Wcześniej palili kukłę Putina i nabijali Kaczora Donalda na ogrodzenie. Będzie powtórka?
W przeddzień rocznicy katastrofy smoleńskiej odbędzie się demonstracja przed Ambasadą Federacji Rosyjskiej w Warszawie. Szef Klubów „Gazety Polskiej”, nawołując do pikietowania placówki, pisze: - Sprawa wyjaśnienia przyczyn tragedii smoleńskiej jest dla nas Polaków sprawą honoru i jej nie odpuścimy.
09.04.2017 | aktual.: 09.04.2017 11:32
Organizatorem są wspierające Prawo i Sprawiedliwość Kluby "Gazety Polskiej". Demonstracja ma się odbyć wieczorem przy ulicy Belwederskiej w Warszawie.
- Upomnijmy się o zwrot kluczowych dowodów niezbędnych dla pełnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy rządowego Tu-154M - nawołuje Adam Borowski, szef stołecznych struktur Klubów "GP.
W minionym roku demonstrowało 150-200 osób. Hasła w tych corocznych demonstracjach to zwykle żądania zwrotu wraku przez Rosjan i ukarania polskich urzędników - Bronisława Komorowskiego, Donalda Tuska, Tomasza Arabskiego, Ewy Kopacz i innych. Przed rokiem najbardziej radykalne były żądania Ewy Stankiewicz ze Stowarzyszenia Solidarni 2010. Mówiła ona, że "póki my nie ukarzemy karą śmierci za śmierć polskiego prezydenta, nie możemy mówić o suwerennym państwie".
Na poprzednich demonstracjach spalono kukłę Władimira Putina. Z kolei na transparentach były hasła jak "Putin morderca. Tusk zdrajca", "mgła nie osłoni zdrajców Polski", "tu jest Polska" czy "hańba!" i "dla Putina Norymberga!".
W przeddzień pierwszej rocznicy katastrofy demonstrowało ponad tysiąc osób. Tegoroczna demonstracja ma się zakończyć marszem spod ambasady Rosji pod Pałac Prezydencki przy Krakowskim Przedmieściu.