Joga: jak, gdzie i dlaczego? Poznajcie nasz subiektywny przewodnik
Zainspirowani doniesieniami „Frondy” o niebezpieczeństwach wynikających z praktykowania jogi, postanowiliśmy podjąć temat. Gdzie w Warszawie warto wybrać się na jogę? Co o ćwiczeniu jogi mówią praktykujący? O opinię odnoszącą się do tematów poruszanych w artykułach ultra katolickiego pisma, zapytaliśmy też nauczycielkę jogi, Asię Konieczną.
Jak to było z tą chorobą zwaną jogą?
„Historia tajemniczej choroby zwykle wygląda następująco. Otóż, względnie zdrowy człowiek, nierzadko tak zwany „człowiek sukcesu”, zamierza swoje życie uczynić jeszcze lepszym. Stwierdza, że na jego drobne dolegliwości, nierzadko którymi są bóle kręgosłupa, charakterystyczna bolączka nas, prowadzących siedzący tryb życia, dobra będzie joga. Często mało wiemy o jodze, albo nie chcemy wiedzieć, po prostu chcemy popróbować czegoś nowego. Najczęściej nie dowierzamy w istnienie jakichś energii, nie obchodzi nas teoria. Joga jest już dzisiaj elementem kultury tzw. nowoczesnych ludzi, do których chcemy należeć” – ten fragment tekstu z Fronda.pl brzmi jeszcze dość niewinnie.
Dalej jest już jednak groźnie, ponieważ autor rozwija temat energii powiązanych z praktykowaniem jogi kundalini: „Jak wygląda taka choroba po uprawianiu jogi? Podobno nie zawsze rozpoczyna się nagle, może stopniowo narastać. Nie zawsze odbierana jest od początku jako syndrom chorobowy, zwłaszcza jeżeli trafimy na nauczyciela, który będzie miał dar przekonywania, że wszystko jest z nami w porządku, po prostu przechodzimy przemianę energetyczną. Taka sytuacja również jest groźna wówczas, gdy uspokajany przez jogina adept gotów jest zignorować jakieś objawy choroby fizycznej i zwlekać z poradą u lekarza specjalisty (…)”.
Według autora tekstu, sposób na „demona”, jakim jest „energia kundalini”, jest tylko jeden: „Objawy te ustąpią jedynie po wyrzuceniu w imię Jezusa owej Kundalini”. ( link do artykułu )
O opinię zapytaliśmy nauczycielkę jogi, Asię Konieczną. Co ona mówi na temat jogi i energii kundalini?
- Trochę trudno mi komentować artykuły, które pojawiają się o jodze w ultrakatolickiej prasie takiej jak “Fronda”, bo większość tez tam stawianych wynika z niezrozumienia i braku informacji, a wyjaśnienie całego tego mylnego rozumowania zajęłoby dużo czasu i wymagało przyswojenia sporej ilości wiedzy. Joga wywodzi się z tradycji w której postrzega się człowieka jako całość we wszystkich aspektach jego istnienia, więc nasza zachodnia skłonność do oddzielania ciała od psychiki i duchowości (lub jakikolwiek inny podział) wprowadza retorykę, która utrudnia zrozumienie na czym to wszystko polega. Pokrótce spróbuję jednak powiedzieć cos o rzekomych zagrożeniach płynących z praktykowania kundalini jogi i tego, co “Fronda” groźnie nazywa “hamowaniem działania rozumu” (a co współcześnie określa się jako “mindfulness”, i jest dzięki swojej efektywności jednym z wiodących trendów w technikach używanych w edukacji i wychowaniu, także szeroko stosowana dla osobistego i zawodowego rozwoju i zdrowia).
Powiedz nam coś więcej na temat jogi kundalini...
- Kundalini joga jest moim ulubionym rodzajem jogi, mimo ze jej nie uczę i rzadko ja komuś polecam. Nie wymaga ona jakichkolwiek predyspozycji fizycznych, istotna jest tu tylko siła woli i otwarty umysł. Lubię ją dlatego, że jest w swoim efekcie niesamowicie intensywna. I przez to właśnie nie jest dla wszystkich. Kundalini jogę na zachodzie znamy przede wszystkim z nauczania Yogi Bhajana, kiedy w latach 60. przyjechał do Stanów Zjednoczonych. Jego pierwsi uczniowie którzy w większości wywodzili się z kultury hipisowskiej masowo porzucali narkotyki i inne używki między innymi dlatego, że praktyka dawała im doświadczenia intensywnością zbliżone do tych, które mieli po narkotykach. I nie idzie to wcale w parze z płynącymi ze strony środowisk ultra katolickich zarzutami, jakoby praktykowanie tego rodzaju jogi nastawione było na osiąganie “paranormalnych stanów”: istnieje ogromna różnica pomiędzy tym co się dzieje w nas i naszym organizmie przez naturalne, intencjonalne i świadome działanie, a skutkami
wprowadzania do obiegu obcej psychoaktywnej substancji. Same doznania nigdy też nie są w jodze celem, raczej skutkiem ubocznym w drodze, na której poszukuje się równowagi i samoświadomości.
