Wichury, powodzie, pożary

Polityk na pomoc

Obraz

/ 11"Politycy starają się wykorzystać tragedie maksymalnie"

Obraz
© PAP

- Wszelkiego rodzaju nieszczęścia dają im szansę pochylenia się nad ludźmi, których spotkała tragedia. Politycy mogą wtedy zademonstrować swoje współczujące oblicze, nadać swojemu wizerunkowi ludzki i troskliwy wymiar - mówi Wirtualnej Polsce ekspert ds. wizerunku politycznego prof. Piotr Pawełczyk z Uniwersytetu Adama Mickiewicza.

A czy troska jest prawdziwa, a obecność pożądana? - To już zupełnie inny temat - uważa rozmówca WP.

(WP, Mariusz Szymczuk, oprac.: mg)

/ 11Kopacz pokazała zainteresowanie

Obraz
© PAP

Ostatni weekend nie był łatwy dla mieszkańców wielu rejonów Polski. Silny wiatr zabrał dobytek życia ludzi między innymi w kujawsko-pomorskim. W poniedziałek rano tereny dotknięte wichurami odwiedziła minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska. - Wszyscy są bardzo przerażeni, bo to była naprawdę trudna noc - oceniła szefowa MSW.

Niemal w tym samym czasie w Warszawie obradował Zespół Zarządzania Kryzysowego pod przewodnictwem Ewy Kopacz. Szefowa rządu obiecała szybkie oszacowanie strat i pomoc najbardziej poszykowanym.
- Premier odpytała szefów poszczególnych służb, po posiedzeniu wyszła do dziennikarzy, ale my niczego nowego się nie dowiedzieliśmy. Powiedziała, że była jedna ofiara śmiertelna, że jest ileś dachów zerwanych etc. Nic nie powiedziała, ale pokazała, że się interesuje. To było bardzo zmyślnie zrobione - mówi WP Zbigniew Lazar, specjalista ds. kształtowania wizerunku.

- Ewa Kopacz, gdy jest ładna pogoda, jeździ na wycieczki, a gdy ludzie potrzebują pomocy, zamyka się w gabinetach - skomentowała działania premier kandydata PiS na to stanowisko Beata Szydło. Ta z kolei odwiedziła poszkodowanych przez wichury w swoim okręgu wyborczym, co oczywiście skrytykowali politycy Platformy Obywatelskiej.

/ 11Tragedia okazją do pokazania ludzkiej twarzy

Obraz
© PAP

- To brutalne co powiem, ale prawdziwe. W krajach takich jak Polska, w których tragedie, na szczęście, nie wydarzają się zbyt często politycy starają się wykorzystać je maksymalnie. Bo może być tak, że w czasie ich kadencji druga taka okazja się nie zdarzy - wyjaśnia prof. Pawelczyk.

3 marca 2012 roku w tragedii kolejowej pod Szczekocinami zginęło 16 osób. 57 zostało rannych. Na miejscu pojawiły się najważniejsze osoby w państwie. Byli prezydent Bronisław Komorowski, premier Donald Tusk oraz ministrowie: zdrowia i transportu Bartosz Arłukowicz i Sławomir Nowak. Po tym wypadku w całym kraju wprowadzono dwudniową żałobę narodową.

- Moim zdaniem zrozumiałe było pojawienie się w Szczekocinach ministra zdrowia czy ministra transportu. Obecność premiera czy prezydenta uważam za grzanie wizerunku - ocenia prof. Pawełczyk z Uniwersytetu Adam Mickiewicza.

/ 11W Ameryce byłoby inaczej?

Obraz
© PAP

22 lipca 2007 doszło do katastrofy polskiego autokaru w Vizille, na południu Francji. 26 Polaków zginęło, 24 osoby zostały ranne. Do Francji polecieli prezydent Kaczyński oraz ministrowie: zdrowia Bolesław Piecha i transportu Jerzy Polaczek. W Polsce ogłoszona została żałoba narodowa.

- Jeżeli coś takiego zdarza się, na szczęście, rzadko to wywołuje większy rezonans. Podejrzewam, że gdyby taka katastrofa przydarzyła się podróżującym Amerykanom, to nie sądzę, żeby na miejsce jechał prezydent Obama - twierdzi Piotr Pawelczyk.

