Kikuty zamiast drzew. Tak wygląda zieleń w centrum miasta
Spacer po Śródmieściu przyprawił radnego Prawa i Sprawiedliwości o palpitacje serca. Chodzi o kontrowersyjną wycinkę drzew w centrum miasta. Niecodzienny widok zaskoczył również mieszkańców Warszawy. Z kolei polityk PO wypomniała radnemu "Lex Szyszko".
28.12.2017 | aktual.: 28.12.2017 14:34
Jako pierwszy o sprawie poinformował Marek Borkowski, radny Prawa i Sprawiedliwości Pragi-Południe. "To co zobaczyłem na ulicy Jasnej przyprawiło mnie o palpitacje serca. Kto postanowił tak zniszczyć te piękne drzewa?" - pyta na Facebooku.
Warto podkreślić, że ulica Jasna mieści się w ścisłym centrum Warszawy i jest jedną z reprezentatywnych arterii w mieście. Pod tym adresem mieści się m.in Filharmonia Narodowa, modne restauracje oraz finansowe "city". Jednak już w przeszłości ulica Jasna była uznawana za jedną z najelegantszych miejsc w stolicy.
- To jest charakterystyczne miejsce w Warszawie. Do tej pory rosły nieliczne drzewa, których brakuje w okolicy. Teraz nie dość, że drzewa są wycięte, to jeszcze zostały kuriozalne kiktuty - dodaje polityk w rozmowie z WawaLove.pl.
Nie tylko on był zaskoczony niecodziennym widokiem z centrum miasta. "Ciekawe, co chcieli tym osiągnąć", "Pokochali słupki, można osłupieć" - komentują warszawiacy.
Do dyskusji przyłączył się również Jan Śpiewak. "Tak ratusz walczy ze smogiem. Drzewa w 2014 roku były zdrowe dzisiaj zostały po nich tylko kikuty. Pewnie dowiemy się, że były bardzo chore i nic się nie dało zrobić. Stan przyulicznej zieleni jest fatalny. Na Jasnej nie ma już praktycznie żadnych drzew!" - stwierdził miejski aktywista w sieci.
Pozostali wskazują na inne miejsca w Warszawie, gdzie dochodzi do absurdalnych wycinek. "To samo przed komendą na Malczewskiego. Las brzydkich pni" - informuje pani Katarzyna. "Tak załatwili Plac Trzech Krzyży" - dodaje pan Tomasz.
Redakcja WawaLove.pl wysłała wiadomość do Urzędu Dzielnicy Śródmieście z prośbą o wytłumaczenie, dlaczego doszło do wycinki drzew przy ul. Jasnej. Kontaktowaliśmy się również z Zarządem Zieleni. Wciąż czekamy na odpowiedź.
Jak mówi rzecznik prasowy stołecznego Zarządu Zieleni Mariusz Burkacki, trwa wycinka dwóch jesionów wyniosłych, które mogły stanowić zagrożenie dla pieszych. - Są wycinane w taki sposób, żeby było to jak najmniej uciążliwe dla mieszkańców. Jesiony są całkowicie suche, czyli martwe - podkreślał w rozmowie z WawaLove.pl.
Wcześniej na ulicy Jasnej były przeprowadzone oględziny przez przedstawicieli Zarządu Zieleni w obecności przedstawicieli Wydziału Ochrony Środowiska dla dzielnicy Śródmieście. - Wszyscy stwierdzili, że drzewa kwalifikują się do wycinki. W zamian będą wykonane nasadzenia, które będą zrealizowane w przyszłym roku – poinformował Burkacki.
Wspomnienie "Lex Szyszko"
Co więcej, głos pod postem polityka PiS-u głos zabrała Monika Suska, radna z ramienia Platformy Obywatelskiej. Na pytanie Borkowskiego, kto tak zniszczył drzewa w centrum miasta, odpowiedziała: "twój minister". Tym samym nawiązała do tzw. "Lex Szyszko", czyli zliberalizowanych przepisów dot. wycinki drzew, które wzbudziły niemałe kontrowersje na początku tego roku.
"Pani Radna, a od kiedy kiedy Prawo i Sprawiedliwość rządzi w Miasto Stołeczne Warszawa?" - zauważył Marek Borkowski. "Wy rządzicie wszędzie" - odpowiedziała radna PO.
Przypomnijmy: od 1 stycznia zmieniło się prawo i właściciele prywatnych działek, mogli bez pozwolenia ani żadnego nadzoru, wycinać drzewa na własnych posesjach. Ograniczeń praktycznie nie było, więc zaczęła się "rzeź drzew". Nowe przepisy spotkały się z protestami społecznymi, a winą za to obarczono ministra środowiska Jana Szyszko.
17 czerwca prawo znów się zmieniło - teraz żeby wyciąć drzewo na własnej działce, trzeba taki zamiar zgłosić, a nastepnie uzyskać zgodę od urzędników. Za brak zgłoszenia przewidziane są kary finansowe.