Dziś na większych wydarzeniach związanych z kundalini jogą raczej nie znajdzie się hipisowskiego „vibe’u”, spotyka się bardzo dużo par, ludzi związanych z biznesem i finansami, wszelkiego rodzaju twórców, często osoby o pewnym statusie społecznym, wszystkie grupy wiekowe.
W artykule Frondy mowa jest o “kundalini syndrome”. Osobiście z takimi objawami nie spotkałam się, jednak można o tym znaleźć informacje w internecie i temat wcale nie jest marginalizowany, jak sugeruje autor z Frondy. I choć o żadnej “chorobie” nie ma tu mowy, a podnoszenie energii kundalini to naprawdę wyższa szkoła jazdy, to chciałabym zaznaczyć: w jodze pracuje się z energią. Źle zarządzana może stwarzać pewne problemy. Do tego pewne lecznicze i prowadzące do wzrostu procesy na pewnych etapach mogą być nieprzyjemne pozbywanie się traum na przykład). Pamiętajmy, że joga nie jest “ćwiczeniem”, pracuje z człowiekiem w całej jego złożoności. Jednak to jaka będzie nasza praktyka i w co się zaangażujemy, zależy tylko od nas, i nie ma tu opcji jakiegoś podprogowego przekazu czy manipulacji, bo w jodze bardzo istotna jest właśnie świadomość.
Podobna jest relacja jogi i religii: w naszej praktyce będzie tyle boga, ile będziemy chcieli żeby go było. Albo nie będzie go wcale. Rozumiem, że bardzo religijnego katolika praktyki duchowe niewywodzące się z jego religii mogą być niezgodne z pierwszym przykazaniem, ale trudniej mi już zrozumieć katolickich publicystów, którzy tak lubują się w dyskredytowaniu systemu, którego nie znają i nie rozumieją. Powiazania jogi i hinduizmu wynikają z powiazania kulturowego i wspólnego języka symboli i znaczeń, joga jako system istnieje niezależnie od religii i może z nimi współgrać. Straszenie hinduskimi bóstwami też wynika z niezrozumienia, bo w hinduizmie podobnie jak we wszystkich wielkich religiach jest jeden bóg, a wszystkie te postacie służą przedstawieniu różnych jego aspektów. Nie rozumiem też tego pogardliwego tonu kiedy o hinduizmie i jego spuściźnie – zwłaszcza, że mitologia chrześcijańska wywodzi się miedzy innymi właśnie z hinduskiej.
A co o praktykowaniu jogi mówią uczestnicy zajęć?
- Od dwóch lat ćwiczę jogę, głównie według szkoły Sivanandy i Iyengara –* opowiada nam 21-letnia warszawianka, Maja.* - Joga jest dla mnie medytacją w ruchu. Ruch pomaga w skupieniu uwagi w chwili obecnej, koncentracji na oddechu i w przerwaniu wewnętrznego dialogu. Jednocześnie praca z ciałem stymuluje dobre samopoczucie psychiczne i odprężenie. Joga uczy cierpliwości i łagodności. Po każdych zajęciach czuję się całkowicie odprężona i zrównoważona. Rozciągnięte ciało jest lekkie, a umysł spokojny i uważny - dodaje.
- Chodzę na jogę dla kobiet (ciężarnych, w trakcie menstruacji, chcących poćwiczyć z uwagą na kobiecą energię) do szkoły Yogamudra przy ul. Śniadeckich –* opowiada nam 27-letnia Ewa*. - Zajęcia odbywają się 3 razy w tygodniu, są kameralne i bardzo przyjazne. Prowadzi je Ola Kunstler, która jest doulą i mamą dwójki dzieci. Kontynuacją tej grupy są zajęcia w kręgu jogi dla młodych mam z maluszkami. Joga towarzyszy mi od lat, a teraz w ciąży jest dla mnie zupełnie nowym doznaniem. Polecam wszystkim przyszłym mamom praktykę. Joga w grupa ciężarnej jest dostosowana do zmian zachodzących w ciele, daje poczucie wsparcia, pozwala świadomie docierać do tego, co się z ciałem w trakcie intensywnych przemian oraz otwierać się na kontakt z małą istotą, siedzącą sobie w brzuchu.
- Ponad dziesięcioletnie doświadczenie praktyki jogi jest częścią mnie, częścią tożsamości mojego ciała – mówi nam 40-letnia Klaudia. - Dzięki jodze człowiek ma możliwość poznać swoje ciało, zadomowić się w nim i poprzez nie otworzyć się na świat wewnętrzny i zewnętrzny. Jest to wspaniała przygoda, ciężka praca i wielka nauka, która praktykowana żarliwie, zmienia całe życie.
- Poszedłem na jogę, bo bolały mnie plecy – *opowiada jeszcze 32-letni Paweł. *– I zostałem. Jogę ćwiczę do dziś, także w domu. Dlaczego? Bo mnie odpręża, wycisza, pozwala odetchnąć od miejskiego zgiełku, także w centrum miasta.
Uspokojeni? Jeśli tak, polecamy kilka miejsc, które według zapytanych przez nas osób są miejscami sprawdzonymi i wartymi odwiedzenia. Może znajdziecie coś dla siebie.