Francja w ogniu. Tysiące policjantów na ulicach, zamieszki trwają
Francuskie władze robią wszystko, by stłumić zamieszki, jakie wybuchły w całym kraju po śmierci 17-letniego Nahela - zastrzelonego podczas kontroli drogowej. Przed czwartą nocą protestów zmobilizowano we Francji 45 tys. policjantów i żandarmów. W wielu miastach płoną całe ulice, a sklepy są rabowane.
W piątek wieczorem najbardziej napięta sytuacja panowała w Lyonie, gdzie pod koniec dnia doszło do kilku starć manifestantów z policją.
Około godz. 20. w centrum miasta, mimo zakazu wydanego przez prefekturę, zebrało się około 1,3 tys. zamaskowanych demonstrantów, którzy odpalali sztuczne ognie. Prócz koktajli Mołotowa jest to ulubiona broń sprawców zamieszek - wyjaśnia telewizja BFMTV. Policja odpowiedziała gazem łzawiącym.
Minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin nakazał policji uruchomienie w nocy z piątku na sobotę jednostek wyspecjalizowanych, takich jak GIGN (Grupa Interwencyjna Żandarmerii Narodowej), BRI (Brygada Poszukiwań i Interwencji) czy taktyczna jednostka policji RAID.
Ponadto w piątek MSW zażądało od prefektów wstrzymania kursowania autobusów i tramwajów w całym kraju po godz. 21. z uwagi na zamieszki.
Zamieszki we francuskich miastach patrolowane są przez 29 helikopterów oraz drony. W sieci są już nagrania między innymi z Bordeaux - widoczny jest właśnie patrolujący miasto śmigłowiec oraz zamieszki na ulicach.
Wcześniej prezydent Francji Emmanuel Macron zaapelował do rodziców, by wieczorem zatrzymali w domach nastolatków - średnia wieku uczestników zamieszek wynosi 17 lat. Podpalenia, rabunki i starcia ze służbami to problem wielu francuskich miast.
W regionie paryskim odwołano wiele zaplanowanych na piątek koncertów i wieczornych wydarzeń. W wielu miejscach płoną całe ulice - a wraz z nimi zaparkowane samochody. Protestujący zamieniają się też często po prostu w kradnących.
Z kolei szkoły zrezygnowały z organizacji zabaw i kiermaszów, które co roku planowane są na tydzień przed zakończeniem roku szkolnego.
Francja staje w ogniu. Zamieszki na ulicach
17-letni Nahel nie zastosował się do poleceń funkcjonariuszy podczas kontroli drogowej. Dramatyczne sceny rozegrały się we wtorkowy poranek 27 czerwca. Kanarkowożółty mercedes klasy A z polskimi tablicami rejestracyjnymi jechał z dużą prędkością buspasem. Widzący to patrol policji zareagował i podjął pościg.
W samochodzie znajdowały się trzy osoby. Jedna jest wciąż poszukiwana. 17-latek pochodzenia algierskiego nie zareagował na wezwania policjantów i odmówił poddania się kontroli.
Chłopak usiłował przejechać policjanta, na co ten zareagował użyciem broni. Nastolatek zmarł w wyniku odniesionych ran.
Źródło: PAP/WP Wiadomości