Wiktor Świetlik: "Klaudia Jachira idzie do parlamentu. Nadciąga sejmotainment" (Opinia)
Kłótnia o to, czy bardziej demokracji zagrażają rządy narodowe czy komisarze europejscy jest jałowa. Wykończy ją Klaudia Jachira – polityk nowej generacji.
Poseł PO Sławomir Nitras przeprosił za zachowanie jednej z kandydatek na posłankę, a nawet wyraził coś w rodzaju żalu, że znajduje się ona na listach Koalicji Obywatelskiej. Cóż się mogło stać takiego? Przecież sam Sławomir Nitras przyzwyczaił nas do co najmniej ekscentrycznych zachowań, i to w tak poważnej instytucji, jaką powinien być gmach Sejmu.
Jak okazuje się, zdołała tego dokonać Klaudia Jachira, jak się przedstawia - "dyplomowana aktorka”. Do tej pory znana z prezentowania w internecie dość oryginalnych przemyśleń, a nawet utworów muzycznych. Obecnie, numer trzynasty na stołecznej liście Koalicji. Pani Klaudia sfotografowała się z przyjaciółmi na tle pomnika poświęconego m.in. Armii Krajowej i napisu „Bóg Honor Ojczyzna” z transparentem: „Bób, Hummus, Włoszczyzna”. Jak potem wytłumaczyła - chciała skończyć ze szkodliwym nacjonalizmem i zachęcić Polaków do zdrowej diety.
"Polityczka” nowej generacji
W ciągu ostatnich lat wielokrotnie słyszeliśmy, że ktoś w Polsce chce skończyć z parlamentaryzmem. Właściwie to zawsze z demokracją przedstawicielską i jej najważniejszym organem – Sejmem, chcą zawsze skończyć rządzący. Zdaniem opozycji.
Donald Tusk zagrożeniem dla Jarosława Kaczyńskiego? Jadwiga Staniszkis komentuje
Za rządów PO politycy prawicy podnosili lament, że to już koniec parlamentaryzmu. Teraz z kolei politycy opozycji lecą solidarnym przekazem mówiącym, że "jak PiS wygra to więcej wyborów już nie będzie”.
Zresztą trend – by straszyć przeciwnikiem, szczególnie tym konserwatywnym – jako przyszłym grabarzem demokracji, jest globalny. Prawica z kolei lubi zagrożenie dla demokracji przypisywać ponadnarodowym i globalnym organizacjom. Na przykład Komisji Europejskiej.
Parlamentaryzm ma jednak zupełnie inne zagrożenie przed sobą. Albo szansę, zależy jak patrzeć. Jego przyszłość wyznacza "polityczka” nowej generacji – Klaudia Jachira. A także rzesze tak zwanych influencerów. Nowy świat, gdzie nie weryfikuje się kompetencji, życiorysów, programów, a zdolność przyciągnięcia uwagi. Gdzie równy sukces może odnieść utalentowany popularyzator nauki, jak i "instagramerka”, która zasłynęła numerkiem z autobusem raperów.
Ten nowy świat dobrze ilustruje zaczerpnięty z Twittera dialog:
- Kim jesteś?
- Modelką.
- Dla jakich projektantów pracujesz?
- Na Instagramie? A ty kim jesteś?
- Snajperem.
- W jakiej jednostce?
- W "Call of Duty”.
Oddech konkurencji
Klaudia Jachira jest jak złotowłosy chłopiec z powieści Philipa K. Dicka, który nie znał w ogóle przeszłości, ale wiedział co się stanie za chwilę. Nową generacją polityka parlamentarnego. Rzesze takich jak ona zamienią parlamenty w kolejne przedstawienie, odnogę rozrywki. W mediach od ładnych kilku lat funkcjonuje pojęcie infotainmentu – redukcji informacji do rozrywki, wygłupów czy zabawy.
Teraz czas na sejmotainment. Tylko czemu oburza się właśnie ten polityk, który znany jest z nagrywania osobliwych filmików w parlamencie, który przywódcy konkurencyjnej partii wręczał bucik dziecięcy, którego koleżanka śpiewała piosenki podczas "okupacji Sejmu”?
To proste. Zawodowi politycy czują ducha czasu, ale jako youtuberzy są jednak amatorami. Boją się konkurencji ze strony zawodowców, którzy przyjdą i ostatecznie zaorają zarówno ich, jak i resztki normalnego, godnego parlamentaryzmu.
Wiktor Świetlik dla WP Opinie. Autor jest dziennikarzem i redaktorem naczelnym Trzeciego Programu Polskiego Radia