Kontrole w klubach go‑go
Pobyt w jednym z takich lokali kosztował pewnego przedsiębiorcę milion złotych!
14.04.2014 13:57
Prokuratury w całym kraju zajęły się ogólnopolską siecią klubów ze striptizem. Prowadzonych jest blisko 50 śledztw. To efekt zawiadomień klientów, którzy w Cocomo tracili fortunę. Ostatnio do prokuratury zgłosił się dyrektor koncernu metalurgicznego, którego pobyt w takim lokalu kosztował milion złotych. O sprawie czytamy w Rzeczpospolitej.
Mechanizm jest prosty. Klient wchodzi klubu go-go, zamawia coś do picia i urywa mu się film. Po przebudzeniu okazuje się, że gość wydał w klubie ze striptizem potężną kasę. Tyle że tego nie pamięta.
Według właściciela lokali Cocomo wynika to z cen i usług, jakie oferują takie kluby. Przy Foksal można zamówić np. szampana za 15 tys. zł wraz z dodatkiem: pokazem tancerek lub ekstra bonusem. Jeśli gość po pijaku wyda masę pieniędzy na ekstra dodatki - właściciel się przecież nie obrazi. W efekcie prokuratury muszą umorzyć śledztwo, nie ma dowodów, że doszło do przestępstwa.
Przeczytajcie też: Studentki walczą z klubem erotycznym. Za pomocą parasolek
Jak dowiedziała się „Rz", w latach 2012–2013 Służba Celna przeprowadziła cztery kontrole w Agencji Marketingowo-Reklamowej Event, do której należy sieć Cocomo. Sprawdzano m.in. czy firma płaci akcyzę za papierosy i alkohol. Znaleziono nieprawidłowości. Napoje alkoholowe sprzedawano tam bez wymaganych zezwoleń lub bez akcyzy, a papierosy powyżej maksymalnej ceny detalicznej.
Jednak mimo różnych kontroli, jakim poddano kluby go-go w ostatnim czasie, nie odnotowano żadnych zdarzeń o charakterze przestępczym. Zastrzeżeń nie ma także skarbówka. Wygląda na to, że kluby go-go nieprędko znikną z kulturalnej mapy stolicy.
Jak się zatem ustrzec przed takim "przekrętem" w klubie go-go? Najlepsza metoda to szklanka zimnej wody. Nie przed wizytą, ani po niej. Zamiast.
Przeczytajcie też: Klub go-go w zabytkowej kamienicy jednak otwarty!