Wiesław Dębski: władze PO wykombinowały chytrą sztuczkę
Za co rząd płaci spadkiem notowań (w najnowszym sondażu Homo Homini dla Wirtualnej Polski)? Za zamieszanie z europejską kasą na drogi, czy hucpą wokół związków partnerskich, homoseksualistów i transseksualistów? Chyba jednak za to pierwsze - notowania rządu bowiem gwałtownie spadły, natomiast słupki Platformy Obywatelskiej - wielce zasłużonej w odrzuceniu projektów ustaw dotyczących sprawy drugiej - pozostają stabilne.
Notowania partyjne chodzą, jak wiadomo, własnymi ścieżkami. Elektoraty się już usadowiły na pozycjach, mogą na swoich narzekać, mogą psioczyć, mogą pisać na Facebooku: nie na taką Platformę głosowałam, już nigdy więcej nie oddam głosu na Tuska, bo to jest głos także na Gowina, Żalka i Godsona. A później swój krzyżyk i tak postawią tam, gdzie tradycyjnie stawiali. Dlatego w ciągu ostatnich dwóch tygodni poparcie dla PO (i PiS zresztą też) spadło zaledwie o 1 pkt. proc. Pytanie oczywiście, czy tak będzie dłużej, czy platformerski elektorat będzie dalej tolerował to ideowe zakłamanie. Niby jesteśmy za związkami partnerskimi, niby chcemy uregulować sprawę In vitro, niby nie przeszkadza nam posłanka Grodzka, jako kandydatka na wicemarszałkinię sejmu. Ale, niestety, nic na to nie poradzimy, że kilkudziesięciu konserwatystów wszystkie nasze tak potrzebne Polakom inicjatywy blokuje. To oczywiście pic na wodę, fotomontaż. Jak jest najlepiej pokazuje sprawa Anny Grodzkiej.
Władze PO zdają sobie doskonale sprawę z tego, że powtórki z zaściankowego głosowania w sejmie być już nie może. Ale przecież nie pozwolą sobie, by poprzeć Grodzką, którą niektórzy nazywają dziwadłem, a wielu ludzi PO w duchu myśli tak samo. Więc wykombinowano chytrą sztuczkę: nie odwołamy marszałek Wandy Nowickiej, nie będziemy musieli określić się wobec Grodzkiej. Zapominając przy tym, że gdy swego czasu głosowano na kandydaturą Nowickiej, to ponad 80 osób z klubu PO tej kandydatury nie poparło. Ale cóż się nie robi dla uciułania kolejnych punktów w sondażach.
W sondażu Homo Homini odnotować warto wzrost notowań maluchów: Ruch Palikota zyskał 3 pkt. proc., SLD - 2 pkt. - to zapewne premia za wspólną konsekwencję w sprawie związków partnerskich. Dla PSL z kolei ryzykowny okazał się gwałtowny zwrot w prawo (wspólne głosowanie z PiS i konserwatystami PO w sprzeciwie wobec dyskusji o związkach partnerskich oraz kiełkujący romans z PJN) - efekt to strata aż 3 pkt. proc. I obijanie się o próg wyborczy.
Najbardziej jednak zyskali Ziobryści - aż 4 pkt. proc. I od Ziobrystów płynnie przejdźmy do rządu. Bo wzrost swych notowań Solidarna Polska zawdzięcza, moim zdaniem, aktywności w sprawie miliardów na drogi, zablokowanych przez UE. Zbigniew Ziobro po kilka razy dziennie zapewniał, że tę kasę dla Polski załatwi. A zauroczony potencjalny elektorat nie zwrócił uwagi, że te obietnice składa europoseł potencjalnie pracujący w Brukseli, interweniować zamierzający w Brukseli, ale jednocześnie od miesięcy przebywający na stałej delegacji w Warszawie. To dopiero kuriozum, ale jak to mówił o swoich wyborcach Jacek Kurski? Kto wie, ten wie, kto nie wie, ten skorzysta z pomocy dobrego wujka Google.
Ale i rząd nie potrafił chyba przekonać do swoich racji, które oczywiście ma, ale w zalewie bojowych okrzyków, gdzieś zatracił ich sens. To przecież nasze służby wykryły sprawę, to nasz rząd informował o tym Brukselę. Unia już o tym wie, Polacy chyba nie. Jaki jest efekt? Ano taki, że notowania premiera spadły aż o 4 pkt. proc., rządu tyle samo. O pracy premiera źle mówi już 61 proc. badanych a o rządzie 68 proc. Jak tak dalej pójdzie, to Donald Tusk będzie musiał ściągnąć z sejmowego archiwum swoje przemówienie z okazji wotum nieufności dla rządu... Marka Belki. To dopiero była demagogia, to był popis pogardy... Ślady tamtego wystąpienia dostrzegamy do dzisiaj.
Więc jak jest? Nic się nie stało, Platformo, nic się nie stało? Niby notowania partyjne w porządku, niby na spadki rządu i premiera niewielu zwraca uwagę... Niby...
Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski