Wiesław Dębski: elekcyjni chcą podłożyć rządzącym potężną świnię
Pamiętam, jak w 1993 roku, roku największego tryumfu wyborczego SLD, pewien prawicowy dziennikarz przestrzegał w studiu telewizyjnym, że Zachód z polską postkomunistyczną lewicą nie będzie rozmawiał. Mieliśmy już przestać marzyć o członkostwie w NATO i UE. Miała być nędza i powszechna rozpacz. Sprawy potoczyły się jednak zupełnie inaczej niż to rysował ów dziennikarz…
28.05.2015 | aktual.: 28.05.2015 12:12
Podobnie będzie zapewne i tym razem. Można zaklinać rzeczywistość, przestrzegać, że Duda nie ma co bujać się po europejskich salonach, że nikt z nim nie będzie chciał gadać. Ale polityka nie lubi pustki. Za kilka miesięcy unijni i amerykańscy politycy (a przede wszystkim dziennikarze) zapomną o "naszym przyjacielu Bronku". I zaczną przyjaźnić się z Endrju. Takie życie, proszę Państwa…
Dlatego nie warto wracać do przeszłej kampanii. Najlepiej najszybciej, jak można, pożegnać tych, którzy naprawdę są winni wyborczych klęsk. I zakasać rękawy do roboty, szanowni Państwo z PO, SLD, PSL.
A i pan Duda, przypadkowy prezydent (pamiętacie z czyich słów skorzystałem???), czyli pan prezydent Andrzej Duda powinien poważnie się zastanowić, jak spełnić nie tylko swoje obietnice, ale i wielkie oczekiwania jego wyborców. A oni chcą właściwie jednego, słyszałem o tym w moim rodzinnym mieście, w którym głosowałem: zmiana, zmiana, zmiana! Czasem w nieco zmienionej wersji: - ja niekoniecznie głosuję na Dudę, ja chcę zmiany!!!
Czy doczekają się tej zmiany, panie prezydencie – elekcie?
Usłyszałem coś jeszcze: mam nadzieję, że Duda uwolni się on od cienia Jarosława Kaczyńskiego. To będzie chyba trudniejsze… Wprawdzie kandydat Duda powtarzał, że będzie prezydentem wszystkich Polaków, ale nie wydaje się to możliwe. Już są pierwsze sygnały. Oto słyszę z obozu elekta, że jeszcze we wrześniu wpłynie do Sejmu ustawa obniżająca wiek przechodzenia na emeryturę. I zastanawiam się dlaczego tak szybko? Bez konsultacji, bez towarzyszącemu zapowiedziom ujawnieniu przynajmniej ogólnych założeń projektu? Bez wskazania, skąd będzie kasa (o kasie jeszcze kandydat mówił często i gęsto)? Wytłumaczenie jest jedno – elekcyjni chcą podłożyć rządzącym potężną świnię!!! Najkrócej można to określić tak: chcą na Ewę Kopacz i jej ludzi przerzucić koszty obietnic Dudy!!! Przede wszystkim oczywiście koszty ekonomiczne, ale także polityczne.
Problem przyszyły szef naszego pięknego kraju może mieć też z odcięciem pępowiny od starej pisowskiej gwardii. Już bowiem są, już opuścili zakamarki, w których ich ukryto. Wprawdzie prezes z dobrotliwym uśmiechem a prof. Pawłowicz nieco wygładzona, ale jeszcze poczekajmy, jeszcze się nie spieszmy. Poseł Macierewicz przecież zupełnie ten sam, nawet uśmieszek wielce znajomy.
Oni Andrzejowi Dudzie nie odpuszczą. Będzie im zresztą tym łatwiej, że i sam prezydent pamięta – za pięć lat znów wybory!
Ważne, kto wie, czy nie najważniejsze, będą jednak październikowe wybory parlamentarne. To tam zdecyduje się, kto NAPRAWDĘ będzie rządził Polską. Tymczasem w ostatnich tygodniach rozsypała się najważniejsza legenda powtarzana do znudzenia (właśnie: do znudzenia) przez obóz platformerski. Ta mianowicie, że PiS nie ma zdolności koalicyjnej. Otóż ma, więcej może mieć nawet możliwość doboru koalicjanta. Jeśli do Sejmu dostanie się ugrupowanie Pawła Kukiza (a dostanie się), to będzie wybór pierwszy. Partie maszerujące do rządu prawie zawsze mogą liczyć na PSL – to wybór drugi. W razie nagłej potrzeby prezes Kaczyński może pochwalić Gierka i usiąść do stołu z Millerem. Ten przecież nie odmówi, już takiej możliwości nie wykluczył; a w kampanii zwalczał Komorowskiego, wielu działaczy Sojuszu otwarcie mówiło, że głosują na Dudę. SLD więc jest wyborem trzecim. Niezła talia kart w rękach szefa PiS, prawda?
A co na to Platforma? Platforma, proszę Państwa, schowała się pod stół, niezdolna do jakiejkolwiek inicjatywy politycznej. Te słowne wybryki ministrów, dowodzących, że pani Ogórek, och sorry, pan Komorowski, "nie był naszym kandydatem", te połajanki Niesiołowskiego z Biernackim, te nieznośne uciekanie od odpowiedzialności wróżą partii rządzącej jak najgorzej. W październiku możemy zobaczyć, że to PO nie ma zdolności koalicyjnej.
A SLD? Sojusz nic już nie musi…
Ale my wiemy swoje. Jak "zmiana" nam się nie spodoba, to zawsze możemy zafundować ją sobie sami – wyjeżdżając do Anglii, Niemiec, czy Szwecji… I niekoniecznie do pracy na zmywaku, bowiem „na zmywaku”, mili Państwo, to młodzi Polacy po studiach pracują często w swoim rodzinnym kraju.
Wiesław Dębski dla Wirtualnej Polski