Reklamowy koszmar w Warszawie
W ciągu roku liczba nośników reklamowych w stolicy wzrosła niemal dwukrotnie
Jak policzyła Izba Gospodarcza Reklamy Zewnętrznej, w grudniu 2013 r. w Warszawie były 21 634 nośniki reklamowe . To o 88 proc. więcej niż w grudniu 2012 r. Wtedy było ich 11 490 - czytamy na stronie "Gazety Wyborczej".
Czytaj również: Nielegalne reklamy - na jaki numer je zgłaszać?
Stołeczny ratusz obiecuje, że billboardy będą znikać z miejskich budynków. Z tymi stojącymi na prywatnych posesjach nic nie da się zrobić, dopóki nie zmieni się prawo.
Właściciele nielegalnych billboardów śmieją się urzędnikom w twarz
Według szacunków naczelnika miejskiego wydziału estetyki ogromna większość reklam znajdujących się na terenach objętych planami zagospodarowania miejscowego jest nielegalna. Można by je w sposób prawny usunąć - jednak miasto niespecjalnie korzystało z tej możliwości. W* roku ubiegłym nadzór budowlany nie doprowadził do rozbiórki ani jednej samowoli budowlanej w Warszawie*. A ich właściciele śmieją się urzędnikom prosto w twarz. Rejetrują jako właścicieli ludzi zameldowanych np. w Szczecinie, a w trakcie wymiany urzędowych pism "sprzedają" nośnik osobie z jeszcze innego miasta. Korespondencja krąży po kraju, a nielegalny nośnik stoi dalej.
Z legalnymi nośnikami też jest problem
Jeżeli reklama jest legalna, to nic się nie da zrobić. Co prawda najwięksi gracze na tym rynku widzą problem natłoku reklam i są nawet otwarci na porozumienia z miastem. To mógłby być sposób działania, gdyby nie to, że na ich miejsce wchodzą mniejsze firmy, które nie uznają żadnych ustaleń ani reguł branżowych - mówi Wojciech Wagner, naczelnik miejskiego wydziału estetyki.
Miasto chce się włączyć w proces zmian prawa. Deklaruje wsparcie dla prezydenckiego projekt tzw. ustawy krajobrazowej oraz poselski projekt zmiany ustawy o egzekucji, która sprawi, że nadzór budowlany w końcu zacznie być skuteczny. Urzędnicy chcą zacząć od miejskich terenów i nieruchomości. Zarządcom zostanie wydane polecenie, aby nie wpuszczali reklam na teren.
Czytaj również: Jadąc policzył reklamy na jednej ulicy. 2 tysiące!