Ojciec chorego trzylatka przestrzega przed warszawską apteką. "Apeluję o czytanie ulotek"
- To skandal - tak tata chorego dziecka komentuje zachowanie farmaceutki w jednej z warszawskich aptek. Sprzedała mu inny lek niż ten przepisany przez lekarza. Oferowany przez nią syrop był przeznaczony wyłącznie dla dzieci, które mają więcej niż 6 lat.
27.12.2017 | aktual.: 27.12.2017 15:27
Drugiego dnia świąt pan Maciej chciał wykupić lekarstwo o nazwie clemastinum dla trzyletniego dziecka w aptece przy al. Wilanowskiej. Farmaceutka odmówiła realizacji recepty, twierdząc, że apteka nie posiada tego syropu. Zaoferowała ten sam lek, tylko że innego producenta.
"Trzy razy zapytałem, czy to dokładnie to samo, bo na recepcie jest wiek dziecka. Dziecko jest małe i nie chciałbym zrobić mu krzywdy" - opisuje pan Maciej w sieci. Pomimo tego, kobieta przekonała go do zakupu innego lekarstwa. "Poszedłem do samochodu, ale ponieważ chciałem się upewnić, czy ktoś tu nie robi mnie w balona, przeczytałem ulotkę, a tam jak wół: NIE PODAWAĆ DZIECIOM PONIŻEJ 6. ROKU ŻYCIA" - wspomina ojciec chorego trzylatka. Mężczyzna wrócił do apteki, by pokazać farmaceutce, że sprzedała mu lekarstwo pomimo zaleceń lekarza.
"Pani zrobiła kwaśną minę, powiedziała, że to to samo lekarstwo, ale zniknęła na zapleczu i po trzech minutach... przyniosła lek producenta, który był na recepcie, a którego jeszcze przed chwilą nie było przecież w tej aptece" - opisuje pan Maciej. Na odchodne zszokowany ojciec usłyszał jedynie, że "i tak na ulotce będzie to samo napisane, co na poprzednim leku".
Jednak i w tym przypadku pracownica apteki myliła się: w informacjach o leku zostały opisane szczegóły dawkowania zarówno dla trzylatków, jak i dla starszych dzieci. Pan Maciej po raz trzeci wrócił do apteki. Tym razem, by zwrócić uwagę kobiecie na to, że wprowadziła go w błąd.
"W odpowiedzi usłyszałem, że to dokładnie to samo lekarstwo i pytanie: STUDIOWAŁ PAN FARMACJĘ?!" - wspomina Pan Maciej. "Cóż, może i nie, ale potrafię czytać. Uważam, że to skandal. dlatego piszę o tym na Facebooku. Przestrzegam przed tą apteką i apeluje o czytanie ulotek" - dodaje mężczyzna.
Apteka przeprasza. "Wyciągniemy konsekwencje"
Historia pana Macieja wywołała niemałe poruszenie wśród internautów i podzieliła komentujących. "Może chciała dobrze, i to faktycznie to samo było? Słyszałem że za odpowiednie zapisy na lekach producenci muszą słono płacić i czasem tańsze odpowiedniki ich nie posiadają" - stwierdził pan Andrzej.
"Co to znaczy, że chciała dobrze? Nie wydała lekarstwa twierdząc, że go nie ma. W zamian za to dała takie, którego dzieciom się nie podaje, a na koniec po interwencji przepisany lek się znalazł" - skwitowała pani Agata.
Z kolei pan Mariusz twierdzi, że informacja, by nie podawać leku dzieciom poniżej 6. roku życia wynika z faktu nie prowadzi się testów leku na małych dzieciach. "Nie oznacza to automatycznie, że lek z taką adnotacją dziecku zaszkodzi - podkreśla. "Zaufanie to ja mam do mojej pediatry, która czasem daje dla mojego dziecka leki powyżej jej grupy wiekowej i tłumaczy mi dlaczego to robi. Ale nie mam za grosz zaufania do farmaceutki, która kłamie w żywe oczy, żeby sprzedać mi inny lek, mimo że ma ten o który chodzi" - odpowiedziała pani Karolina.
Wśród komentarzy znalazły się również przeprosiny apteki przy al. Wilanowskiej, gdzie doszło do opisanej przez pana Macieja sytuacji. "Szanowny Panie, przepraszamy bardzo za zaistniałą sytuację. Zweryfikowaliśmy o jaki lek chodziło, omówiliśmy Pana sprawę z osobą dyżurującą i wyciągniemy konsekwencje" - czytamy we wpisie.
O wypowiedź poprosiliśmy również Naczelną Izbę Aptekarską. - Trudno obiektywnie ocenić zachowanie farmaceutki, jak i działalność samej apteki na podstawie pojedynczego wpisu na jednym z popularnych portali społecznościowych. Jeśli faktycznie doszło do takiej sytuacji, pacjentowi należą się przeprosiny. Każdy pacjent, który ma zastrzeżenia do obsługi danej placówki ma prawo złożyć oficjalną skargę do kierownika apteki - mówi w rozmowie z WawaLove.pl Marta Wojdyr z NIA.
O jaki lek chodzi?
Clemastinum w postaci syropu jest często podawany bardzo małym dzieciom, które skarżą się na uporczywy katar. Na polskim rynku dostępne są trzy produkty, wytwarzane przez trzy różne koncerny farmaceutyczne.
Jak czytamy na blogu okiemfarmaceutki.pl, lekarze wypisując receptę zwykle nie precyzują, o którą firmę chodzi. Co więcej, zdarza się, że apteka posiada tylko jeden z tych syropów. Tym samym, farmaceuci często oferują zamienniki, pomijając zalecenia lekarzy.
Zarówno ceny produktów i stężenie klemastyny w syropach są zbliżone. Jednak eksperci wskazują na to, że lekarstwa różnią się substancjami pomocniczymi, dlatego tylko jeden lek może być stosowany w leczeniu dzieci powyżej 6. roku życia.