Wkrótce koniec wojny? "Rosjanie przelicytują"
- Ukraina straci część terytorium, ale zachowa suwerenność i niepodległość - przewiduje w programie "Didaskalia" Witold Jurasz, były dyplomata, a obecnie dziennikarz i publicysta Onetu. Według niego, taki scenariusz to - wbrew powszechnym opiniom - sukces. Ekspert ocenił też alarmujące wypowiedzi Donalda Trumpa.
W rozmowie z dziennikarzem WP Patrycjuszem Wyżgą, Jurasz mówił m.in. o niepokojących słowach Donalda Trumpa, które wygłosił jeszcze przed inauguracją prezydentury. Prezydent elekt nie wykluczył interwencji amerykańskich wojsk wobec Grenlandii, którą postrzega jako część USA. Stwierdził też, że Zatoka Meksykańska powinna zmienić na nazwę Amerykańską, a także groził przejęciem kontroli nad Kanałem Panamskim.
- To jest coś niebywałego. Oczywiście można to tłumaczyć, że to jest taka strategia negocjacyjna, że to jest taka metoda i w ogóle to jest "cool", no bo w końcu mamy szeryfa. No tylko problem polega na tym, że szeryf jest chyba troszkę niezrównoważony - ocenił Jurasz.
Ocenił, że polityka Białego Domu pod rządami Trumpa będzie nieprzewidywalna. Według niego nawet niektórzy członkowie jego przyszłej administracji nie wiedzą do końca, jaką politykę przyjedzie im realizować po 20 stycznia.
Jurasz podzielił się również nieoficjalnymi doniesieniami, według których kondycja fizyczna Donalda Trumpa nie jest najlepsza. - Podobno czas jego funkcjonowania w ciągu dnia nie jest zbyt długi. Prezydent jest zmęczony i kładzie się spać. Przysypia w ciągu dnia. Teraz jest pytanie, kto będzie wtedy de facto prowadził politykę amerykańską? – zastanawia się gość "Didaskaliów".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nieprzewidywalność Trumpa. Czy świat jest bezpieczny? Witold Jurasz- didaskalia#113
Zobacz też: Rosja szykuje osobną armię przeciwko NATO? "Bardzo niebezpieczne"
Wkrótce koniec wojny? "Przelicytują"
Jurasz prognozuje, że wojna w Ukrainie zakończy się w 2025 roku. Dodaje jednak, że negocjacje pokojowe mogą być długie.
- Cechą rosyjskiej polityki zagranicznej (….) jest to, że oni przelicytowują. To znaczy nawet jeżeli mają całkiem rozsądne warunki na stole, to nie idą na "deal", dlatego, że są głęboko przekonani, że mogą ugrać jeszcze więcej - mówi Jurasz.
Wskazał, że Trump również zdał sobie już z tego sprawę, bo z jego otoczenia pojawiają się głosy, że doprowadzenie do zakończenia działań zbrojnych zajmie więcej czasu, niż obiecywane w kampanii wyborczej 24 godziny.
Gość WP ocenił, że w efekcie rozmów Ukraina straci część terytorium, ale zachowa suwerenność i niepodległość. – W Polsce są powszechne głosy, że jeżeli to się tak skończy, czyli Ukraina nie odzyska wszystkich terytoriów, to będzie to porażka. To nieprawda, bo sam fakt, że Ukraińcy bronią się w wojnie z mocarstwem nuklearnym, to jest sukces - powiedział Jurasz.
- A po drugie w naszym interesie jest to, żeby oni uwierzyli w to, że to jest sukces, a nie żebyśmy ich przekonali, że to jest porażka, dlatego że w naszym interesie jest Ukraina, która wyjdzie z poczuciem satysfakcji, a nie z poczuciem klęski - dodał ekspert.
Przełom w sprawie ekshumacji na Wołyniu? Ekspert studzi optymizm
Patrycjusz Wyżga pytał swojego gościa również o jeden z ostatnich wpisów Donalda Tuska. Premier poinformował w nim, że nastąpił "przełom" w sprawie ekshumacji Polaków zamordowanych przez UPA.
Jurasz w odpowiedzi przytoczył koncepcję, którą przedstawił w rozmowie z nim nowy szef ambasady RP w Kijowie, Piotr Łukasiewicz. Zakłada ona, że Polska "oddziela kwestię ekshumacji od kwestii upamiętnień".
- Przekładając to z języka dyplomatycznego na język normalny, to się sprowadza do tego, że ofiary będą pochowane, ale niekoniecznie będzie napisane, kto je zamordował. W takim razie to nie będzie przełom, dlatego że to by oznaczało mniej więcej tyle, że Rosja poszła dalej niż Ukraina, bo na cmentarzu katyńskim jednak jest napisane, kto zamordował pochowanych tam ludzi, a na cmentarzach wołyńskich, jak rozumiem, takiego napisu nie będzie – ocenił Jurasz.
- Biorąc pod uwagę tą pomoc (jaką Polska udzieliła Ukrainie po wybuchu pełnoskalowej wojny – red.), no to można by się jednak spodziewać ze strony ukraińskiej czegoś więcej - podsumował.
WP Wiadomości