngentu z 37 tysięcy żołnierzy w Niemczech, 13 tysięcy we Włoszech, około 10 tysięcy w Polsce - zapewnia.
Marynarka wojenna: Honorowy projekt modernizacji
Marynarka Wojenna budzi szczególne emocje wśród Polaków, a Kosiniak-Kamysz z uznaniem mówi o marynarzach utrzymujących zdolności podwodne mimo przestarzałego sprzętu.
- To dla mnie ważny projekt. Honorowy projekt. Powiem więcej, wielkie kontrakty za mną. Ten jest szczególny przez wzgląd nie tylko na wartości bezpieczeństwa, co jest na pierwszym miejscu, ale przez tych ludzi, marynarzy, którzy utrzymali te zdolności. Wierzę, że doczekają momentu, kiedy w tym fotelu siedział komandor Szmigiel. Byłem u niego w biurze. Człowiek, który jest dowódcą dywizjonu okrętów podwodnych i staje na rzęsach, żeby tych ludzi utrzymać, żeby ci młodzi ludzie, mniej lub bardziej młodzi, mieli perspektywę, że będą mieli na czym pływać - podkreśla.
Minister zapowiada, że do końca października 2025 roku zostanie wybrany producent okrętów podwodnych. - Już dzisiaj mogę powiedzieć, że to się wydarzy w tym roku, decyzja będzie podjęta przez rząd około końca października. Wskażemy producenta, z którym będziemy współpracować, a producentów nie ma zbyt wielu. Mamy szwedzką ofertę, norweską, niemiecką, włoską, koreańską. Hiszpanie też - wymienia.
Ukraina: Granica polskiego bezpieczeństwa
Kosiniak-Kamysz podkreśla, że wspieranie Ukrainy leży w polskiej racji stanu, oddalając zagrożenie od granic Polski.
- Dzisiaj granica polskiego bezpieczeństwa leży na froncie ukraińsko-rosyjskim. Jak ktoś tego nie rozumie, to nigdy nie powinien brać odpowiedzialności za Polskę. Najgorszym scenariuszem jest Ukraina, która przegrywa lub zwraca się w procesie wyborczym. Mieliśmy moment prezydenta wybranego, który był promoskiewski, i armia dzisiaj najlepiej wyszkolona, najlepiej wyposażona, najbardziej doświadczona, obraca się wtedy przeciwko Polsce. Dlatego mówię, żeby pohamować emocje antyukraińskie, także ze względów gospodarczych. To milion pracowników. Usługi, rolnictwo, leśnictwo, budownictwo - tłumaczy.
- Czasem wkurza, kiedy widzimy młodych Ukraińców w najlepszych samochodach, w pięciogwiazdkowych hotelach. Wiem, że te emocje rodzą, ale nie oceniajcie tego wszystkiego, co Ukraina robi, przez ten pryzmat. Oceniajcie przez pryzmat, że tam nasi chłopcy, nasi żołnierze, nasze wojsko nie giną dzisiaj. Kule nie świstają kilometr od ciebie, tylko 1000 km. Linia frontu jest 1000 kilometrów. Lepiej zapłacić toną pancerza niż litrem krwi - mówi wprost.
Powszechna służba wojskowa: Na razie bez powrotu
Pytany o możliwość przywrócenia powszechnego poboru, Kosiniak-Kamysz podkreśla, że na razie nie ma takiej potrzeby, bo chętnych do służby nie brakuje. Zaznacza, że obrona ojczyzny to obowiązek każdego obywatela, a Polska rozwija systemy szkoleniowe, takie jak Cyber Legion, dla cywilów.
PSL i polityka: Ambicje i wyzwania
Na koniec Kosiniak-Kamysz odnosi się do swojej roli jako lidera PSL, wskazując na konieczność poprawy obecności partii w internecie.
- Przestrzeń internetu jest przez nas niewykorzystana. Mamy największe zaległości w porównaniu do innych. Mówię to szczerze na zjazdach. Mamy kongres, przestrzeń w internecie musimy wykorzystać. Ludowcy, zakładajcie Twittery, X, jakbyśmy nie nazwali tej platformy. Nie tylko lajkować, wrzucać zdjęcia z dożynek, ale bić się o PSL, o nasze sprawy, poglądy, programy, o dwukadencyjność. Walcz o ten projekt, napisz, że PSL ma dobry pomysł - apeluje.
Marzy o powrocie PSL do roli kluczowego gracza, z premierem z własnego ugrupowania. - Ambicją dla mnie jako lidera jest, żeby po 30 latach mieć znów premiera. Chciałbym, żeby człowiek z PSL był premierem. To możliwe za dwa lata, ale zdecydują wyborcy. Nie będę jak premier z Krakowa, który miał billboardy i nigdy nim nie został - mówi z uśmiechem.