tankowiec

Według greckich dziennikarzy śledczych z "Reporters United", tankowce ścigają się, by przewieźć rosyjską ropę przed nadchodzącym embargiem. Unia Europejska w ramach sankcji zamknęła swoje porty dla rosyjskich statków handlowych. Do końca roku ma całkowicie zakazać importu rosyjskiej ropy. Tankowce omijają obowiązujące sankcje. Proceder odbywa się na międzynarodowych wodach, na otwartym morzu i z dala od lądu. Całkowicie pomijane są najbliższe greckie porty. W ten sposób tamtejsi armatorzy przewożą więcej rosyjskiej ropy niż kiedykolwiek wcześniej. - Prowadzimy śledztwo w sprawie STS, czyli transferu paliw kopalnych z jednego tankowca bezpośrednio na drugi. Po inwazji Rosji na Ukrainę wykryliśmy już przeprowadzenie wielu takich transferów – poinformował Thodoris Chondrogiannos, członek Sieci Dziennikarzy Śledczych "Reporters United". Obserwacje transferów rosyjskiej ropy są prowadzone od tygodni. Jak dodają dziennikarze śledczy, większość tankowców dociera tu przez Morze Czarne. Greckie media milczą o tym procederze. Materiał Deutsche Welle.

Tysiące żołnierzy NATO bierze udział w ćwiczeniach wojskowych na terenie Norwegii, aby sprawdzić zdolność sojuszu do działania w trudnych warunkach pogodowych. Ćwiczenia "Cold Response 22" mają na celu zwiększenie zdolności obronnych Norwegii przed zagrożeniami zewnętrznymi. W manewrach bierze udział około 30 000 żołnierzy, 50 okrętów wojennych i ponad 200 samolotów. Ćwiczenia zostały zaplanowane na długo przed inwazją Rosji w Ukrainie, ale w wyniku ofensywy Rosjan manewry te nabrały dodatkowego znaczenia. We wtorek (22 marca) z niemieckiej Kolonii wyruszył tankowiec powietrzny, Airbus A330, który przelatując nad Norwegią, dostarczył paliwo norweskim myśliwcom F-35 i szwedzkim samolotom Gripen, w ramach ćwiczeń tankowania w powietrzu. Podpułkownik Christian Koernig, który pilotował A330, powiedział, że tego typu ćwiczenia są bardzo ważne w obliczu obecnej sytuacji w Ukrainie oraz rozmieszczenia sił NATO. W ramach operacji tankowania w powietrzu dostarczono prawie dwa miliony litrów paliwa. W manewrach ''Cold Response 22'' biorą udział również polscy żołnierze i pojazdy z 12 Dywizji Zmechanizowanej. Wraz z jednostkami francuskimi i niemieckimi ćwiczą w Norwegii działania bojowe w razie nagłego zagrożenia. Ćwiczenia "Cold Response 22" zakończą się 1 kwietnia.

We wtorek (25 stycznia) u wybrzeży stolicy Peru – Limy, doszło do kolejnego, dużego wycieku ropy naftowej. Stało się to na skutek uszkodzenia podwodnego rurociągu rafineryjnego i jego kolektorów końcowych (PLEM) w rafinerii La Pampilla. Wtorkowy wyciek jest konsekwencją próby ustalenia przyczyn wcześniejszego wycieku, który miał miejsce 18 stycznia. Niestety, podczas swoich prac kontrolerzy spowodowali kolejny wyciek. Cały czas trwa zbieranie ropy naftowej wzdłuż wybrzeża. Zanieczyszczone zostało ok. 1,8 kilometrów kwadratowych linii brzegowej i 7,1 kilometrów kwadratowych morza. Rząd ogłosił 90-dniowy stan wyjątkowy obejmujący tereny przybrzeżne Limy. Ministerstwo Środowiska Peru mówi o ''największej katastrofie ekologicznej'' ostatnich lat. Na prośbę rządu Peru o pomoc międzynarodową, ONZ wysłał do Limy zespół ekspertów, który ma pomóc w usunięciu skutków wycieku ropy. Pierwszy wyciek ropy naftowej z 18 stycznia dotyczył uszkodzenia tankowca Mare Dorium, który rozładowywał ładunek ropy w rafinerii La Pampilla. Skażonych zostało wówczas ok. 18 tys. metrów kwadratowych plaż. Prokuratura oskarżyła hiszpańską firmę Repsol o spowodowanie katastrofy ekologicznej. To do tej firmy należy rafineria La Pampilla. Ministerstwo Środowiska Peru przekazało, że firmie grozić może grozić kara finansowa wysokości 34,5 miliona dolarów. Zarząd Repsolu twierdzi natomiast, że winę za wyciek ropy ponosi erupcja wulkanu niedaleko wysp Tonga, która miała miejsce w sobotę (15 stycznia). Fala uderzeniowa, która dotarła do brzegów Peru właśnie we wtorek (18 stycznia), miała według władz firmy uszkodzić tankowiec. Do wody trafiło wówczas ponad 6000 baryłek ropy. Podwodna erupcja wulkanu Hunga Tonga na Pacyfiku wywołała tsunami o wysokości do 15 metrów. Najbardziej ucierpiały wyspy Tonga. Fale dotarły również do wybrzeży Japonii, Stanów Zjednoczonych, a także do Peru. Erupcja spowodowała także powstanie tzw. meteotsunami. Jest ono wynikiem nagłych i silnych zmian w ciśnieniu atmosferycznym, które powoduje podniesienie się poziomu wody. Nadmorskie miasta Hiszpanii i Portugalii odnotowały miejscami wzrost poziomu wody przy brzegach aż o 50 centymetrów.