ŚwiatWielki tankowiec "zniknął" u wybrzeży Angoli. Porwali go piraci czy załoga upozorowała atak?

Wielki tankowiec "zniknął" u wybrzeży Angoli. Porwali go piraci czy załoga upozorowała atak?

Należący do greckiego armatora tankowiec "zniknął" u wybrzeży Angoli, by po kilku dniach odnaleźć się koło Nigerii, ale już bez dużej części drogocennego ładunku. Ta historia wywołała falę komentarzy, ponieważ właściciel statku twierdzi, że został porwany przez piratów, natomiast angolańska marynarka utrzymuje, że to załoga upozorowała atak.

Wielki tankowiec "zniknął" u wybrzeży Angoli. Porwali go piraci czy załoga upozorowała atak?
Źródło zdjęć: © AFP | Anne-Christine Poujoulat

04.02.2014 | aktual.: 04.02.2014 10:42

Zagadkowe losy tankowca MT "Kerala" opisuje na swojej stronie internetowej magazyn "The Atlantic". Ogromna jednostka przewożąca 60 tys. ton oleju napędowego "zniknęła" 18 stycznia - tego dnia urwał się z nią wszelki kontakt.

Zdarzenie to zbiegło się z ostrzegawczymi komunikatami, iż w pobliżu wybrzeża Angoli zauważono podejrzany holownik - sugerowano, że mogą to być nigeryjscy piraci. Dzień przed zaginięciem tankowca, domniemani rabusie mieli operować wyjątkowo blisko jego pozycji. Grecki armator uznał, że wszystkie okoliczności wskazują na to, iż jego statek został porwany.

Piraci z Afryki Zachodniej

Jeszcze kilka lat temu problem piractwa wiązany był w głównej mierze z pogrążoną w chaosie Somalią i napadami na statki handlowe u jej wybrzeży. O ile jednak dzięki wprowadzeniu międzynarodowych patroli morskich oraz zwiększeniu czujności na statkach (a także wynajmowaniu przez nie zbrojnej ochrony), udało się znacznie ograniczyć ataki somalijskich piratów, morskie rozbójnictwo zaczęło się szerzyć po przeciwnej stronie kontynentu.

Piraci grasujący u zachodnich wybrzeży Afryki, rekrutujący się przede wszystkim z Nigeryjczyków, są równie dobrze zorganizowani i uzbrojeni, co ich somalijscy odpowiednicy. Od "kolegów po fachu" różni ich jednak to, że są o wiele brutalniejsi i specjalizują się w piractwie morskim w tradycyjnym rozumieniu, czyli w zdobywaniu łupów, a nie porwaniach dla okupu.

Szkopuł jednak w tym, że nigeryjscy rabusie do tej pory operowali głównie na wodach Zatoki Gwinejskiej i rzadko zapuszczali w inne rejony Atlantyku. Nigdy wcześniej nie zarejestrowano ich aktywności tak daleko na południu, o ile tankowiec MT "Kerala" rzeczywiście padł ich łupem. A angolańska marynarka twierdzi coś zupełnie przeciwnego.

Sfingowane porwanie?

Kiedy po tygodniu "Kerala" odnalazł się niedaleko wybrzeży Nigerii, Angolańczycy w oficjalnym komunikacie podali, że porwanie zostało "sfingowane", załoga "celowo wyłączyła komunikację", a "podejrzany" holownik wcale nie był pirackim statkiem. Pomyłka miała się wziąć stąd, że jednostka tego samego typu w ubiegłym roku została wykorzystana przez piratów do przeprowadzenia ataku u wybrzeży Gabonu.

- 18 stycznia podpłynął do nich (tankowca MT "Kerala" - przyp. red.) holownik, skontaktował się ze statkiem, który podniósł kotwicę i obie jednostki skierowały się w stronę Nigerii - powiedział rzecznik angolańskiej marynarki Augusto Alfredo, cytowany przez Associated Press. - Nasze obawy, że był to akt piractwa, okazały się bezpodstawne. To nic więcej jak symulacja przeprowadzona przez załogę tankowca i właściciela holownika - dodał.

Alfredo nie chciał odpowiedzieć na pytania, jak marynarce udało się ustalić taki przebieg zdarzeń i jaka motywacja przyświecała załodze tankowca. Poinformował jedynie, że być może władze podadzą więcej szczegółów w późniejszym czasie.

Angola tuszuje własną nieudolność?

Wyjaśnienia angolańskiej marynarki nie do końca trzymają się całości, ale komunikat wydany przez greckiego armatora również nie rzuca pełnego światła na sprawę. Poinformowano jedynie, że zniknęła duża część przewożonego oleju napędowego oraz jeden z członków załogi został ranny, lecz odmówiono podania dalszych szczegółów.

Być może klucz do rozwiązania zagadki znalazła AFP, której udało się anonimowo porozmawiać z jednym z przedstawicieli armatora. Twierdzi on, że Angola stara się zatuszować to, że statek z cennym ładunkiem został uprowadzony w rejonie ich odpowiedzialności. Jednocześnie zapowiedział, że dokładne okoliczności zdarzenia ma ustalić śledztwo prowadzone przez amerykańskie służby i Interpol.

W ubiegłym roku Organizacja Narodów Zjednoczonych wyliczyła, że roczne straty związane z działalnością piratów u wybrzeży Afryki Zachodniej sięgają dwóch miliardów dolarów i wpływają na światowe ceny ropy. Zwiększają także koszty rybołówstwa, co odbija się na lokalnych cenach żywności i pozbawia pracy wielu Afrykanów.

Źródło: "The Atlantic", Associated Press, PAP, WP.PL

Źródło artykułu:WP Wiadomości
porwaniestateknigeria
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)