/ 11Czasem mecz wypiera tragedię

Obraz
© PAP

- Poszkodowani oczekują od odwiedzających ich polityków konkretnych zapewnień o pomocy, o finansowym wsparciu. Wiadomo, że nie wszyscy z tych polityków dysponują takimi możliwościami - podkreśla prof. Pawełczyk.

- W przypadku osób, które piastują określone funkcje to jest niejako obowiązek, by pojawić się na miejscu jakiejś tragedii. Ale czasem jadą tam ludzie, którzy poza tym, że się pokażą nic innego nie mogą zrobić - dodaje Pawełczyk i zaznacza, że to, czym interesują się politycy, często określają media.

- Gdy jest kiepska koniunktura medialna temat pijanych kierowców i wypadku z ofiarami funkcjonuje w mediach bardzo długo. Są komentatorzy, dyskusje i pojawia się na miejscu na przykład premier, który mówi o tym, że w samochodach będą obowiązkowo montowane alkomaty. Politycy czują się wywołani do odpowiedzi. Ale czasem kilka ofiar strasznego wypadku potrafi przykryć mecz piłkarski. I to tam są politycy - zauważa rozmówca WP.

/ 11Prezes na wałach

Obraz
© PAP

Powódź dotknęła niektóre rejony naszego kraju także w 2010 roku. W miejscach zagrożonych zalaniem był ówczesny premier Donald Tusk, ale nie tylko. - Prezes zmienia swoje plany. Zamiast wyjazdu do Łodzi jedzie na południe Polski w okolice Tarnobrzegu. Sprawdzi stan przygotowań przeciwpowodziowych - ogłosił wiosną 2010 roku ówczesny rzecznik PiS Adam Hofman.

W Polsce trwała wtedy kampania przed wyborami prezydenckimi, w których Jarosław Kaczyński mierzył się z Bronisławem Komorowskim. Na ruch Kaczyńskiego natychmiast zareagowali sztabowcy PO.

/ 11Kłótnia z powodzią w tle

Obraz
© PAP

- Z jakich środków finansowany jest wyjazd Jarosława Kaczyńskiego? Czy w związku z tym zapowiedzianym zawieszeniem kampanii, prezes przestanie spotykać się z wyborcami, nie będzie wypowiadał się do mediów, a PiS zawiesi emitowanie spotów. Z tym bowiem wiązałoby się zawieszenie kampanii wyborczej. W innym razie jest to oszustwo - skwitował szef sztabu PO Tadeusz Zwiefka.

- Wały przeciwpowodziowe od 1997 roku pojawiają się w wypowiedziach polityków regularnie. To jest czysta gra polityczna, sceneria, na której buduje się wizerunek człowieka troskliwego - ocenia prof. Pawełczyk.

/ 11Powódź z 1997 roku podtopiła Cimoszewicza

Obraz
© PAP

- To jest kolejny przypadek, kiedy potwierdza się, że trzeba być przezornym i trzeba się ubezpieczać, a ta prawda jest ciągle mało powszechna - powiedział ówczesny premier Włodzimierz Cimoszewicz i prawdopodobnie te słowa będą mu się śniły do końca życia.
Powódź tysiąclecia pochłonęła 114 ofiar, w tym aż 56 w Polsce. Wylały wtedy dorzecza rzek Bóbr, Bystrzyca, Kaczawa, Kwisa, Mała Panew, Nysa Kłodzka, Nysa Łużycka, Odra, Olza, Oława, Skora, Szprotawa, Ślęza i Widawa, a także górnej Wisły i Łaby. W Polsce najbardziej ucierpiały Wrocław i Opole.

- SLD i rząd Cimoszewicza przepadły w wyborach w dużej mierze w konsekwencji tego jednego zdania - ocenia ekspert ds. wizerunku Zbigniew Lazar.
- Premier Cimoszewicz powiedział prawdę, niewygodną prawdę. Oburzenie społeczeństwa pewnie bardziej wynikało nie z tego, co powiedział, ale kiedy to powiedział.

/ 11Na fali wypłynął Bogdan Zdrojewski

Obraz
© PAP

W relacjach z powodzi w 1997 roku pojawia się Bogdan Zdrojewski. Dziś europoseł PO, ale wówczas prezydent zalanego wodą Wrocławia.

Trzy miesiące po powodzi tysiąclecia Zdrojewski został senatorem. Przez 3 lata, zgodnie z obowiązującym wtedy prawem, łączył mandat z funkcją prezydenta miasta.

