Więcej Polaków źle ocenia Tuska, niż go chwali
To co podpowiadała dwa tygodnie temu intuicja, znalazło twarde potwierdzenie w dzisiejszym sondażu. Zarówno Platformie Obywatelskiej jak i rządowi, a nawet samemu premierowi, słupki nie tylko nie chcą już rosnąc, ale obrały zdecydowany kierunek w dół.
Spadki są na tyle znaczące, że są zapewne już głównym tematem rozmyślań spin doktorów PO w gabinetach kancelarii premiera. Bo oto po raz pierwszy od początku badań Wirtualnej Polski, a zapewne też w ogóle od początku rządów Platformy, oceny negatywne dla Donalda Tuska przeważają nad pozytywnymi. Dotąd spadki poparcia nie imały się szefa rządu zbyt dotkliwie. To na nim opierała się i opiera nadal popularność Platformy Obywatelskiej. Dziś jednak widać, że nawet urok osobisty Donalda Tuska i jego zdolność zjednywania sobie sympatii powoli zawodzą, choć nadal są w znacznym stopniu skuteczne. W ciągu dwóch tygodni o 5% zmniejszyła się grupa Polaków oceniająca premiera „raczej dobrze". Tych, którzy oceniają Donalda Tuska „zdecydowanie dobrze" jest tyle samo co poprzednio, ale to tylko 4%. (Warto zauważyć przy tym, że nawet prezydent Lech Kaczyński ma dziś więcej zdecydowanych zwolenników - 7%). I tak premiera ocenia dziś dobrze i bardzo dobrze 41% Polaków, źle i zdecydowanie źle 42%.
Jeszcze gorzej dzieje się z notowaniami rządu, który kolejny tydzień jest najgorzej ocenianą instytucją władzy w Polsce. Dobrze i zdecydowanie dobrze ocenia jego pracę zaledwie 26%, źle i zdecydowanie źle aż 70%! W ciągu dwóch tygodni gabinet stracił 4% pozytywnych opinii, zyskał 5% negatywnych. To oczywiście efekt ostatnich tygodni rządzenia, które ekipa Tuska z pewnością nie może zaliczyć do udanych. Skandal z tajemniczą samobójczą śmiercią jednego z bezpośrednich zabójców Krzysztofa Olewnika, dymisja ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego i informacja o zniszczeniu dowodów w postępowaniu mającym wykryć rzeczywistego zleceniodawcę zbrodni na Olewniku, dała znów obraz bezradnej wobec świata przestępczego władzy państwa. Powrócił tak wyśmiewany w kampanii przez Platformę „układ" tym razem w postaci używanego przez ministra Czumę określenia „związki przestępczo-policyjno-biznesowe". Opinia publiczna po tym, jak dziwnie nieudolnym w tej sprawie był wymiar sprawiedliwości pod rządami Zbigniewa Ćwiąkalskiego,
wystawiła za to żółtą kartkę Platformie i rządowi. Mimo, że specjaliści od marketingu politycznego PO bardzo się starali, by powstało wrażenie, że odpowiedzialność może ponosić wyłącznie były minister, a nie premier czy Platforma.
Podobnie na obecny spadek notowań zapracowali premier Donald Tusk i minister finansów Jacek Rostowski w sferze, w której liberałowie podobno byli specjalistami, czyli w finansach i gospodarce. Najpierw przegłosowano w Sejmie budżet, który wbrew alarmistycznym opiniom ekspertów, opozycji i nawet Unii Europejskiej, został zaprojektowany z absolutnie nierealistycznymi wskaźnikami, a potem, raptem w trzy tygodnie po tym głosowaniu, ogłoszono, że jednak jest kryzys, i że gwałtownie trzeba szukać oszczędności. Wglądało to tak, jakby nic niczego nie podejrzewających polityków PO ów kryzys zaszedł od tyłu i… zaatakował zupełnie znienacka. Trudno oprzeć się wrażeniu, że obaj i premier, i szef finansów, przy okazji budżetu popisali się więc znaczną niekompetencją. Niestety gwałtowne oszczędności na chybcika, byle załatać dziurę budżetową, skutkują cięciami najprostszymi – ograniczenie inwestycji, cięciami w wynagrodzeniach (dziennik „Polska" napisał niedawno, że policjanci nie będą dostawać dodatków i premii, nie
spotkałam się dotąd z dementi tej informacji) i rezygnacją z niezbędnej i ustawowo mającej zagwarantowane finansowanie reformy polskiej armii. To się zapewne opinii publicznej nie może podobać.
Spadek notuje też Platforma Obywatelska – w ciągu dwóch tygodni ubyło jej aż 7% zwolenników. Dziś na PO chce głosować 36%, a na PiS - 19%. Partia Jarosława Kaczyńskiego zanotowało wzrost poparcia o 3%, ale nie może to być satysfakcjonujące dla tej partii. Widać wyraźnie, że PiS nie ma zdolności przechwycenia elektoratu PO, który zawiedziony jej rządami, szuka na razie jakieś innej oferty politycznej. Dziś chęć głosowania na inną partię – w tym być może na Polskę XXI, która może mieć większe szanse niż PiS na przechwycenie rozczarowanych wyborców PO – deklaruje 8% Polaków, a 16% nie wie, na kogo głosować. Nie jest wykluczone, że ruch Rafała Dutkiewicza ma więc całkiem wyraźnie zarysowaną przestrzeń, którą, jeśli tylko będzie umiał, ma szanse zagospodarować.
Joanna Lichocka, publicystka "Rzeczpospolitej", specjalnie dla Wirtualnej Polski