Warszawa. Nie żyje Julian Kulski "Goliat"
Zmarł Julian Kulski "Goliat", ochotnik do Powstania Warszawskiego. Miał 91 lat. Był synem wiceprezydenta Warszawy Juliana Spitosława Kulskiego.
- W wieku 91 lat zmarł ppłk Julian Kulski "Goliat", ochotnik do Powstania Warszawskiego, zgrupowanie "Żniwiarz" - poinformowano na profilu "Nie Zapomnij O Nas, Powstańcach Warszawskich" na Facebooku.
- Od Powstania Warszawskiego minęło ponad 70 lat; ktokolwiek krytykuje podjęcie walki, a nie przeżył pięciu lat okupacji, powinien być cicho. Przez te pięć lat byliśmy przygotowywani na powstanie. Nawet nie było mowy o tym, by nie podjąć walki - podkreślał Julian Kulski w jednym z wywiadów.
Julian Kulski za męstwo w walce został odznaczony Krzyżem Walecznych.
Był synem Juliana Spitosława Kulskiego, wiceprezydenta Warszawy, zastępcy Stefana Starzyńskiego. Ojciec pana Juliana był też przyjacielem Stefana Starzyńskiego.
"Lex TVN". Jarosław Gowin spotka się z Andrzejem Dudą
- [Ojciec] był wiceprezydentem prezydenta Starzyńskiego od 1935 roku. To byli starzy przyjaciele, już z czasów legionów i wojny sowieckiej. Ich życie było wspólne. Jak Starzyński był [wiceministrem] w Ministerstwie Finansów, ojciec był dyrektorem; jak tylko Starzyński został prezydentem [Warszawy], ściągnął ojca. Podczas oblężenia [miasta w 1939 roku] ojciec był dowódcą cywilnej obrony przeciwlotniczej. Starzyński [wtedy] robił wspaniałe przemówienia [przez radio] na Zachód o pomoc [dla oblężonego miasta] – mówił Julian Kulski w rozmowie z Muzeum Powstania Warszawskiego.
- W ciągu ostatnich dni oblężenia zaczęli mówić o konspiracji i tworzeniu armii podziemnej. Byli razem w konspiracji [antycarskiej], jeszcze jako chłopcy, w Warszawie, [bo] znali się [już] od lat bardzo młodzieżowych. Starzyński [przed kapitulacja stolicy] odłożył specjalne fundusze [miejskie] na utworzenie państwa podziemnego i armii podziemnej. Zanim został aresztowany przez Niemców [w 1939 roku], dał ojcu rozkaz, żeby został na stanowisku i walczył nadal z Warszawą, i by opiekował się mieszkańcami [stolicy]. I tak ojciec zrobił! - czytamy dalej.
Julian Kulski, wraz ze swym opiekunem i dowódcą, Ludwikiem Bergerem, przedostał się kilkakrotnie do getta na rozmowy z członkami żydowskiego podziemia. Aresztowany przez gestapo w 1942 roku (miał wówczas zaledwie 13 lat - przyp. red.), więziony i bity na Pawiaku, Kulski uniknął Auschwitz tylko ze względu na swój młody wiek i pozycję ojca. To doświadczenie dodatkowo wzmogło w nim wolę walki. Walczył w powstaniu warszawskim od chwili jego wybuchu, w ugrupowaniu "Żywiciel".
W rozmowie z PAP z kwietnia 2015 r. zapewniał, że nie miał żadnej taryfy ulgowej ze względu wiek. "Byłem wysoki i mówiłem, że jestem 2-3 lata starszy. Ale robiłem wszystko to, co inni. Po tym, co przeszedłem na Pawiaku, byłem pełnym żołnierzem" - mówił.
Kulski przypuszczał, że był najmłodszym jeńcem wojennym, gdy po upadku powstania jako 15-latek trafił do obozu jenieckiego w Altengrabow w Saksonii. Na pięć dni przed wyzwoleniem obozu przez Armię Czerwoną uciekł, wskakując na ciężarówkę amerykańskiego Czerwonego Krzyża. Anglicy przemycili go do Anglii jako wracającego angielskiego jeńca wojennego.
W Anglii zaopiekowała się nim bardzo zamożna lady Ida Copeland, która poznała ojca Kulskiego jeszcze przed wojną. To w jej posiadłości w Kornwalii, zajmując pokój, w którym wcześniej pomieszkiwał przyjaciel rodziny Ignacy Paderewski, Kulski, chory na gruźlicę i wyczerpany pobytem w niemieckim obozie pracy, dochodził do sił.
W 1949 r. Kulski wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie ukończył architekturę na Uniwersytecie Yale. Stał się cenionym architektem; jego projekty, m.in. dla Banku Światowego, zrealizowano w 30 krajach. Uważa, że te sukcesy zawdzięcza ciężkiej szkole, jaką przeszedł podczas wojny.