"Nasze prostytuki przyjmowały karty kredytowe"
W wieku 30 lat Belfort (na zdjęciu z Dannym Porushem, czyli filmowym Donniem Azoffem, w którego wcielił się Jonah Hill) jeździł wartym 175 tys. dolarów Ferrari Testarossa, miał dwa helikoptery, posiadłość na wyspie, luksusowe apartamenty i jacht. Na hotele i prostytutki wydawał po 700 tys. dolarów rocznie.
"Prostytutki stały się częścią strattońskiej subkultury do tego stopnia, że klasyfikowaliśmy je jak dostępne w obrocie akcje: Blue Chips były elitą elit, creme de la creme. Były to zwykle młode, początkujące modelki albo wyjątkowo ładne studentki, rozpaczliwie potrzebujące pieniędzy na czesne czy ubrania, które za kilka tysięcy dolarów robiły niewyobrażalne rzeczy nam albo sobie wzajemnie. Poziom niżej stały te z NASDAQ. Brały od 300 do 500 dolarów i kazały nam zakładać prezerwatywę, chyba że dało im się suty napiwek; ja zawsze dawałem. Jeszcze niżej stały Pink Sheets, czyli 'śmieciarki', najgorsze z nich, dziewczyny z ulicy albo takie, które przyjeżdżały w odpowiedzi na desperacki telefon pod numer ze 'Screw' albo z książki telefonicznej. Kasowały zwykle stówę, czasem nawet mniej, i jeśli nie używało się prezerwatywy, brało się nazajutrz zastrzyk penicyliny, a potem modliło, żeby ci ku...s nie odpadł. Tak czy inaczej Blue Chips przyjmowały zapłatę kartą kredytową, więc dlaczego nie mogliśmy odpisać tego od
podatku? Ostatecznie urząd skarbowy dobrze o tym wiedział, prawda?" - czytamy w "Wilku z Wall Street".