Watykan. Kolejne wątki w sprawie zaginionej 15‑latki
W czwartek w Watykanie doszło do wyczekiwanego przez rodzinę Orlandi momentu. Na cmentarzu Teutońskim przy bazylice św. Piotra otwarto grobowiec, w którym podejrzewano że zakopane jest ciało zaginionej w 1983 roku Emanueli. Zamiast przełomu w sprawie, pojawiły się kolejne pytania.
Krótko po godzinie 8 w kilkanaście osób zgromadziło sie wokół grobowca z rzeźbą anioła trzymającego kartkę z napisem "RIP". Obok rodziny zaginionej Emanueli pojawili się reprezentaci Stolicy Apostolskiej, Żandarmerii Watykańskiejoraz świeccy pracownicy Stolicy Piotrowej.
Po modlitwie - decyzją Watykanu - otwarto dwie krypty. To właśnie tam, według wskazówek anonimowego informatora, miało znajdować się ciało dziewczynki. Ciała po raz kolejny nie znaleziono, za to uwagę śledczych przykuło inne znalezisko. W grobach nie było śladu po dwóch księżnych, które powinny się tam znajdować. - Dlaczego tyle osób skierowało nas na ten cmentarz? Czy krewni księżnych wiedzieli, że wewnątrz nie ma ciał? - pytał Pietro Orlandi.
To właśnie brat zaginionej dziewczynki od prawie 4 dekad walczy o ujawnienie prawdy. Na początku roku spotkał się z kardynałem Pietro Parolinem, watykańskim sekretarzem stanu. Według włoskiej agencji ANSA, Orlandi miał przedstawić szereg żądań, w tym właśnie przeszukania grobowców na cmentarzu Teutońskim w Watykanie.
- Po zdjęciu płyty z pierwszego grobu, pracownicy kopali w ziemi na głębokość około 30 centymetrów. Odkryli, że pod spodem znajduje się wydrążony dół, miał rozmiary około 3 metry na 4. Był jednak kompletnie pusty. W przypadku drugiego z grobów wystarczyło tylko otworzyć wierzch sarkofagu - w nim również nic nie było - relacjonował dziennikarzom Pietro Orlandi.
W kryptach miały znajdować się ciała dwóch niemieckich arystokratek - księżnej Sophie von Hohenlohe oraz Carlotty Federiki Meklemburskiej. Obie kobiety zmarły w I poł. XIX wieku. Obecnie Stolica Apostolska analizuje dokumentacje dotyczącą dwóch renowacji cmentarza. - Prace były prowadzone pod koniec XIX w. oraz na przełomie lat 60-tych i 70-tych - podaje portal vaticannews.va.
Prawniczka rodziny Orlandich, Laura Sgro, przyznała w czawartek, że to "wstyd że po 36 latach w sprawie Emanueli nie doświadczono sprawiedliwości". - Musi zostać odnaleziona - zapowiedziała mecenas.
Blisko 4 dekady walki o prawdę
Na początku kwietnia, po ponad 30 latach, Stolica Apostolska zdecydowała się otworzyć wewnętrzne śledztwo dot. zaginionej Emanueli Orlandi. - Dochodzenie rusza ponownie z powodu nowego wątku w sprawie - mówiła w kwietniu prawniczka rodziny Laura Sgro.
Emanuela Orlandi zaginęła w 1983 roku. Wyszła na lekcję muzyki, po czym zaginęła bez śladu. Przez ponad 30 lat pojawiały się różne wersje dot. zaginięcia 15-latki. Niektórzy twierdzili, że została porwana, aby zaszantażować Watykan. Porywacze chcieli w ten sposób wymóc na Stolicy Piotrowej uwolnienie Alego Agcy - zamachowca, który próbował zabić Jana Pawła II. Inni doszukiwali się w sprawie wątków mafijnych - według tej wersji Orladni miała paść ofiarą porachunków między Bankiem Watykańskim a rzymskim gangiem.
Ostatnią hipotezę kilka lat temu obalili sami śledczy. Szczątków 15-latki próbowano, bez rezultatów, szukać w grobie jednego z szefów gangu Banda della Magliana w rzymskiej bazylice. Mężczyznę podejrzewano o udział w porwaniu Emanueli. Po zakończeniu czynności zwłoki gangstera, pochowanego jako "dobrodzieja Kościoła", zostały usunięty z bazyliki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: vaticannews.va, TVN24, ANSA