Wizyta Angeli Merkel to pasmo protokolarnych wpadek. Nie popisali się Duda, Kaczyński i ludzie Waszczykowskiego
Polscy politycy nie mają szczęścia do spotkań z Angelą Merkel - właściwie każde obfituje we wpadki. Podczas wtorkowej wizyty niemieckiej kanclerz zabrakło tak widowiskowych potknięć, jak te Ewy Kopacz z berlińskiego czerwonego dywanu. Ale były. Zaliczyła je zarówno polska, jak i niemiecka strona.
08.02.2017 | aktual.: 08.02.2017 13:04
Wizyta tak ważnego partnera, jak kanclerz Niemiec, powinna być przygotowana w najdrobniejszych szczegółach. Wtorkowy przyjazd Angeli Merkel nie był. Oczywiście zaczęło się z pompą, by podkreślić wagę naszych relacji: szefową niemieckiego rządu przywitała nie tylko Beata Szydło ze świtą, ale też kompania reprezentacyjna Wojska Polskiego. Nie każdy gość może liczyć na takie powitanie.
Konferencję prasową obie panie zaczęły zwracając się do siebie po imieniu. - To dość powszechnie przyjęta praktyka - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską ambasador Jan Wojciech Piekarski, były szef Protokołu Dyplomatycznego. - Politycy chcą w ten sposób pokazać dobrą chemię, bliską znajomość - dodaje.
Duda z kłopotami
Znacznie mniej gładko poszło spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą. Merkel stanęła po lewej stronie gospodarza. Sytuacja powtórzyła się, gdy politycy zasiedli do rozmów. - Gość zawsze jest po prawej gospodarza - przypomina ambasador Piekarski. I bez znaczenia jest tutaj, że prezydent jest leworęczny, bo przecież i tak zawsze na powitanie podaje się prawą rękę.
Wpadka Niemiec
Ale także Niemcy nie uniknęli wpadek. Z falą krytyki spotkał się ambasador Niemiec w Warszawie Rolf Nikel. Dyplomata intensywnie relacjonował wizytę szefowej na swoim profilu na Twitterze. Pojawiło się tam też zdjęcie Andrzeja Dudy, na którym prezydent nie wypadł zbyt szczęśliwie.
- Protokół nie reguluje zasad korzystania z mediów społecznościowych. Sądzę, że pan ambasador zrobił to w dobrej wierze. Ale rzeczywiście to było mało szczęśliwe. Jednak polityk musi mieć świadomość, że non stop są w niego wymierzone obiektywy i zawsze może znaleźć się zdjęcie, na którym nie wypadł zbyt szczęśliwie - zauważa ambasador Piekarski.
Ambasada czy hotel?
Sporo kontrowersji wywołał kolejny punkt wizyty, czyli rozmowa z liderami PO i PSL. Część komentatorów zauważała, że Merkel podjęła ich w ambasadzie Niemiec, a z Jarosławem Kaczyńskim rozmawiała w hotelu. - Takie rozmowy odbywają się albo w ambasadzie, albo w hotelu gdzie mieszka gość. Czasami też ustala się neutralne miejsce spotkania - wyjaśnia ambasador Piekarski.
Rozmówca Wirtualnej Polski ocenia, że politycy PiS z powodów wizerunkowych mogli oponować przed spotkaniem w ambasadzie. - W takim przypadku to Hotel Bristol był rezydencją kanclerz Merkel. To zresztą było widać po ustawieniu flag. To Angela Merkel była gospodarzem, a prezes Kaczyński był jej gościem - wskazuje Jan Wojciech Piekarski.
Kaczyński w chaosie
Być może dlatego podczas powitania zarówno Kaczyński, jak i Merkel wydawali się trochę zagubieni: nie bardzo wiedzieli w którą stronę odwrócić się do kamer, a także w którą stronę pójść. To błąd polskiej strony, która powinna zapewnić gościowi obsługę protokolarną.
- Szefowa Protokołu powinna być przy wszystkich punktach wizyty, chyba, że jest wyraźne życzenie gościa, by było inaczej. Rozumiem, że w ambasadzie nie musiało być nikogo z MSZ, ale już na spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim powinna być szefowa Protokołu Dyplomatycznego i osobiście pilnować, by nie było wpadek podczas powitania. Ja bym tego nie dopuścił - deklaruje ambasador.
Oczywiście to wszystko didaskalia, jednak w dyplomacji każdy gest jest istotny. A wpadkę niepodszytą złymi intencjami gość może odczytać jako celowy afront. I dlatego pracownicy Protokołu Dyplomatycznego powinni pilnować, by takich wpadek nie było. Niestety podwładnym Witolda Waszczykowskiego się to nie udaje.