Właściciel zagrodził działkę... wyciętymi drzewami. "Zablokował ulicę"
"Był lasek, będzie blok".
25.02.2017 14:21
"Lex Szyszko" sieje spustoszenie w Warszawie. Codziennie dochodzi do masowej wycinki drzew - o jednej z nich poinformowała nas czytelniczka WawaLove.pl. - Był lasek, będzie blok - napisała mieszkanka osiedla przy ulicy Szulborskiej, dołączając zdjęcia niezabezpieczonego terenu, na którym prowadzone są prace. Co więcej, właściciel ogrodził działkę... wyciętymi drzewami.
Lasek przy ulicy Szulborskiej na warszawskiej Woli był ważnym, zielonym terenem dla mieszkańców tej części stolicy. Pomimo tego, że nieopodal znajdują się takie parki jak Sowińskiego, Szymańskiego czy Moczydło, chwalili sobie, że wśród licznych bloków jest jeszcze miejsce na taki roślinny krajobraz. - Jeździli z dziećmi na sankach, inni wychodzili na spacery z psami. Ten lasek był idealny - opowiada czytelniczka WawaLove.pl
Jednak teren należy do prywatnego właściciela, który jak wielu innych zdecydował się na masową wycinkę drzew. Pozwalają mu na to znowelizowane od 1 stycznia przepisy (tzw. "Ustawy Szyszki"), które nie wymagają pozwolenia na ścięcie drzewa na prywatnej posesji.W ustawie określono, że nie wolno wycinać drzew, jeśli na wysokości 130 cm mają obwód większy niż 100 cm. Podobnych warunków, utrudniających wycinkę jest więcej. Niestety, efekt nowych przepisów jest taki, że właściciele terenów wycinają drzewa na potęgę, nie sprawdzając nawet czy wolno im to robić. Sprawę usuwania drzew w stolicy szerzej opisaliśmy tutaj .
Wycinka przy ulicy Szulborskiej trwa już trzeci tydzień. - Prace są prowadzone w soboty: od rana wycinka, wieczorem wywożą drzewa pocięte na kawałki. - czytamy w wiadomości od czytelniczki WawaLove.pl. Według niej, teren nie jest należycie zabezpieczony. - Wokół działki nie ma nawet taśmy ostrzegawczej - ubolewa autorka.
Taśmy może nie ma, ale właściciel wpadł na inny, nietypowy pomysł na ogrodzenie działki. Zrobił to za pomocą... wyciętych drzew. - Tym samym zablokował część ulicy, która przynależy do działki, uniemożliwiając przejazd samochodów albo parkowanie. Nie jestem kierowcą, więc nie ubolewam nad zablokowaną drogą, ale wiem, że właściciel działki ma teraz wśród mieszkańców osiedla sporo przeciwników - twierdzi autorka wiadomości.
Czytelniczka WawaLove.pl przyznaje, że widok kilkudziesięciu ścietych drzew z ulubionego, osiedlowego lasku jest przykry dla mieszkańców. - Przez to, że można to robić legalnie, obawiam sie, że wiele takich zielonych terenów znkinie z mapy Warszawy i powstaną kolejne betonowe osiedla - mówi rozgoryczona. - Był lasek, teraz będą bloki. Ktoś na tym musi zarobić - dodaje.
Przeczytajcie również: Problemy podwarszawskich gmin. Kiedyś Sasin, teraz Szyszko?