RegionalneWarszawaSąsiadka z Białołęki poprosiła o płyn Lugola dla dziecka. Wszystko przez "radioaktywną chmurę"

Sąsiadka z Białołęki poprosiła o płyn Lugola dla dziecka. Wszystko przez "radioaktywną chmurę"

Odpowiedziała jej specjalistka... z Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej.

Sąsiadka z Białołęki poprosiła o płyn Lugola dla dziecka. Wszystko przez "radioaktywną chmurę"
Karolina Kołodziejczyk

Od paru dni w sieci można zauważyć zmasowaną panikę wokół "radioaktywnej chmury", która miała dotrzeć do granic Polski. Informacja o tym zjawisku okazała się nieprawdziwa, jednak niektórzy warszawiacy woleli się zabezpieczyć przed jej ewentualnymi skutkami. Jedna z mieszkanek Białołęki zapytała sąsiadów... czy mogą pożyczyć płyn Lugola dla dziecka.

"Radioaktywna chmura zbliża się do Polski" - twierdzą niektórzy internauci. Jako dowód podają informację, że władze w niemieckim Akwizgranie rozpoczęły w piątek dystrybucję tabletek z aktywnym jodem. Jednak nie ma w tym nic dziwnego. Pastylki są rozdawane wszystkim obywatelom do 45. roku życia (potem ryzyko potencjalnych skutków ubocznych zażywania jodu jest wyższe niż możliwość zachorowania na raka tarczycy z powodu napromieniowania). Władze rozdają je profilaktycznie, na wypadek awarii pobliskiej elektrowni w Tihange w Belgii.

Jednak plotka o domniemanej radioaktywnej chmurze poszła w świat, a nawet dotarła do Polski. Na grupie sąsiedzkiej na Facebooku pojawił się nietypowy wpis mieszkanki Białołęki. - Czy ktoś ma na zbyciu trochę płynu Lugola? - pyta kobieta, podkreślając, że zależy jej na dawce dla dziecka. Dodała również, że sprawa jest "pilna".

Przypomnijmy, że płyn Lugola stał się popularny za sprawą katastrofy elektrowni atomowej w Czarnobylu w 1986 roku. Roztwór jodu i jodku potasu był podawany, by uchronić organizm przed wchłonięciem radioaktywnych substancji. Niektórzy piją płyn Lugola po dziś dzień, jednak lekarze zwracają uwagę na to, że przekroczenie dopuszczalnej dawki jodu może stanowić zagrożenie dla zdrowia, a nawet i życia.* *

Internauci natychmiastowo odpowiedzieli na zapytanie mieszkanki Białołęki. Niektórzy wskazywali na to, że takie specyfiki jak płyn Lugola należy nabywać wyłącznie w aptece. Jednak zdecydowana większość podkreślała w komentarzach, że nie ma przed czym się zabezpieczać, bo informacja o radioaktywnej chmurze z belgijskiej elektrowni okazała się nieprawdziwa. * *

Głos rozsądku eksperta

To jednak nie wszystko. Do dyskusji włączyła się również ekspertka... z Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej. - W nawiązaniu do wiadomości pani Aleksandry dotyczącej płynu Lugola. Nie napisała Pani czy chodzi o sprawę związaną z belgijską elektrownią jądrową (mam nadzieję, że nie) czy potrzebowała Pani tego preparatu z innych powodów, ale w związku z dyskusją jaka się wywiązała, nie mogę tego tematu przemilczeć - napisała pani Zuzanna. * *

Specjalista z CLOR podkreśliła, że wiem, że temat związany z zagrożeniem ludzi wynikającym z działania promieniowania nie jest za dobrze znany i wiele osób zwyczajnie się boi. - I słusznie. Bo nie ma co ukrywać, promieniowanie może być groźne dla zdrowia. Niektórzy pamiętają, co działo się w czasie awarii w Czarnobylu. Powstało wiele mitów i legend dotyczących zmutowanych organizmów itd. Ale nie o tym ten post - czytamy w tekście.

Pani Zuzanna zaapelowała o zdrowy rozsądek wśród mieszkańców Białołęki. - Naprawdę rzetelnych informacji na bieżąco dostarcza Państwowa Agencja Atomistyki. Powietrze w Polsce jest stale monitorowane, a wyniki udostępniane na stronie PAA. Nie ma mowy o tym, że w wypadku zagrożenia ktokolwiek cokolwiek zatai przed społeczeństwem - podkreśla ekspertka.

Jesteś świadkiem zdarzenia w Warszawie, które jest dla Ciebie ważne? Widzisz coś ciekawego? Skontaktuj się z nami przez Facebooka lub na wawalove@grupawp.pl

Obraz
warszawaaptekajod
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)