Tragedia okazją do pokazania ludzkiej twarzy
- To brutalne co powiem, ale prawdziwe. W krajach takich jak Polska, w których tragedie, na szczęście, nie wydarzają się zbyt często politycy starają się wykorzystać je maksymalnie. Bo może być tak, że w czasie ich kadencji druga taka okazja się nie zdarzy - wyjaśnia prof. Pawelczyk.
3 marca 2012 roku w tragedii kolejowej pod Szczekocinami zginęło 16 osób. 57 zostało rannych. Na miejscu pojawiły się najważniejsze osoby w państwie. Byli prezydent Bronisław Komorowski, premier Donald Tusk oraz ministrowie: zdrowia i transportu Bartosz Arłukowicz i Sławomir Nowak. Po tym wypadku w całym kraju wprowadzono dwudniową żałobę narodową.
- Moim zdaniem zrozumiałe było pojawienie się w Szczekocinach ministra zdrowia czy ministra transportu. Obecność premiera czy prezydenta uważam za grzanie wizerunku - ocenia prof. Pawełczyk z Uniwersytetu Adam Mickiewicza.