10 / 11W Polsce brakuje empatycznych polityków

Obraz
© PAP

Zarówno Donald Tusk jak i Lech Kaczyński pojawili się w 13 kwietnia 2009 roku w Kamieniu Pomorskim, gdzie w nocy z pierwszego na drugi dzień Świąt Wielkanocnych doszło do tragicznego pożaru hotelu socjalnego.
Zginęły wówczas 23 osoby, 21 zostało rannych. Lech Kaczyński zarządził trzydniową żałobę narodową. Tusk był też w Jankowie Przygodzkim. Tam 13 listopada 2013 roku doszło do wybuchu gazu i gigantycznego pożaru. Zginęły 2 osoby, 13 zostało rannych.

- Za mistrza grania empatią uważa się byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Billa Clintona. Mówi się, że do perfekcji opanował życzliwe wychylanie się do ludzi. W Polsce jest trudno o tak empatycznych polityków. To jest cecha, którą politycy mają na początku kariery, a potem gdzieś ją gubią. Część z nich nigdy jej nie miała - dodaje prof. Pawełczyk.

11 / 11Gdzie jest granica?

Obraz
© PAP

- Oczywiście są wydarzenia, które politycy powinni sobie darować. Zwłaszcza w kontekście tragedii bardzo osobistych. Natomiast, jeśli nieszczęście dotyka pewną społeczność lokalną czy różnych ludzi, z różnych zakątków kraju nie można tego zignorować. Wtedy jedni politycy mają obowiązek się pojawić, a inni powinni sobie zadać pytanie czy mają prawo tam być. Tam gdzie musi pojawić się wojewoda czy wójt nie zawsze musi być premier - stwierdza Piotr Pawełczyk.

Gdzie jest zatem linia, której politycy nie powinni przekraczać?

- Odpowiedź jest znana od lat. Jeśli nie wiesz jak się zachować, zachowaj się przyzwoicie. Zawsze powinni zapytać sami siebie, czy naprawdę powinni gdzieś pojechać, czy pomogą. I jeśli mogą coś pomóc, niech jadą. Lecz jeśli robią to tylko dlatego, że będzie to dobrze widziane, to niech zadadzą sobie kolejne pytanie. Czy warto zapłacić tę cenę przyzwoitości - podsumowuje prof. Piotr Pawełczyk.

Wybrane dla Ciebie
Afera z krawatem Hegsetha. Tak wyglądał na spotkaniu z Zełenskim
Afera z krawatem Hegsetha. Tak wyglądał na spotkaniu z Zełenskim
Merz o spotkaniu Trump-Zełenski. Złe wieści dla Ukrainy
Merz o spotkaniu Trump-Zełenski. Złe wieści dla Ukrainy
Polacy wskazują na Merkel, Szczęsny ratuje Barcelonę [SKRÓT DNIA]
Polacy wskazują na Merkel, Szczęsny ratuje Barcelonę [SKRÓT DNIA]
Szalona ucieczka matizem zakończona dramatycznym wypadkiem. Nagranie
Szalona ucieczka matizem zakończona dramatycznym wypadkiem. Nagranie
Amerykański generał przyznał, że pomaga mu ChatGPT
Amerykański generał przyznał, że pomaga mu ChatGPT
Sum gigant w Poznaniu. "Tę rybę już znam"
Sum gigant w Poznaniu. "Tę rybę już znam"
Nowe informacje po wypadku autokaru w Austrii. Stan Polaków ciężki
Nowe informacje po wypadku autokaru w Austrii. Stan Polaków ciężki
Dachowanie na S7. Jest nagranie z policji
Dachowanie na S7. Jest nagranie z policji
Zadzwoniła na 112. Zadziwiająca rozmowa z operatorem
Zadzwoniła na 112. Zadziwiająca rozmowa z operatorem
Gigantyczny karambol na północy Europy. Wszystko przez "czarny lód"
Gigantyczny karambol na północy Europy. Wszystko przez "czarny lód"
Trump spotka się z Kimem? Trwają rozmowy
Trump spotka się z Kimem? Trwają rozmowy
Kwaśniewski wyznał, jak Rosjanie go wkręcili w rozmowę z Poroszenką
Kwaśniewski wyznał, jak Rosjanie go wkręcili w rozmowę z Poroszenką