Wiejas: "Dwie twarze abp Gądeckiego. Nie pomoże ścigać pedofila" (Opinia)
Abp Stanisław Gądecki ma dwie twarze. Jedną, przepełnioną bólem, pokazuje, gdy przeprasza ofiary wykorzystywane seksualnie przez duchownych. Drugą widzimy, gdy odmawia współpracy z prokuraturą, która ściga jednego z "wilków w koloratkach".
11.06.2019 | aktual.: 11.06.2019 12:31
11 maja 2019 roku. Już pierwszego dnia setki tysięcy Polaków ogląda firm braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu". Widzą zło, którego dzieci doświadczyły ze strony niektórych duchownych. Przeraża ich, że niektórzy zwierzchnicy w imię źle pojętego dobra Kościoła starali się sprawy tuszować.
Film ogląda również metropolita poznański, a równocześnie przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, abp Stanisław Gądecki.
Wydaje się poruszony, wydaje oświadczenie: "Niektóre sprawy ukazane w filmie były już znane, inne nieznane. Te znane trzeba raz jeszcze dokładnie przeanalizować, w przypadku nieznanych należy rozpocząć procesy tak, aby dobro pokrzywdzonych było chronione przede wszystkim i nade wszystko".
Metropolita poznański pisze również: "Jestem przekonany, że także ten film przyczyni się do jeszcze dokładniejszego przestrzegania wytycznych dotyczących ochrony dzieci i młodzieży w Kościele, jak i do wprowadzenia w życie zasad prewencji w każdej diecezji przez wszystkich księży biskupów oraz do przestrzegania przedwczoraj [9 maja 2019 roku – red.] ogłoszonego motu proprio papieża Franciszka".
Czy arcybiskup zna wytyczne papieża?
List apostolski motu proprio "Wy jesteście światłem świata", na który powołuje się polski hierarcha, dotyczy procedur zgłaszania przypadków molestowania i przemocy seksualnej oraz rozliczenia biskupów z ich działań.
Papież Franciszek wyraźnie podkreśla w liście: "Niniejsze przepisy stosuje się bez uszczerbku dla praw i obowiązków ustanowionych gdziekolwiek w ustawodawstwie państwowym, w szczególności dotyczących ewentualnych obowiązków zawiadomienia właściwych władz cywilnych".
Tyle teorii. Praktyka, którą stosuje, tak pięknie współczujący ofiarom, abp Stanisław Gądecki wskazuje, że prawo ziemskie ukrył w jakimś mrocznym miejscu.
Prokuratura w Poznaniu od wielu miesięcy prowadzi postępowanie w sprawie duchownego z Chodzieży, który miał wykorzystać seksualnie jednego z ministrantów. W śledztwie pomogłyby dokumenty z postępowania kanonicznego. Gdy prokuratura zwróciła się o nie, usłyszała: "Nie". Powód – "tajemnica zawodowa".
Czas rozliczeń z "wilkami w koloratkach" mógł już minąć
Stanowiska abp Gądeckiego nie zmieniło to, że prokurator zwolnił stronę kościelną z tej tajemnicy. Adwokaci kurii podnosili, że postanowienie prokuratury "narusza liczne przepisy prawa powszechnego i kanonicznego" i odwołali się do sądu.
W ostatni poniedziałek sąd zobowiązał kurię do przekazania prokuraturze dokumentacji z kościelnego postępowania. Niewiele to zmienia dla prokuratorskiego postępowania – dokumenty zostały przesłane do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary.
Możliwe, że dobry czas na rozliczenie duchownych-przestępców, których jezuita o. Jacek Prusak nazwał "wilkami w koloratkach", bezpowrotnie minął. Państwo było jedynie stać na podniesienie kar za pedofilię, ale na skuteczne ich rozliczenie może być za słabe. Prokurator może sobie teraz pokorespondować z Watykanem, a powodzenia mu nie wróżę.
Całą otwartość deklarowaną przez abp Stanisława Gądeckiego i współpracę z ziemskimi sądami nakazaną w liście apostolskim papieża Franciszka diabli wzięli.